Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2020, 20:46   #80
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację

Wielka małpa podeszła do znajdujących się na dole komnaty wrót i zaczęła walić w nie pięściami. Już po pierwszym uderzeniu na kamiennych drzwiach rozbłysł magiczny symbol, lecz pochłonięty szałem Rashad oparł się nałożonej tam magii i kontynuował dzieło zniszczenia. Kamień ustąpił, zamieniony w leżący na ziemi gruz i przed wami ukazał się kolejny ciemny korytarz.

Rashad wskazał mocarną łapą na zombie Teta, sugerując by jak zwykle ruszyły przodem, co też nieumarłe sługi rychło uczyniły. Ożywiony korpus będący z przodu nie uszedł jednak zbyt daleko, gdyż mniej więcej w środku korytarza powstrzymała go wielka nabijana kolcami kula, podobna do tej na którą wcześniej natknął się boleśnie Orryn. Pułapka zostawiła z nieboszczyka jedynie dwie stojące na ziemi nogi do łydek, reszta ciała zaś zamalowała ściany korytarza na czerwono.
- Hmm...w takim tempie, twoi nieszczęśnicy skończą się nam się szybciej, niż bym tego pragnął. Nie będę pytał, czy dasz radę ich jakoś poskładać… - Orryn patrzył z przerażeniem na krwawą ścianę, masując jednocześnie miejsce, w którym jedna z takich kul uderzyła czarodzieja. Gnom nigdy nie czuł się ułomkiem, i w niewielkim, acz żylastym ciele kryło się jednak wiele siły i energii, i choć nie wyglądał wcale na mocarza, w młodości mógł spokojnie siłować się z rówieśnikami na rękę, czy mocować w zapasach.
Bohaterowie zrozumieli, że Rashad w swojej obecnej formie nie będzie w stanie zmieścić się w prowadzącym dalej korytarzu, w związku z czym Andraste rozproszyła swe zaklęcie, przywracając byłego kochanka do jego oryginalnej postaci. Wraz z ludzką formą powróciły też wszystkie otrzymane w poprzedniej potyczce obrażenia i szlachcic z głuchym jękiem padł na ziemię.
W momencie pojawili się przy nim kapitan wraz z eladrinką, przywracając mu zdrowie przy pomocy leczniczej magii.

Rashad wziął głęboki oddech, próbując maksymalnie się skoncetrować na otoczeniu. Zmiana formy, rany i ich uleczenie sprawiły, że czuł się skołowany.

- Dziękuje Andraste, Nadalu, jesteśmy już blisko celu! Ruszajmy więc po zwycięstwo, uratujemy Varudżystan i przejdziemy do historii. Ale strzeżmy się kolejnych pułapek, Orrynie moze uzyjesz magii by zbadać drogę przed nami?
Andraste stęknęła z grymasem przewracając oczami na słowa o ratowaniu ojczyzny Rashada i przechodzeniu do historii:
- Czy obecnie nie zajmujemy się ratowaniem Makarydii? W końcu jesteś jej sułtanem... - rzuciła oschle i bez reakcji na podziękowania Rashada odsunęła się od niego.
Nim gnomi mag rozpoczął przygotowanie do odprawienia odpowiedniego rytuały, Tet podniósł w górę znalezioną wcześniej różdżkę i aktywował jej magię.
- Reszta korytarza wydaje się być wolna od innych możliwych pułapek - odpowiedział mag.
Po dotarciu do kolejnych kamiennych drzwi i poradzeniu sobie z kolejną łamigłówką zwalniającą mechanizm zamykający, grupie ukazała się komnata tak wielka, że jej drugi koniec niknął w mroku nawet dla oczu przyzwyczajonych do ciemności.
Orryn jak zwykle wysłał swoją sowę tym razem wypuszczając ją wysoko ku sufitowi,aby jej bystry wzrok ogarnął możliwie jak najwięcej pomieszczenia. Po chwili też jego gałki oczne uciekły w głąb czaszki, niechybnie świadcząc o tym, że gnom ponownie wszedł w zmysły swojego chowańca, lustrując otoczenie.
Wyostrzony wzrok drapieżnego ptaka w mig ogarnął resztę pomieszczenia, którego rozmiary zaiste były znaczne, lecz poza wieloma kolumnami i hieroglifami na ścianach niewiele się tam znajdowało. Jedynym co mogło zwrócić uwagę, badającego salę poprzez zmysły chowańca Orryna, była kolejna statua przedstawiająca boga Anubisa. Ta jednak była znacznie większa, niż dwie które spotkali wcześniej. Nie stała na baczność, jak niestrudzony strażnik, lecz leżała leniwie na boku z głową podpartą na dłoni. Gdy tylko dostrzegła latającego pod sufitem ptaka, jej oczy - dwa świecące czerwienią punkciki - zaczęły przypatrywać się z czymś, co mogłoby się wydawać zaciekawieniem.
- Lumine exultant lusibus - wyszeptał Orryn kręcąc w powietrzu swoją różdżką i po chwili cztery bladoniebieskie światełka pojawiły się w ręku magika, który podrzucił je do góry. Przez chwilę zamigotały i zakręciły się w powietrzu, aby unieść się delikatnie nad ziemię, podążając za sową i oświetlając podłogę ciemnej komnaty - Tam coś jest - ostrzegł Orryn swoich towarzyszy - czyżby kolejny, większy golem?
- Jeśli jest to większy golem niż te z którymi walczyliśmy, to nie chcemy z nim się mierzyć, spróbujmy go ominąć - stwierdził Rashad, patrząc w rozpościerającą się przed nimi ciemność, starając się nie okazywać niepokoju.
- W razie potrzeby mam jeszcze na tyle sił by znowu zmienić Cię w małpę. - rzuciła bez emocji bardka. “Choć doskonale sam sobie z tym radzisz” dodała w myślach.


Drużyna zdecydowała się ostatecznie ostrożnie podejść w kierunku następnego przejścia, mając na uwadze możliwe niebezpieczeństwo ze strony posągu. Gdy bohaterowie przeszli parę kroków, kamienny strażnik nagle poruszył się i prędko wstał z pozycji leżącej, starając się przyjąć poważną pozę.
- Stójcie intruzi! Oto stoicie przed wejściem do ostatniego miejsca spoczynku wielkiego maga, władcy życia i śmierci, potężnego Atmatepa. Jakie intencje was tu sprowadzają? - odezwał się kolos, potężnym głosem podobnym do ocierających się o siebie kamiennych płyt.
Rashad westchnął, stwierdzając że jak przywódca powinien przyjąć na siebie odpowiedzialność rozmowy z tym potężnym golemem. Wystąpił nieco do przodu i przemówił z szacunkiem:


-Nie jest naszą intencją zakłócać spoczynek potężnego Atmatepa ani szukać zwady z jego strażnikami. Jestem Rashad Al-Maalthir i wraz z moimi dzielnymi towarzyszymi podążamy szlakiem artefaktu zwanego Sercem Makarydii, który jako jedyny może uratować dziedziczkę tronu i ocalić ten kraj przez straszliwą klątwą. W tym celu musimy dostać się do legowiska smoczycy Selene, a wiemy że portal do niego znajdziemy w tym grobowcu.

- Sprawy żywych nic dla mnie nie znaczą. Moim zadaniem jest strzec tych wrót przed nieproszonymi gośćmi - golem odpowiedział potężnym lecz znudzonym głosem. Chwilę później jednak nagle coś jakby nim drgnęło - Chyba… że okażecie się być godnymi uwagi mego Pana.

"Godnymi… taa… jesteśmy zgubieni" pomyślała Eladrinka, zastanawiając się jak jej były kochanek ma zamiar pokazać, że jest godny uwagi Atmatepa.
- A imię twojego pana to? - zapytał czarodziej, wygładzając podarte i pomięte ostatnimi wydarzeniami szaty. Jednocześnie zaś usilnie próbował przypomnieć sobie jakikolwiek strzęp informacji na temat Atmatepa.
Strażnik przekrzywił na bok kamienny łeb, zaciekawiony pytaniem.
- Imię jego Atmatep, ten “Który Pokonał Śmierć”

- Podczas naszej wyprawy wielokrotnie pokonywaliśmy śmierć. Niestraszne nam były nwet gigantyczne ptatki roki - stwierdził dumnie Rashad.
- Ponadto jest z nami Tet-pthah-af-ankh, poteżny adept sztuki nekromantycznej, myślę więc że jesteśmy godni uwagi “Tego, który pokonał Śmierć” - skinął w stronę Yuan-Ti.
Posąg zastrzygł kamiennymi uszami.
- Dobrze więc. Zadam wam więc zagadkę, abyście mogli mi udowodnić że wasz intelekt godzien jest uwagi mojego Pana. Czy macie coś przeciwko?

Rashad przyjrzał się posągowi z nieufnością, ale po chwili skinął głową. Jeśli to nie jest jakaś podstępna pułapka, ktoś z nich powinien być w stanie zgadnąć.
- Wypowiedz swoją zagadkę, jesteśmy gotowi.

Uszy kolosa zastrzygły na tę odpowiedź, a jego kamienny ogon kilkukrotnie zamerdał w powietrzu.
- Dwudziestu siedmiu ludzi zmarło jednego dnia lecz tylko jeden z nich był sprawiedliwy. Stanęli przed obliczem wiecznego Anubisa, aby ich uczynki zostały osądzone. Tego dnia jednak na obu szalach jego boskiej wagi można było dokonać ważenia zaledwie trzykrotnie. W jaki sposób spośród dwudziestu siedmiu dusz wyłonić więc można jedynego sprawiedliwego?

Andraste myślała chwilę nad tą zagadką spoglądając po swoich towarzyszach. Przymknęła na chwilę oczy, by po chwili dostać olśnienia. Bez czekania na innych, zaczęła recytować posągowi odpowiedź, która przyszła jej do głowy.
- Ja wiem! Dzielimy dwadzieścia siedem osób na trzy grupy po dziewięć osób. Dwie grupy stawiamy na szali. Jeśli jedna będzie wyżej, to znaczy że sprawiedliwy był w tej wyżej. Jeśli są na równi, to sprawiedliwy jest w tej grupie, która nie była na szali. Potem wybieramy grupę w której jest nasz sprawiedliwy i dzielimy ją na kolejne trzy grupy, tym razem po trzech ludzi i powtarzamy ważenie. Ponownie, jeśli jedna szala jest wyżej, to w tej grupie jest sprawiedliwy, a jeśli jest na równi to sprawiedliwy jest w grupie która nie była na szali. Z wyłonionej trójki, stawiamy dwie osoby na szali i znowu, jeśli szala się przechyli to sprawiedliwa jest osoba, która jest wyżej, a jeśli są na równi, to sprawiedliwym jest ten, który nie był na szali. W ten sposób dowiadujemy się kto był tym sprawiedliwym ważąc tych ludzi tylko trzy razy - Eladrinka spojrzała na posąg z widoczną pewnością siebie w oczach.

Strażnik odwrócił kamienny łeb w stronę dziewczyny, a jego ogon ponownie ciężko przeszył powietrze.
- Zgadza się niewiasto. W rzeczy samej to właśnie była poprawna odpowiedź. Oby w waszej dalszej dalszej podróży Twój osąd pozwalał zawsze podejmować właściwe decyzje. Możecie iść dalej. Jako strażnik tego przejścia nie będę was już niepokoił.

Wypowiedziawszy te słowa golem oddalił się w głąb komnaty, spoczął pod ścianą i tam już pozostał. Wraz z jego odejściem, wrota przy których przedtem stał uchyliły się otwierając dalszą drogę przed śmiałkami.

Bardka uśmiechnęła się triumfalnym uśmiechem w którym można było wyczuć widoczną satysfakcję, po czym skinęła ręką w stronę drzwi.
- Chyba możemy iść dalej.

-Wspaniale Andraste, nie wiedziałem że jesteś taka dobra w zagadkach… konfrontacja z tym strażnikiem byłaby dla nas niełatwa..- Rashad posłał bardce uśmiech aprobaty, jaki można posłać zaufanemu współpracownikowi, starał się nie traktować jej jako byłej kochanki, choć przychodziło mu to z wysiłkiem.


-W takim razie ruszajmy dalej, wydaje się że już jestesmy blisko serca grobowca, więc bądźmy czujni na tym ostatnim odcinku..

- Taaa… szkoda by było gdyby księżniczka została wdową jeszcze przed ślubem… - bąknęła eladrinka posyłając wojownikowi wymuszony uśmiech. Nie chciała wracać do relacji jaka łączyła ją z nim wcześniej, po tym jak wyrzekł się jej bez sekundy zastanowienia, jednak to, że została potraktowana tak jak potraktowany by został każdy inny gdzieś w głębi ją ukłuło.

W ciszy poszukiwacze udali się w głąb niewielkiego przejścia, które kończyło się kolejnymi wrotami. Tet zbliżywszy się do nich, zaczął dokładnie przyglądać się inskrypcjom zapisanym na kamiennej płycie.

- To tutaj. To jego grób - powiedział, po czym zaczął ostrożnie układać elementy układanki, służącej za zamek blokujący wejście przybyszom.

 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 13-12-2020 o 20:51.
Lord Melkor jest offline