- Powinniśmy poszukać czegoś do jedzenia i schronienia. To teraz priorytet. – zaczęła Catherine, ale pytanie Dariusa coś w niej obudziło Wspomnienie. I pożądanie. Nie sądziła, że można pragnąć czegoś – kogoś - silniej niż krwi, ale tak było. Przynajmniej w tym momencie
Wspomnienie/ pragnienie było tak silne i realistyczne, że aż zadrżała. Park, łódka, pozostałe wampiry .. wszystko wokół zniknęło, zastąpione obrazem ich splątanych ciał. Ona i Angeliq. Palce przesuwające się po ciele, penetrujące każdy jego zakamarek, raz delikatnie, zmysłowo, następnym razem coraz silniej i silniej, aż do granicy bólu. Potem znów.. i znów, od nowa i wciąż od nowa. Palce, usta, języki.. ich ciała stanowiące jedność. Na wieczność. Krzyczała.
Lady Catherine drżała teraz na całym ciele, jej oddech przyśpieszył, źrenice się rozszerzyły. Kiedy sobie to uświadomiła – natychmiast zatrzymała wszystkie reakcje fizjologiczne. Były niepotrzebne, marnowały vitae. Ale jej ciało pamiętało. Pamiętało obecność Angeliq. I tęskniło. Ona też tęskniła.
I Mitra. Dawca i władca. Właściciel. Na raz była mu wdzięczną i nie znosiła go, bo odbierał jej Angeliq.
Opanowała ciało, chwilę potem udało się jej opanować emocje. Spojrzała na Dariusa.
- Nie pamiętam zbyt wiele.. – powiedziała. –
Mam wspomnienia o mojej kochance, Angeliq, ale Mirty tam nie ma. Trafiłeś może na wzmiankę o niej?