Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2020, 14:10   #106
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
- Ja? Ja byłem po prostu doradcą Księcia... przynajmniej przez jakiś okres - mruknął Uiop.

Zamyślił się i zamilkł. Zamknął oczy. To wspomnienie... budziło w nim kolejne wspomnienie... wnet znalazł się w kompletnie innym miejscu. Zrozumiał, że było wiele spraw, o których nie powinien mówić Shiraziemu. Ani żadnemu innemu Spokrewnionemu.

***

Qwerty szedł po dywanie w stronę dwóch antycznych wampirów. Czuł względem nich ogromny szacunek, a to z kolei przekładało się na zdenerwowanie. Musiał dobrze wypaść i zaprezentować się. Mocniej wbił paznokcie w wewnętrzną powierzchnię dłoni. Starał się nie pokazywać nerwów w jakikolwiek inny sposób. Ktoś mógłby niesłusznie dojść do wniosku, że nie był pewny swojego planu. Uiop nie mógł na to pozwolić. Dlatego jego kroki były stosunkowo powolne, spokojne. Wyprostował się, prezentując w pełni swój wzrost. Wygiął usta w bardzo delikatny, nienachalny uśmiech. Ubrał się w garnitur uszyty w pracowni znajomej Toreadorki. Zakochał się w długich, czerwonych niciach opadających wzdłuż rękawów. Włożył na palce dużo złotych pierścieni. Jeżeli chciał dobrze zaprezentować swoje pomysły, to w pierwszej kolejności musiał odpowiednio zaprezentować siebie.


Opadł na jedno kolano tuż przed obydwoma Spokrewnionymi i zdjął swoją koronę na znak szacunku. Normalnie tego nie robił i miał nadzieję, że chociażby dlatego ten gest zostanie dostrzeżony.
- To wielki zaszczyt, o Mitro, Najjaśniejsze Słońce Londynu i lordzie de Camdenie, że zechcieliście mnie wysłuchać. Postaram się nie zmarnować ani jednej sekundy waszego cennego czasu. Plan proponowany przeze mnie jest odważny i ambitny, ale uważam to za jego zalety. Mam nadzieję, że wy również dostrzeżecie zdecydowany wdzięk oraz elegancję moich zamysłów. Muszę przyznać, że czuję się podekscytowany tym momentem. Liczę na to, że odpowiednio przedstawię wyklarowane przeze mnie koncepcje i zdołam przekonać was, o wspaniali, że nie są dziełem szaleńca. Ale geniusza. Pozwólcie, że zacznę mówić - rzekł.

Splótł palce za plecami. Miał ochotę zacząć chodzić tam i z powrotem w kółko, ale nie chciał zirytować tym Spokrewnionych. Pozostanie w jednym miejscu zdawało się trochę wyzwaniem, ale zamierzał mu podołać. Nosiło go. Zdawało mu się, że jego serce zaraz na nowo ożyje i zacznie bić szybciej i szybciej tylko po to, aby za moment znów stanąć.

- Akt pierwszy. Zostaję wezwany przez ciebie, wspaniały Mitro, do Elizjum. Upokarzasz mnie przy wszystkich Spokrewnionych i gardzisz mną. Tak, aby wieść o tym rozniosła się po całych Wyspach Brytyjskich. Mówisz, że w Londynie nie będzie miejsca dla potomka Trzech Wiedźm. Czym takim cię zdenerwowałem? Podłożeniem ognia pod Galerię Narodową przy Trafalgar Square. Znajdą się świadkowie, którzy zgłoszą, że widzieli mnie tam z moimi Matkami. Niepotrzebne rytuały, pogwałcenie Maskarady, porządku publicznego… Ważne jest, aby ten proceder wypadł wiarygodnie. Zostanę przez ciebie publicznie ukarany. W jaki sposób? Albo skażesz mnie na śmierć o świcie, a ja ucieknę w nocy… Albo też karą będzie po prostu wygnanie. To szczegóły. Liczy się to, aby przedstawienie wypadło wiarygodnie. Cała Wielka Brytania musi uwierzyć, że mnie nienawidzisz. Ze wzajemnością.

Qwerty odchrząknął.
- Akt drugi. Ucieknę do Cardiff, gdzie władzę pełni Książę William Biltmore. Tam też przebywałem tuż przed przybyciem do Londynu. Wdałem się w konflikt z tym Księciem i usłyszałem na sam koniec, że jeszcze powrócę do niego z podkulonym ogonem. Że nigdy mnie nie zaakceptujesz, Mitro i tylko się upokorzę w stolicy Anglii. Zamierzam sprawić, aby uwierzył, że sprawy rzeczywiście potoczyły się dla mnie źle. To dumny Malkavian, który poczuje się upojony ponowną władzą nade mną. Ceni mnie i moje dorady. Byłem członkiem Primogenu na jego dworze. Sprawię, że uwierzy, iż mam tylko jego. Że jestem jego lojalnym podwładnym. Uda mi się zaskarbić jego zaufanie, jestem o tym przekonany.

Uiop nawet nie zauważył, kiedy zaczął spacerować przed obliczem Mitry i de Camdena. Szedł tam i z powrotem, w pełni zamyślony. Być może był w komnacie kultu, ale myślami przebywał już w Cardiff.

- Akt trzeci. Biltmore już wcześniej sugerował, że Księciem Londynu powinien być ktoś należący do Camarilli. Uznający w pełni jej zwierzchnictwo, a nie niezależny jak ty, o wspaniały. Zamierzam utwierdzić go w tym przekonaniu. Nawiążemy kontakt z pozostałymi Książętami większych miast Wielkiej Brytanii, którzy są tobie nieprzychylni. Łatwo będzie ich podburzyć. Londyn, perła wysp, w rękach kogoś takiego jak ty, Mitro? Za kogo się uważasz? Myślisz, że możesz okupować stolicę pod samym nosem Camarilli? Tak w nieskończoność? W ten sposób przesiejemy twoich wrogów od sojuszników. Ci pierwsi udadzą się na zorganizowane przeze mnie i Biltmore’a spotkanie, na którym będziemy planować twoją Ostateczną Śmierć. Ci drudzy, rozsądniejsi, pozostaną w swoich domenach.

Qwerty uśmiechnął się szeroko.

- Akt czwarty. Kulminacyjny. Mój ulubiony. Przekażę ci informację o miejscu spotkania spiskowców. Wyślesz tam swoich ludzi. Podłożymy w piwnicach materiały łatwopalne. Sprawimy, że wszyscy nieprzychylni ci Książęta Wielkiej Brytanii spłoną - Uiop zaczął zacierać ręce. - A następnie nadejdzie akt piąty i ostatni. Zbierania zysków. W tak wielu miastach zabraknie Księciów. To zachwieje statusem quo całych Wysp. Będziesz mógł wysłać tam swoich popleczników i objąć władzę nad nowymi domenami. Dlaczego masz władać jedynie Londynem, skoro zasługujesz na całą Wielką Brytanię? Z jakiego powodu mamy tutaj w ogóle Camarillę? - Qwerty pytał. - Przecież potrzebujemy tylko ciebie. Będziesz mógł wykorzystać ten „odkryty spisek” do negocjacji z Camarillą. Publicznie wyjdzie na to, że to ona wykonała swój pierwszy ruch przeciwko tobie. Twoim świętym prawem będzie żądanie dodatkowej rekompensaty. Obecnie trwa walka o Dublin i możesz zażądać, aby oddali ci go w ramach zadośćuczynienia. Mnie publicznie ułaskawisz, chcąc okazać dobrą wolę względem Camarilli. Zdobędziesz władzę nad Wielką Brytanią, spalisz wszystkich swoich wrogów i oficjalnie będziesz tą moralnie dobrą stroną, która tylko odparła atak złych Książąt.

To był cudowny plan zwłaszcza dlatego, bo Uiop wiedział wiele na temat Księciów Wielkiej Brytanii. Często zmieniał dwory, gdyż doznawał na nich wielu upokorzeń. Ciągle musiał naprawiać krzywdy wyrządzone przez jego Matki, Trzy Wiedźmy. Za to akurat winił je, ale z drugiej strony nie dawało to Książętom prawa do traktowania go jak śmiecia. Zasługiwali na śmierć. Był przekonany, że Książę Wallace z Birmingham odpowie na wezwanie Księcia Biltmore’a z Cardiff. Tak samo Brigd ni Dhomniall z Cork. Albo Nicholas z Kentu. To byli przepełnieni ambicją Kainici. Qwerty pragnął ujrzeć ich spopielonych.

Oczy Malkaviana świeciły. Zdawało się, że wręcz płonęły.
- Kocham cię, Mitro. Uczynię cię panem całej Wielkiej Brytanii - powiedział. Opadł na jedno kolano i pochylił głowę. - Pozwól mi tylko na to, mój jedyny.
Nawet za życia nie czuł się tak żywy jak w tym akurat momencie.
 
Ombrose jest offline