Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2020, 20:29   #483
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Remer

Sędzia uśmiechnął się półgębkiem rzuciwszy traperowi mieszek. Ten rączo go schwycił i wsupłał w pas. Trudno było się nie cieszyć urzędnikowi z Remer. Pomógł wiedźmie, a jednoczesnie pozbył się z Remer półgłówka Hansa, którego Mauer nawet nie musiał ukatrupić na bagnach.

Uczciwie w człeczym tego słowa znaczeniu, zarobione korony ciążyły we Franzowym mieszku niemiłosiernie, ale traper wiedział, że ich zarobienie okupione było świętokradztwem, wszak wyparł się Morra nie pomagając w zgładzeniu niemiłego bogu Pana Wron. Miał iść ku domu, ale skierował swe kroki do morryckiej świątyni, gdzie wyjąszy letowy amulet i miecz o charakterystycznej głowicy rzekł do kapłana:

- Słuchajże, mus mi się widzieć z jakowym morryckim kapłanem, ale bez obrazy, wyższej szarży, bo sprawa to gardłowa.

- Skąd to masz? - spytał kapłan nie kryjąc zdziwienia.

- Wybaczcie panie ale już żem rzekł będę gadać jeno z przeoryszą.

***

Z rzewnymi łzami żalu, kwiląc jak dziecko, opowiedział starej kapłance o wszystkim co stało się losem Leto i jego przybocznych. Jak ametystowa czarodziejka z upadłym czarodziejem walczyła. Jak Hans Hans i Pan Niers drogę Leto zastawili, zapewne za ametystowej czrodziejki woli, Pana Wron broniąc i śniącego pocięli śmiertelnie. Jak potem czarodziej cieni reszte letowych towarzyszy wygubił, tak iż wszyskim włosy dęba stanęły z grozy. I jak musiał łgać i grać fanta na cztery łapy kutego, aby dowoda w postaci letowego miecza i wisiora do morryckiej świątyni znieść niepostrzeżenie i prawdę całą wyznać.

- ...jakby nie ludzie, tu w mieście mnie bliscy, co szczeźliby bez mojej pomocy, to klnę się na boga, iż wolałbym tam trupem paść, niźli teraz w poczuciu sromotnego grzechu żyć.

- Nie frasuj się synu. - odpowiedziała kapłanka spokojnym głosem, po czym dodała tajemniczym głosem: - Niezbadane są wyroki boskie. Morr chciał aby się tak stało i stało się tak nie bez powodu. Wracaj do swoich, a gdy cię Morr wezwie, nie czekaj, jeno za jego wezwaniem idź.

***

Nie poszedł do swej chaty a skierował kroki na targ, gdzie spiniężył koron większosć i poszedł do czynszówki, gdzie w izbie jednej z dziatwą mieszkała Britta. Tłuszcza jak zwykle bojąc się klątwy czyraków jaką pewnikiem mógł rzucić traper, albo po prostu trzonka jego toporzyska schodziła posłusznie z drogi, znaki boskie czyniąc aby się ode złego chronić. Odgarnął połę szmaty służacej za drzwi i spojrzał na śpiącą w barłogu kobietę z dzieciakami. Podszedł cicho i położył szorstką dłoń na ciepłym czole Britty budząc ją i pokazując zaręczynowy wisiorek, jaki zakupił ledwie kilka pacierzy temu:

- Wróciłem Britta... Chodźmy stąd... Chodźmy do domu...
 
8art jest offline