Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2020, 08:46   #18
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Wysoki brzeg Oggel miał to do siebie, że dawał panoramiczny obraz brodu i przyległej doń osady. Teraz zaś dawał swobodę obserwacji tumultu, jaki powstał na przeprawie nieudolnie wstrzymywanej przez ludzi podsetnika Lynchenko. Dwaj skryci w gęstych zaroślach ludzie uważnym spojrzeniem taksowali poczynania zbrojnych jak również kawaleryjskie występy próbujących przerwać blokadę podróżnych. Wytrawnemu spojrzeniu nie umknął chaos dowódczy, nie umknęła nieudolność wojaków, nie umknęła determinacja woźniców ani obojętność przyglądających się wszystkiemu kmiotków. Niższy, mokry cały bo tyle co przeprawił się wpław przez rzekę, nie odrywając oczu od wydarzeń jął wciągać wysokie jeździeckie buty a szło mu niesporo, bo nowe ledwie odebrane od szewca ciasne były i piły go w piętach. Obiecywał sobie odwiedzić szewca, niecnotę, i omówić z nim fachowość podejścia do ważnych zleceń arcyważnych klientów, ale na to musiał jeszcze poczekać. Teraz mieli ważne zadanie. A ono wymagało uwagi, precyzji oraz determinacji. Czegoś z czego słynni byli ze swoim kompanem i zasłużyli się sprawie od dawien dawna.


***


Uciekinierzy wyrwali się z pułapki brodu a koniom dali pójść w skok. Wtuleni w końskie grzywy niezgrabnie podskakiwali w siodłach gnając na łeb na szyję szerokim leśnym duktem, który ze Starych Brodów wiódł prosto na Opactwo Słusznego Gniewu w Erbshauen. Sosnowy bór niczym pradawny płot migał im w oczach zlewając się w zdawało by się nieprzerwany płot, ale przy każdym zakręcie traktu zwalniali na tyle, by móc głębiej spojrzeć w knieję. Tam gdzie kryły się skryte w paprociach dukty prowadzące do osad smolarzy, grzybiarzy czy innych wywołańców. Dukty, które kusiły swą niezbadaną tajemniczością. Oraz tym, że pozwalały zostawić trakt, miejsce gdzie pościg musiał szukać uciekinierów, z boku. Może wydłużało to podróż do klasztoru, aleć przecież do całego mnisiego kompleksu było pół dnia drogi, niespełna dziesięć mil, więc dotarcie doń lasem bez pogoni na karku zdawało się dobrym pomysłem.

- W las, tam się ukryję i pościg zgubim. - zawołał zwalniając w końcu prowadzący ucieczkę Semen. Gestem wskazał las po prawej, o którym wiadomo było że kładzie się po okolicy aż po Ballenhof. Z drugiej strony drogi knieja kończyła się za milę najdalej i dalej były już tylko łąki i pola.

- Tak! - zawołał Sven jadący drugi a okolicę zdawało by się znający najlepiej - Ja też tam się ukryję i pościg zgubim, ale to trzeba w chuj głęboko w las wejść, a tam kłusownicy ukrywają się. - kończąc swą wypowiedź wyraźnie się zasumował, zamyślił nad czymś i lękliwie zerknął w głębinę lasu.

Uznając plan za dobry wybrali skrzętnie miejsce, gdzie porosty, paprocie i mchy nie kładły się po boku drogi na tyle grubą warstwą by zejście z traktu nie pozostawiło w listowiu wyraźnego śladu. Wnet trójka uciekinierów jechała już w głąb lasu od czasu do czasu jedynie zerkając przez ramię, czy aby trop się za nimi nie kładzie wyraźny. I czy aby pościg nie wpadł an ich miejsce ucieczki z leśnego duktu.


***


Pościg w końcu się zebrał, osiodłał wierzchowce a nawet przedarł przez tarasujące bród wozy i ruszył śladem uciekającej trójki. Krasnolud powożący pierwszym wyjechał już na brzeg i nie mieszkając zaciął konie zerkając jedynie nerwowo przez ramię czy aby ludzie podsetnika Antona nie zechcą na nim wywrzeć swej pomsty. Zdawało się jednak, że zajęli się głównie pozostałymi wozami a piątka zbrojnych, którzy przedarli się z mozołem przez bród, ani myślała zajmować się łamiącym blokadę krasnoludem. Garłacz był w pogotowiu, na koźle skryty grubym kocem, ale okazał się zbędnym, bowiem jeźdźcy zacinając konie krótkimi nahajami gnali na łeb na szyję za uciekinierami. Wnet po jeźdźcach pozostał jedynie kurz unoszący się nad drogą. I tylko kwestią czasu było, kiedy dopadną tych, którzy swoją desperacką ucieczką doprowadzili do zamieszania w Starych Brodach.


***



Las gęstniał z każdą chwilą a późna pora wydłużała jeszcze cienie rzucane przez wiekowe sosny, świerki i choiny, które młodnikami rozkładały się po pofałdowanych wykrotach. Konie szły powoli, dawno już pozostawiając z sobą koszmar nieudolnej galopady. Widać jednak czuły rychły popas, bo nie ustawały. Ludziom też już opadły związane z ucieczką emocje. Świadomość, że podążają w gęstwinie nie znanej mimo wszystko kniei, która rozkładała się gęstym lasem na przestrzeni wielu mil, skłaniała do dogłębnego rozważenia położenia w którym się znaleźli. I zastanowienia się „Co dalej?”. Bo choć każdy z nich miał własny powód do tego by dotrzeć do opactwa z Erbshauen, to jednak nie każdego determinował on w równym stopniu do pośpiechu. Milczenie w jakim jechali zdawał się potwierdzać, że każdy z nich oddał się własnym myślom.

Myśleli by tak pewnie aż do popasu, gdyby naraz nie dotarł do nich wyraźny zapach dymu, niosący się w pogrążającym się w mroku lesie…

************



Jak zwykle proszę 5 razy k100. Może mi na co się przydadzą.

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline