Ralf słucha z uwagą, i lekko rozdziawioną gębą, potakuje (czasami nie w najwłaświwszym momencie). Następnie odpowiada - Nie nadaję, się na niedźwiadka, ja po prostu nie akceptuję przemocy, dlatego też dziękuję za informację, jakich miejsc unikać.
- Moi nieocenieni przyjaciele, myślę, że rozsądniej byłoby dziś odpocząć i jutro rzeczywiście wyruszyć skoro świt, tak, byśmy zdążyli na nocny popas w gospodzie "Pod dębem".
Udaję się na Jarmark gdzie uzupełniam odrobinę mój ekwipunek, tak jak opisałem w poprzednim poście "skromnie, wygodnie niekoniecznie modnie".
Następnie kieruję swoje kroki do obozu wolfenburczyków, gdzie rozpytuje o siwowłosego Matthiasa Gołębia. Jeśli na niego trafię będę się starał wyciągnąć od niego jakieś kontakty odnośnie Haków i Toporów. W zależności od tego co moim zdaniem podziała lepiej stosuje jedną z dwóch taktyk:
a) moge mu załatwić zwolnienie z wojska, mam potężnych przyjaciół, którzy potrzebują "porzadku" w mieście
b) (bardziej prawdopodobne), staram się go zastraszyć, nie ma mowy o jakiś bezpośrednich groźbach (w końcu jest u swoich), ale przy mojej masie, wzroście, profesji oraz temu, że posiadam zarówno "zastraszanie" jak i cechę "Groźny", myślę, że jeśli cos wie, to mi powie, albo wskaże kolejną osobę.
Jeśli po tej rozmowie spotkam któregoś z kompanów zaproponuję wspólne spanie (w kupie raźniej he he he). |