Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2020, 07:52   #22
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
- W tych lasach można spotkać i banitów i kłusowników. Ci drudzy zasadniczo nie są groźni, bo wszyscy tutaj ich znają. Niektórzy nawet kupują od nich mięso... - o tym wszystkim Sven wiedział, bo sporo tych ludzi znał. Może dla tego nie czuł niepokoju. Nie mniej jednak do ogniska i grzejącej się przy nim trójki ludzi szedł za uzbrojonym w łuk Semenem. Bombastus, uczony który do leśnej głuszy pasował jak świni siodło, pozostał z tyłu dzierżąc lejce trójki koni. „Gdyby przyszło do strategicznego odwrotu…” pomyślał dla dodania sobie otuchy zerkając jednocześnie nerwowo za siebie. Las pogrążał się w mroku nocy szybko. Można by rzec, że z każdą chwilą robiło się coraz ciemniej. Nawykłemu do blasku świec Hohensteinowi wszystko to zdawało się nie zupełnie zgodne z naturą. Może dla tego mimowolnie ruszył śladem wyprzedzających go już o dobrych kilkadziesiąt kroków kompanów. Tracić ich z oczu nie miał zamiaru.

Trójka siedzących przy ognisku wędrowców zdała się zajętą dyskusją tak ważką, że nie zwracała uwagi na otoczenie. Tak to przynajmniej wyglądało z perspektywy Semena i Svena, którzy od paproci do paproci, od zwalonego pnia do zwalonego pnia i od wykrotu do kolejnej dziury w ziemi zbliżali się do leśnego obozowiska. Rozłożone przy ścianie wysokiego i omszałego menhiru, dawało pewną osłonę z jednej strony czyniąc pod kamieniem idealne miejsce na posłanie. Tam też leżały tobołki i… coś jeszcze. Dopiero z bliskiej odległości kilkunastu kroków dzielących Semena i Svena do ogniska dostrzegli zwiniętą w kłębek, śpiącą postać. Trójka przy ognisku zdawała się ściszać głos tak, by dać jej spocząć. Płótno, którym ktoś nieudolnie starał się chyba opatrzyć jej rany, przesiąkło krwią a ranna ciężko oddychała. Nawet we śnie. Łatwo było zrozumieć, że jej stan jest ciężki.

Siedzący przy ognisku mężczyzna podniósł się i odszedł w bok kilka kroków nabierając chrustu ze zgrabnie przygotowanego stosiku, odsłaniając dwie zmorzone trudem niewiasty. Ta z lewej, starsza, miała zmęczone i pobrużdżone oblicze kogoś, kto od dawna znosi trudy wędrówki. Odziana w traperskie łachy, które pamiętały lepsze czasy, siedziała w kucki, na piętach, zdawało by się gotowa do działania nawet w tej chwili, kiedy swoim martwym spojrzeniem wpatrywała się w ogień skwierczący pod piekącym się na ruszcie koziołkiem. Jej chude dłonie bawiły się od niechcenia wiechciem trawy to splatając, to znów rozplatając nawój. Druga, ta młodsza, wyraźnie denerwowała się stanem rannego, zerkając co i raz w jego stronę. Spracowanymi dłońmi wieśniaczki szarpała nerwowo dwa warkocze w które złapane były jej piaskowe włosy. Ubrana z wiejska, nie pasowała do dwójki pozostałych, choć ich językiem posługiwała się nader sprawnie. Jej pokraśniałe oblicze zdradzało rozsadzające ją emocje.

I to właśnie na widok tego oblicza Sven zmartwiał, poznając w niej Birgit Sernsen, swą sąsiadkę która mieszkała w tej samej przyklasztornej wiosce co i on. Którą, jak swoją rodzinę, pozostawił we wsi nie tak dawno. Która musiała wiedzieć, co się stało w opactwie...

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline