Mylisz sie pisząc, że nic nie robię przyglądajac sie jak inni giną. Angażowałam się w działalność Amnesty International, pisałam petycje, listy, zbierałam pieniądze. Obawiam się tylko, że tych listów i tak nikt nie czytał majac je w głębokim powazaniu. A jeśli cos dały, to mnie nikt o tym nie poinformował. Pisząc to, co napisałam w poście wczesniej, chciałam tylko zauważyć beznadziejność sytuacji. I masz rację, lepiej dac komuś rybe niz nic, dlatego też dobrze, że chociaz tyle dla Afryki zrobiło G8. Tyle, że to nie załatwia sprawy głodu i obawiam się, że jeszcze długo będzie tak samo.
A swoja droga uwazam, że więcej moglibyśmy zdziałać starając się pomagac w swoim własnym srodowisku. No bo cóż mozna zrobic dla głodujacych/ciemiężonych/etc na drugim koncu swiata prócz owych listów itp? Natomiast dla głodujących w swoim mieście można zrobić znacznie wiecej. Może powinniśmy od tego zacząć? |