Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2020, 14:59   #108
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Kiedyś… gdzieś….

***

Tony nie lubił zabijać. Potrafił znaleźć dziesiątki zastosowań dla ludzi. A zabici nie nadawali się do niczego. A jednak czasami nie było wyboru. Niestety śmierć dawała jedyne skuteczne rozwiązanie pewnych problemów. Zwłaszcza gdy chodziło o luksusowe posiłki dla wymagających wampirów. Ten oficer nie był niczemu winny. Miał najzwyczajniej pecha. Broń w dłoniach Tonego ciążyła. Dym nadal unosił się z tłumika. Nie było innego wyjścia. Włoch położył broń na siedzeniu pasażera. Nie spojrzał na nią już więcej aż do czasu gdy dotarli na miejsce.

***


Mitras kiwał głową. To wystarczyło. Akceptował metody stosowane przez Spoona. To utwierdzało młodego buntownika w słuszności swoich działań. Ta akceptacja… ten gest. Apobata samego Pana. Warto było palić kościół. Warto było zamordować dwie małe dziewczynki i ciężarną żonę poszukiwanego. Wszystko dla tego pokiwania głową z aprobatą. Spoon był spełniony. Brusilla była spełniona. Oto on udowodnił przed ich bogiem, że się nie myliła.
- Dziękuję. Sam się nim zajmę. Jesteście wolni.

Fala mieszanych uczuć. Pan nie pozwolił mu zamordować tego mężczyzny. Z drugiej strony mu podziękował. Ile osób w kulcie usłyszało od niego podziękowania? Stał się wyjątkowy. Został czempionem Mitry. Duma niemal rozrywała klatkę piersiową Spoona. Z piwnic dochodziły przeraźliwe krzyki.

***


Yusuf zakończył rytuał. Kolejne wampiry rozchodziły się już. Oto dołączyły do kultu. Widział szereg twarzy. Wiedział, że wielu z nich już nie zobaczy. Pan szykował dla nich zadania. Sam skupił się na ceremonialnym sztylecie, którym rozcinał ciało. Zawijał go w czerwoną tkaninę. I wtedy gdy zostali sami Mitra podszedł do niego. Położył dłoń na ramieniu Yusufa.
- Ta broń tysiące razy rozcinała me żyły w rytuałach. Złożyła tysiące ofiar z byków i ludzi. Minie wiele wieków zanim uczynię cię jej opiekunem. Jednak jesteś na dobrej drodze Heliodromusie. Jesteś pierwszym z mych Heroldów.

Po tych słowach Bóg-Słońce zabrał zawinięty w tkaninę sztylet.

***


Angelique miała w sobie to poczucie misji. Musiała coś zrobić i Cath szła w kąt. Jakkolwiek nie byłoby im dobrze razem zawsze Mitra był ponad to. Złość wobec Boga-Słońce narastała. Z drugiej strony wiedziała, że jeśli się zbuntuje, to wszystko się skończy. Wszystko to było polityką. Jej Angelique się w tym odnajdywała. Ona sama dopiero zaczynała. Scarlet Churchil, Regina Blake, Fioletowa Merry… wszystkie te kobiety władzy kręcące się wokół Boga-Słońce. Nie… nie ciągnęło jej to. Nie chciała o tym myśleć gdy ich usta znów się zetknęły. A jednak… czas już iść. Czas załatwić kwestie ze Scarlet.

***


Mitra uniósł jeden palec ku górze. Skończył się czas, gdy Qwerty mówił. Teraz musiał słuchac. Bóg-Słońce pochylił się w swym tronie.
- Młodzieńcze widzisz, ja nigdy dotąd nikogo nie ułaskawiłem. I tym razem też nie mam zamiaru tego zmienić.

“Nigdy dotąd” w ustach wampira, który miał blisko 4 000 lat zabrzmiało szczególnie złowieszczo.
- Na całą resztę planu się zgadzam. Możecie przystąpić do realizacji. Roger cię poprowadzi młodzieńcze.

***


- Również zostałeś wybranym jako jeden z Heroldów. Upewniamy się, czy nikt nie popełnił błędu zbierając właśnie taką grupę - usłyszał w odpowiedzi.
- A teraz proszę, mamy tutaj koleją wiadomość jaką przechwyciliśmy od anarchistów. Rzuć na to okiem.

Przed Navaho stał niski i szczupły mężczyzna w eleganckim fraku. Cała prawa część jego twarzy była zdeformowana. Wyglądało to jakby jego łuk brwiowy był przerośnięty i opadł zasłoną na twarz zakrywając oko i policzek. Co dziwne nie ujmowało to elegancji Richardowi. Był wyprostowany i dumny. Nie ukrywał swojej szpetoty. Wręcz przeciwnie. Zachowywał się jakby jego twarz była zupełnie normalna. Podał mu dokument zapisany jakimiś nic nie znaczącymi wyrazami.

***


Shirazi notował skrupulatnie każde słowo. Próbował dopytywać szczegółowo o każdą z historii, ale gdy jego wzrok spotkał się ze spojrzeniem Spoona, kronikarz szybko zrezygnował.

- Zorganizujcie hotel i pomyślcie co dalej - powiedział w końcu Shirazi. Sięgnął po mały biały kartonik znajdujący się między zapisanymi drobnym maczkiem kartami.

Zamknął notes i schował do nesesera, a kartonik podał wzbudzającemu największe zaufanie Qwertemu.
- To może wam się przydać, jeżeli chcecie umówić audiencję z Królową.

- Telefony, o które pytałeś - skierował się do Spoona - jeżeli ci policjanci tam znaleźli ludzi i wampiry, to minie kilka dni zanim zaczną się interesować telefonami.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline