Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2020, 18:59   #485
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
W drodze powrotnej Felix nie był zbyt rozmowny. Poza Saxą, która stanowiła tu wyjątek może wymienił dwa czy trzy słowa z kompanami kiedy było to absolutnie konieczne. Do czarodziejki nie odzywał się wcale. Na szczęście jako przewodnik nie musiał gadać wiele, a iść w awangardzie, pilnować szlaku i polować na okazjonalne zające czy ptactwo.

Tym razem na szpice zabrał ze sobą Saxe. Czarodziejka musiała się obyć bez służki na każde skinienie podczas drogi powrotnej. Choć Felix wątpił żeby jakoś specjalnie kwękała z tego powodu. A nawet jeśli, to miał to gdzieś.


Gdy w końcu przekroczyli rzekę i na powrót byli w Remer, łowca bez słowa oddzielił się od grupy ciągnąć za sobą Saxe i wolnym krokiem ruszył w stronę ratusza po zapłatę. Jedynym znakiem, który wykonał było nieznaczne skinienie ręką, które głównie kierował do Franza. Był niemal pewien, że przynajmniej traper zwróci na nie uwagę. Reszta nie miała już znaczenia. Swoją robote wykonał i to po stokroć ponad umówioną część. Dlatego nie miał zamiaru wspominać burmistrzowi o monetach rzuconych przez czarodziejke. Nie z nią się umawiał, wiec potraktował to jako dodatek, a nie faktyczną zapłatę.

W ratuszu również się nie rozwodził o wyprawie. Zakomunikował zwięźle, że zadanie wykonał jak było umówione. Czarodziejka dotarła na miejsce i wróciła z resztą grupy. Pytany o wielki siniec przechodzący mu z szyi na policzek pokręcił tylko głową. Ostatnią rzeczą o której chciał teraz gadać były szaleństwa wyprawy z magiczką. W tej samej chwili dotarło do niego, że w domu będzie musiał coś powiedzieć i aż przewrócił oczami.

Gdy wychodzili z ratusza, Felix zważył mieszek w dłoni i powiesił go na szyi. - Chodźmy do mnie. Odpoczniemy, zobaczymy co można sprzedać z łupów i chyba... chyba trzeba będzie rozbudować moją chatkę łowiecką. Wiesz, na prawdziwy dom. - Uśmiechnął się szczerze, chyba pierwszy raz odkąd wyruszyli w stronę przeklętej wieży nieumarłego maga.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline