Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2020, 14:21   #141
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Lasy planety Summit

Czas misji 20:56:35
Czas lokalny 12:11:40


- Ta… najlepiej wszystko zwalić na niewinnego cywila - Podsumowała cały pomysł z wymyślonymi fałszywymi rozkazami Chezas, pokazując Evansovi wyprostowany, środkowy palec. Jednocześnie się jednak i uśmiechnęła z przekąsem, chyba więc nie było źle.

Jak więc zaproponował Smartgunner, tak na to przytaknął nowy Sierżant, i tak też w końcu zrobił Technik. Wysłano fałszywy rozkaz do jednego z UDL, i nie pozostało nic innego jak czekać na odpowiedź… która przyszła dopiero po cholernych pięciu minutach.

- 5-5-1-Charlie-01 do Bravo -Odezwał się w końcu na łączu kobiecy głos, należący najwyraźniej do pilota Cheyenne - Będziemy u was za 06. Bezpośrednia zbiórka, ustawcie się dziobem na północ.

JJ potwierdził...

- Huh?? - Spojrzała po znajdujących się wokół niej Marines Chezas.
- To oznacza, że UDL podleci, i wyląduje na nie dłużej niż pięć sekund, a my do niego wjeżdżamy APC, i UDL od razu ponownie się podrywa… taki szybki manewr ogranicza szanse na zestrzelenie przez wroga - Wyjaśnił Ehost.
- Czeeekaj, ja mam tym tu czołgiem wjechać do transportera, i wszystko w pięć sekund?? - Erica zrobiła duże oczy.
- Witamy w Korpusie bejbe... - Odezwał się nagle Kovalski, naśladując Salasa, i parę osób zarechotało.
- Nie może ktoś z was?? - Chezas nie było do śmiechu. Sing więc westchnął, i znając jako tako umiejętności prowadzenia pojazdów, wśród przebywających z nim żołnierzy, postanowił sam zasiąść za kierownicą APC.



W końcu nadleciał UDL, przeleciał nad APC, i wylądował jakieś 15 metrów przed nimi, otwierając jeszcze w trakcie lądowania rampę. Wtedy też Billy ruszył z kopyta samym APC, prosto w jego "czarne dupsko", jak to często określali Marines. Erica pisnęła, zamykając oczy.

Nic się jednak wielkiego nie wydarzyło. Zatrzęsło nimi jak cholera, wjechali do wnętrza Cheyenne, zatrzymali się na wbudowanej tam przeszkodzie-hamulcu, i znowu zatrzęsło, i zgrzytnęło. Po chwili zaś całe towarzystwo poczuło, jak im żołądki uciekają w pięty od przeciążenia, gdy UDL ponownie wystartował, i tyle... dało się słyszeć zamykaną rampę i wsio. Byli już w powietrzu, już lecieli.

- Uch… - Potrząsnęła głową siedząca obok Singa Bioinżynier. Takie dziwadła wojskowe najwyraźniej nie były dla niej.

-Dowódca grupy proszony do kabiny pilota - Odezwał się znowu ten sam kobiecy głos.

Sierżant wygramolił się więc z transportera, a reszta miała chwilową labę. Można więc było odpocząć, a nawet… Kovalski zamknął ślipia, i niemal momentalnie zasnął. Zmęczenie ostatnich 20 godzin na nogach dawało się we znaki wszystkim, a "dopalacz" jaki ostatnio otrzymali, już dawno przestał działać.

~

Cheyenne 5-5-1-Charlie-01, mknął ponad lasami planety Summit z połową swojej prędkości(jakieś 150km/h). Jego systemy obronne, zagłuszacze radarów, i tuzin innych, przydatnych urządzeń, pracowały pełną parą, i póki co, na horyzoncie nie pojawiały się żadne problemy…


Plan był wyjątkowo prosty: podlecieć jak najbliżej miejsca przetrzymywania da Silvy, opuścić UDL, i zacząć podchody do wroga. I pewnie nie obejdzie się bez walki z wrogimi androidami.

….

40 minut lotu później, pilotka oznajmiła, iż do miejsca skąd dochodził sygnał pani dyrektor, pozostało 5 kilometrów.

Teraz zaś, pojawiły się dwa zasadnicze problemy:

Czy nadal używać APC, czy zasuwać już przez las na piechotę? Z jednej strony, pojazd stanowił spore wsparcie ogniowe, osłonę przed ostrzałem, i posiadał radary, sonary, i inne przydatne duperele, z drugiej zaś, był w końcu dosyć głośny.

Oraz co z Chezas. Brać ją ze sobą na raczej pewną walkę, gdzie mogłaby pomóc JJ'owi w jakiś sprawach technicznych, czy zostawić ją w UDL.

A właśnie, co w sumie z samym UDL? Powinien gdzieś siedzieć "przyczajony" i w razie czego ruszyć do boju jako wsparcie, szybki środek ewakuacyjny, i tak dalej, czy może ma całkiem wracać do labów lub głównego kompleksu?

Decyzje, decyzje, decyzje...








Czas nieznany
Lokacja bliżej nieznana
Planeta Summit


Wypatroszenie materaca przez da Silvę nie przyniosło nic szczególnego. Wewnątrz nie było nic, co mogłoby się przydać w zaistniałej sytuacji, nawet choćby durnych sprężyn. Ot całość w środku miała kilka warstw gąbki i tyle. No cóż…

W pewnym momencie drzwi jej nietypowej celi zostały otwarte. W nich zaś stał jeden z tych wrogich, cholernych androidów bojowych uzbrojonych w karabiny. Rozejrzał się po wnętrzu swoimi sztucznymi ślepiami, po czym rzucił czymś pod nogi dyrektor.
- Pan “John” informuje, iż nie jest pani już do niczego potrzebna - Przemówił metalicznym głosem.

Urwana od reszty ciała głowa Agnes, potoczyła się pod stopy dyrektor, znacząc podłogę kilkoma bryzgami sztucznej, białej krwi.
- Proszę się przygotować na eksterminację - Oznajmił android, po czym… zamknął drzwi, i Veronica znowu została sama.





***

Komentarze jeszcze dzisiaj
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline