Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2021, 16:53   #21
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Przeszli przez główny plac, prowadzeni przez strażnika. Pod statuą Sigmara spostrzegli Bertę Schwarz, wymieniającą zwiędnięte już kwiatki na świeżo zerwane. Pozdrowiła ich lekkim skinieniem głowy, jak zawsze z poważną miną i bez śladu uśmiechu. Gerhardt zakonotował sobie w głowie, by z nią porozmawiać. Ratusz, tak jak i całe miasto, widział już lepsze czasy. Tu i ówdzie odpadał tynk, ściany wymagały malowania, a dywany i zasłony prania. Urzędnik wprowadził ich do pokoju burmistrza. Ten nie podniósł wzroku znad czytanego z przejęciem pergaminu. Pokiwał tylko zagiętym palcem zapraszając ich do środka. Widzieli błyszczący się czubek całkowicie łysej głowy i śmiesznie poruszający się - o dziwo gęsty - wąs. Gdy burmistrz oderwał się wreszcie od lektury, popatrzył na nich z wysoko uniesionymi brwiami.

- Ahh, śledczy hrabiego. Pani de Beauchene-Otzlowe, jak mniemam. Witam w Krassenburgu, moje miano Ralph Keder. - Przed biurkiem stało tylko jedno krzesło, wskazał na kolejne umieszczone pod ścianą. - Panowie, przysuńcie sobie siedziska.

Gerhardt skinieniem głowy i ruchem oczu posłał Garila po krzesła, a sam najsampierw usłużył Pannie Pergundzie. Etykieta obowiązywała zawsze. Tak jak i “porządek dziobania”. Burmistrz był ważny, ale szlachetnie urodzeni mieli jednak większe możliwości utrudnienia mu życia.

- Pani Pergunda de Beauchene-Otzlowe - przedstawił ją najpierw, dając burmistrzowi drugą szansę na podniesienie się zza biurka. Przy szlachcie, a już zwłaszcza przy kobiecie się w końcu wstaje. - Gerhardt Richter, Garil z klanu Jotunsson - dokończył prezentację. Podszedł bliżej do biurka i przedstawił papiery uwierzytelniające.

- Miło poznać. - Włodarz nie zerknął nawet na dokumenty, za to z nieodgadnionym wyrazem twarzy przyglądał się krasnoludowi. - Wszystkich.

- Hrabia usłyszawszy o problemie wysłał nas do pomocy. Pamięta bowiem o wszystkich swoich poddanych. Nie spodziewaliśmy się, że będziecie w pracy tak późnym popołudniem, zamierzaliśmy przyjść dziś, by umówić się na spotkanie. Tym radośniej odebraliśmy zaproszenie
- szlachta się nigdy nie tłumaczy. Robią to za nich ich słudzy.

- Raduje mnie niezmiernie chęć hrabiego Pfaffenberga do niesienia pomocy Krassenburgowi i jego mieszkańcom. Zaiste, chwalebne to. - Głos Kedera ociekał sarkazmem. - Równie mocno cieszy mnie, że zamierzaliście mnie odwiedzić już trzeciego dnia waszego pobytu tutaj. Tak czy owak, chciałem jedynie poznać śledczych i życzyć im powodzenia. Jak rozumiem, kapitan Mehyem zaoferował wam już swoją pomoc. W razie potrzeb nie wahajcie zgłosić się do niego lub do mnie. Mam nadzieję, że będę informowany o postępach w śledztwie. Będziemy zobowiązani i wdzięczni, jeżeli sprawa ta zostanie rozwiązana, a zaginięcia dzieci ustaną.

Końcówka wypowiedzi burmistrza brzmiała już szczerze. Hrabianka robiła wszystko, co hrabiance robić wypadało. Weszła, przywitała się, usiadła i słuchała. Odrobiła też zadanie dodatkowe zmierzające do odnotowania tego, czego burmistrz nie zrobił, a powinien i nie powiedział, a chciał. W pierwszej kwestii dość łatwo przełknęła obrazę notując ją jednak w swojej pamięci w rozdziale pod tytułem “odegrać się, gdy trafi się okazja”. Nie żeby nie była niezwłocznie złośliwa. Była, i to jeszcze jak. Tym razem jednak za bardzo interesowała ją część druga:

- Pan Burmistrz - “B” zabrzmiało tutaj trochę jakby zachowując grację próbowała wypluć śrucik z bażanciej tuszki - w obliczu tej trudnej sprawy zapewne nie tylko wykazuje daleko idący niepokój oraz troskę, ale również ma swoje podejrzenia, co do winowajców tych wszystkich nieszczęsnych zdarzeń, a i do ich ogólnego przebiegu. Kompetentny człowiek na takim stanowisku, posiadający doświadczenie, wykształcenie i wiedzę widzi więcej niż inni - a jej zachęcający wzrok dodał na koniec “Czyż nie jest to prawda?”

Keder nie był strażnikiem Bauerem, nie dawał się łatwo zbić z pantałyku.

- Nie ma, droga pani. A nawet gdyby miał, to jego podejrzenia nie miałyby szczególnego znaczenia. Jak tuszę, w śledztwie liczą się twarde fakty i dowody, a nie przypuszczenia. Wiecie już, że z faktów mamy jedynie zaginięcia, a z dowodów… Obyście wy - tu popatrzył na Garila i Gerhardta, oficjalnych śledczych wymienionych w piśmie Pfaffenberga - poradzili sobie lepiej niż Mehyem i jego ludzie.

Pergunda przez chwilę milczała. Burmistrz w wyjątkowy sposób łączył w sobie brak profesjonalizmu z brakiem etykiety. Jak więc dostał się na to stanowisko? Musiał służyć komuś większemu. Być może to robił dobrze.

- Panowie śledczy mogą mieć jeszcze jakieś pytania - dodała hrabianka spoglądając na obu mężczyzn. Gdyby temperatura tego zdania mogła oddziaływać na otoczenie, wszyscy musieli by założyć futra.

- Z kim powinniśmy porozmawiać, spośród służb świątynnych, jeśli chodzi o religijność mieszkańców tego miasta? - zapytał Garil prosto z mostu, strzepując szron z brody.

- Większość mieszkańców, w tym i ja, uznaje Sigmara za swego głównego patrona. Jeżeli chcecie o tym porozmawiać, ojciec Teofil z pewnością znajdzie czas dla was.

- Gdzie go szukać? Wypytywanie przez śledczych, o których gmin plotkuje nie uspokoi nastroju. Wolelibyśmy zostać zapowiedzeni, dla dobra miasta.

- W naszej świątyni, rzecz jasna, z pewnością widzieliście z rynku wieże. Jeśli chcecie, mogę posłać tam gońca.

- Uprzejmie dziękuję, merze
- odparł krasnolud i zamilkł.

- Pani, czy życzy Pani sobie mieć zapewnione jakieś atrakcje w trakcie pobytu w naszym mieście? Mało ci u nas rzeczy, które mogłyby wzbudzić wasze zainteresowanie, ale spróbujemy dogodzić waszym życzeniom.

Hrabianka skłoniła się uprzejmie.

- Wielce to miłe ze strony pana Burmistrza, składać taką propozycję. Jestem jednakże pierwszy raz w tych stronach, chętnie więc usłyszę jakież to atrakcje są warte zainteresowania i uczestnictwa - uśmiechnęła się przy tym zgodnie z etykietą.

- Świątyni Sigmara jest naszą dumą, Pani. Jeśli jesteście zainteresowani sztuką, znajdziecie tam sporo religijnych dzieł, malowidł i rzeźb.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline