Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2021, 13:31   #361
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 53 - Trudne powroty

Instytut



Wszyscy



- Tu jest prysznic! Z ciepłą wodą! - gdy już wszyscy wylądowali w schronie i odcięli się od tego co na zewnątrz zamykając śluzę mogli się poczuć bezpieczniej. Stalkerzy chyba wcześniej nie byli w tym miejscu bo zachowywali się jakby byli tu pierwszy raz. Najmniej skrępowaną reakcją wykazała się Abi która jak poszła za potrzebą i odkryła, że hydraulika tutaj działa nie omieszkała oznajmić tego reszcie. I poszła skorzystać z tego dorbodziejstwa schronu. Po jakimś czasie Kari i Nick też skorzystali z tej opcji. Chociaż oni zdradzali mniej entuzjazmu od szczupłej koleżanki. W końcu wszyscy wylądowali w kuchni. Coś ciepłego w żołądku przyjemnie uspokajało i promieniowało ciepłem ze środka. W końcu Nick był w połowie ubierania się w swój strój. Tak skończył na spodniach i koszulce. Butów i reszty tego stalkerskiego szpeja jeszcze nie chciało mu się nakładać. Abi chyba też chociaż ona znalazła sobie w magazynie nowe, wojskowe spodnie i brązową koszulkę to teraz siedziała w ubraniu jakby była żołnierzem z armii. Tylko Kari jak wyszła w szlaroku to nadal tak siedziała w tym szlafroku. Wydawała się najbardziej przygnębiona z nich wszystkich. Pewnie przez Pszczółkę.

Pszczółka nie żył. Zginął rozwalony przez jakieś pierdolone roboty jakie były w podziemiach. On i Wielki. Czyli Joe. Znalazł się. Nikt nie miał pojęcia jakim cudem. Ale stalkerzy spotkali go tam na dole. Tylko tam na dole był jakieś magazyny i korytarze. Cholera wie co. I były tam działka i roboty. Pszczółka i Joe oberwali. Rozstrzelały ich te roboty. Reszta widząc takiego przeciwnia na jakie ich pistolety nie bardzo mogły pomóc wycofała się z powrotem na górę. A Pszczółka i Joe zginęli.

I z tego co hibernatusi się tak fragmentarycznie dowiadywali tutaj jakimś cudem nie było strefy. Tu na powierzchni była bardzo słaba. Tam na dole właściwie jej nie było. Dlatego stalkerzy czuli się głusi i ślepi gdy ich sprzęt i umiejętności tutaj nie były zbyt przydatne. Jakim cudem to miejsce opierało się naporowi strefy tego nawet Nick Norton nie miał pojęcia. Snuł rozważania, że musi być jakieś wyjaśnienie, jakaś reguła, jakieś zależności. Gdyby ją odkryć… Może udałoby się ją zastosować na zewnątrz? Na murze? Albo zbudować nowy, odzyskać teren, zmusić wreszcie strefę do odwrotu? Tyle możliwości! Taka okazja! Dlatego tak zżymał się on i oni, że taka kluczowa tajemnica przecieka mu przez palce. Instytut naprawdę okazał się wyjątkowy, godny swojej legendy. Niestety niechętnie zdradzał swoje tajemnice.

- Może to ta iglica? - Abi zaproponowała rozwiąznie zerkając głównie na swój największy autorytet w sprawach strefy. Cała trójka poszła obejrzeć tą dziwną iglicę jaką znaleźli hibernatusi. Teraz partnerka Nicka obracała w dłoniach mały kawałek jaki odłamała od tego czegoś. Pyknął cicho jak odłamywany sopel. Norton i Kari sprawdzali ten konstrukt swoimi talizmanami ale trudno im było coś powiedzieć. Przy tak słabym stężeniu strefy te gadżety działały bardzo słabo.

- Może. Miała glif 5-ki. Jakby to była 5-ta. Jeśli to nie przypadek to powinny być gdzieś tutaj jeszcze cztery. - Norton lekko nachylił kubek jakby chciał zajrzeć ile tam jeszcze zostało tej herbaty. Odpowiadał zmęczonym tonem. Wydawał się być przybity i sfrustrowany tym wszystkim.

- Wydaje mi się, że wyczułam energię. Jaka prowadzi w dół. Może to jakoś jest połączone z tym kompleksem na dole? - Kari odezwała się wreszcie. Włosy jej niedbale opadały na twarz ale jakoś nie chciało jej się ich poprawić. Opierała głowę na swojej pięści a łokieć na stole a drugą ręką bez zaangażowania wodziła widelcem po resztkach jedzenia na talerzu.

- Może. Ja nic nie wyczułem. W ogóle ciężko tutaj coś wyczuć. - Norton nie wykluczał takiej możliwości ale też nie odpowiadał jakby mógł wesprzeć taki pomysł swoim autorytetem.

- Ta serwerownia jak gdzieś ma być to pewnie tam na dole. Tam jest energia, jest światło, w miarę czysto. I jakaś gadająca holograficzna laska. Pszczółka mówił, że to ona pewnie steruje tym wszystkim. A te holo to jej awatar. - Abi nawiązała do tego o co wcześniej pytała trójka hibernatusów.

- No. Pszczółka był dobry w takie klocki. - Kari pokiwała głową wpatrzona w nostalgią gdzieś w przeciwną ścianę. Potem wreszcie podniosła się na tyle by sięgnąć po butelkę i dolać sobie zawartości do kubka.

Za to David odpowiedź na pytanie z piwnicy o autentyczność stalkerów uzyskał odpowiedź od ręki. “Kombinuj”. Tak mu niechętnie odpowiedział Nick z przysłowiową dla siebie przyjaźnią i sympatią. Abi jak zwykle była bardziej towarzyska i rozmowna. Coś mówiła, że tutaj gdzie strefa prawie nie działa takie hece jak ze zdublowanym Marianem są raczej niemożliwe. To wymaga dużego stężenia strefy, zwłaszcza na tak dokładne odwzorowanie kogoś ja to było w przypadku Polaka i jego sobowtóra. Dlatego takie numery zdarzają się w głębokiej a już w płytkiej no nie bardzo. Jak już to są marną i efemeryczną kopią jaką można dość łatwo przejrzeć a nabrać się tylko w pierwszej chwili, z daleka czy po ciemku.

- To jest neuronóż. Ale tutaj prawie nie działa. - przy markotnym Nicku i osowiałej Kari już w bunkrze przy posiłku znów to Abi wzięła na swoje barki komunikację między stalkerami a hibernatusami. Prawie z miejsca rozpoznała z czym ma do czynienia.

- Pokaż rękę. - poprosiła Japończyka i gdy jej podał chwyciła za nóż i powoli przejechała rekojeścią obok nadgarstka Koichi. Wyglądało jakby próbowała go odkroić ale bez ostrza to było niemożliwe. A jednak. A jednak Japończyk poczół coś dziwnie zbieżnego z tym ruchem. Jakby coś, jakaś siła, jednak przeszła przez jego nadgarstek. Chociaż na własne oczy widział, że nic tam nie ma. Ani na skórze ani nigdzie. Ale skądeś to dziwne mrowienie się brało.

- Tutaj prawie tego nie czuć. - powiedziała stalkerka podobnie przesuwając palcami po niewidzialnym ostrzu. - Ale jak wyjdziecie na zewnątrz, wrócicie do głębokiej, to ból byłby straszny. Używamy ich do paraliżowania różnych stworów. Jedno trafienie w coś małego wyłącza je z akcji. W coś większego spowalnia. Coś jak na nas działą tazer. No i raczej nie zabija. Znaczy oczywiście chodzi o te stwory co da się trafić, są mateiralne i mniej więcej żywe. - Abi wyjaśniła co to za stalkerski artefakt po czym odłożyła go na stół. Sama zajęła się czytaniem tego dziennika jaki hiberatusi znaleźli przy martwym stalkerze. Przez jakiś czas ona z Nickiem próbowali dojść kto to mógł być. Padło kilka nazwisk świadczących, że ta stalkerska brać zna się całkiem nieźle. Ale przy żadnym nie byli pewni czy to właśnie ten. W końcu postanowili zabrać ten notes licząc, że za murem uda się zidentyfikować o kogo może chodzić.

- No właśnie. Musimy stąd spadać. Czas nam się kończy. Ubierajcie się dziewczyny. Abi pomóż jej. - stalker chyba wreszcie wziął się w garść bo dopił herbatę z kubka, przetarł dłonią twarz jakby się przebudził dopiero no i zwrócił uwagę koleżankom. A potem Abi widząc, że Kari nadal jest dość niemrawa i przybita śmiercią Pszczółki.

- Chodź Kari, ubierzemy się. Pomogę ci. - Abi zwróciła się do przyjaciółki jak do młodszej siostry czy ofiary wypadku kładąc jej dłonie na barkach. Ta jednak niespodziewanie ze złosci cisnęła kubkiem przez całą kuchnię aż ten z hukiem trzasnął o ścianę a potem stuknął o podłogę i potoczył się z metalicznym brzękiem. A potem chyba się rozpłakała bo ukryła twarz w dłoniach. No a Abi w końcu dała radę ją namówić by wstała i obie poszły do jednego z wolnych sal sypialnych.

- My niedługo będziemy się zbierać. Wam radzę to samo. Na razie jest tu raczej bezpiecznie. Ale im dłużej tu zostaniecie tym większa szansa, że zostaniecie tu na zawsze. Utkniecie. Nie sądze by ktoś celowo potrafił w głębokiej znaleźć to miejsce. Może tu trafić tylko przez przypadek. Tak jak my teraz. Jeśli więc wyjdziecie stąd sami znów znajdziecie się w głębokiej. I będziecie musieli wydostać się z niej sami. I raczej macie marne szanse, że uda wam się wrócić tutaj ponownie. - gdy stalkerki wyszły i Nick został sam z hibernatusami obwieścił im swoją decyzję. Zamierzali stąd spadać. I jak zwykle wcale nie namawiał hibernatusów na wspólną wycieczkę ale uprzedził o możliwych perspektywach pozostania w tym miejscu.

- Nam się czas kończy. Musimy jeszcze wydostać się z głębokiej. A długo byliśmy, dostaliśmy sporą dawkę strefy. Nie chcę ryzykować większej. Dlatego my spadamy stąd. - wyjaśnił motywy swojej decyzji. I na dowód, że nie rzuca słów na wiatr wziął swoje buty i zaczął je nakładać.




Pustkowia




Mervin i Marian



Wydawało się, że duet stalkerów wolałby zostać sam aby przedyskutować kwestię co dalej robić. Ale mieli przestzeń na cztery osoby wielkości przeciętnej sypialni w przeciętnym domu. Mocno zdewastowanej przez nie wiadomo ile czasu i czynników i ograniczonej bańką dymu wytwarzaną przez śmieczki ale jednak sypialni. Trudno więc było o warunki dyskrecji w tak małej przestrzeni. Mimo to stalkerzy próbowali gdy stanęli przy sobie i zaczęli coś cicho rozmawiać ze sobą. Z początku nie bardzo było słychać co ale gdy dyskusja nabrała emocji przestali się tak dobrze kontrolować.

- Abi, przecież jeszcze nic nie mamy. Dopiero mieliśmy wchodzić do głębokiej. Mamy zawrócić teraz? Z pustymi rękami? - Chris próbował przekonać partnerkę racjonalnymi argumentami. I chyba liczył, że to powinno zadziałać.

- Jak nic Chris? A oni? - Abi wskazała bokiem głowy na dwóch brudnych i wymęczonych hibernatusów.

- Oj tam… Damy im trochę zapasów, powiemy jak iść i chyba sobie poradzą. Jakoś do tej pory głęboka ich nie wykończyła to chyba sobie poradzą. Czasem nie tylko stalkerom udaje się dotrzeć do muru nie? Przecież nawet ten twój Nick też wywinął taki numer jak jeszcze nie był stalkerem prawda? - brodacz nie wydawał się zachwycony propozycją koleżanki. Mówił jak ktoś stojący u progu jaskini ze skarbami i tajemnicami do odkrycia co tylko czekają by je zdobyć. A ona chciała by zawrócił z samego progu.

- Odwal się od Nicka Chris. Nick na pewno by ich nie zostawił. Nigdy nikogo nie zostawiał. Każdemy dawał szansę. - Abi burknęła dość oschle. Chris potrząsnął z niedowierzaniem głową.

- Nikogo nie zostawiał? A oni? - Chris robił się coraz bardziej zapalczywy. Wskazał brodą na dwóch obserwatorów tej sceny jacy byli ledwo ze dwa kroki dalej.

- Nick dał każdemu wybór czy wolą iść z nami czy nie. No i koledzy woleli pójść własną drogą. - skoro dyskusja robiła się coraz bardziej jawna to i Abi wróciła już do normalnego tonu.

- Zawsze wywlekasz tego swojego Nicka… - burknął z niechęcią i wyrzutem Chris znów kręcąc głową i patrząc gdzieś w obłoki ciemnego dymu jaki przesłaniał widok na świat zewnętrzny. Ale też to działało i w drugą stronę. Świat zewnętrzny zdawał się mieć kłopot zajrzeć do takiej bańki.

- Bo mnie nauczył więcej niż ktokolwiek. I mówił, że każdy zasługuję na szansę by walczyć o swoje życie. A pierwsi stalkerzy byli przede wszystkim ratownikami a dopiero potem odkrywcami. Jaką damy im szansę jak ich tu po prostu zostawimy? - powiedziała dobitnie jakby objaśniała jakiś stalkerski dogmat. A na koniec wymownym gestem wskazała na dwóch poobijanych i brudnych “turystów”.

- To było wredne. Poniżej pasa. - Chris skrzywił się jakby mu kazała wypić kubek czystej goryczy. Złożył dłonie na swoich biodrach i znów pokręcił głową. W końcu obrzucił uważnym spojrzeniem i Polaka i Brytyjczyka jakby szacował ich stan czy możliwości.

- Bez ciebie nie dam rady Chris. Jestem tylko techmikiem. Potrzebuję stalkera by stąd wrócić. - Abi nagle zmiękła i złapała Chrisa za rękę. Zrobiła się bardzo prosząca i bardzo kobieca. Takiemu zestawowi trudno było odmówić jakiemuś mężczyźnie. No a przynajmniej Chrisowi.

- Dobra. Niech będzie. Wracamy do samochodu. - sapnął zrezygnowany brodacz. Za co dostał serdeczny uśmiech i całusa w brodaty policzek. - To odpocznijcie tu. A ja zobaczę czy te cholery przestały się tu kręcić. - powiedział już tak trochę do całej trójki. Po czym pozbierał swoje rzeczy i wyszedł znikając w ścianie z pionowego dymu.

- Uważaj na siebie. - Abi pożegnała go jeszcze życzliwymi słowami, jeszcze słyszeli jego kroki cichnące kroki na korytarzu ale po schodach już nie.

- To spróbujcie odpocząć. Jeśli tych hellhoundów nie będzie to spróbujemy stąd wyjść. - gdy zostali we trójkę techmiczka z okaleczoną twarzą zwróciła się do dwójki hibernatusów.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline