Powoli weszli na arenę, słońce na chwile oślepiło ich przyzwyczajane do mroku oczy. Pasek zachrzęścił pod stopami. Powitani zostali entuzjastycznym rykiem tłumów. Choć jak oczy przyzwyczaiły się do jasności pomyśleć mogliby, że witano ich tak radośnie nie jak bohaterów, ale jak przekąskę.
https://drive.google.com/file/d/1oTX...ew?usp=sharing
Na środku areny stał stwór przewyższający ich co najmniej trzykrotnie. Wielkie bydle zwróciło w kierunku rogaty łeb. Zauważyli też przepaska biodrowa, a to znaczyło, że manager imprezy dba o niewinne duszyczki widzów, albo że to bydle ma choć trochę rozumu by się ubrać.
Potwór zaryczał i ruszył w ich kierunku. Długie, sekate łapska sięgały mu za kolna, każdy palec kończył się zakrzywionym pazurem.
Jeśli myśleli o zmianie zdanie to trzask opadającej kraty za nimi przypomniał im o nieodwołalności ich decyzji.
No to standardowo, deklaracje i rozdział kości.
Koleś ma na pewno 5 chi, jak nie wiecej.
Do tego gruba skóra zapewni wyparowanie jednego sukcesu z ataku.
Tak podpowiada Wam doświadczenie