Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2021, 20:34   #364
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Wspólnie z MG

Anglik nie miał ochoty na zadumę, lecz mimowolnie zapatrzył się w kłębuszki dymu. Znowu dotknęło go poczucie jakiejś niepojętej nierealności. Cały ten przedział czasowy od momentu wybudzenia w Strefie mógł równie dobrze być narkotykowym zwidem. Fałszywą, oszukańczą projekcją mózgu. Mógł być, zwłaszcza patrząc na Abi i to, że przed chwilą rozmawiali o wydarzeniach sprzed kilku lat, a stalkerkę pożegnali zupełnie niedawno przed wyprawa do instytutu. Umysł, który Mervin zawsze uważał za swój atut i siłę, ogarniały teraz pokłady wątpliwości. Był ranny to akurat fakt niezaprzeczalny. Co do pozostałych kwestii, pewność go opuszczała. Smużki dymu wędrowały pod sufit, przesyciły pomieszczenie szamańskim rytuałem. Do kompletu brakowało jeszcze tylko muzyki z ery hippie, bądź jamajskich rytmów...
W ciszy, która zapadła biolog słyszał każde słowo rozprawiającej ze sobą dwójki. Szybko pojął, że rozmowa może mieć kolosalne skutki dla ich przyszłości.

Miał już wyrobione zdanie o stalkerach. Wydawali się stanowić specyficzną, jednolitą grupę wykonującą tę samą profesję. Różnili się charakterami, ale nie posądzał ich o zbytni altruizm. Nawet coraz bardziej powątpiewał w ich szczere intencje. Jedynie Abi zdawała się przeczyć tej surowej ocenie, ale z jej słów wynikało, że nie jest stalkerką z krwi i kości.

Może strefa zmieniła ich psychikę? Norton, Chris i reszta mieli już swoistą strefową tożsamość? Zona przeniknęła do ich ciał i umysłów. Uzależniła ich i stąd te kolejne wyprawy? Doktor przez chwilę starał się analizować ich specyficzne zachowania, ale dotarło do niego, że te rozważania nie mają obecnie żadnego sensu.

Marian i on rzeczywiście zdecydowali się na samotną wędrówkę. Drugi raz podjęliby chyba taką samą decyzję. Teraz los połączył ich znowu ze stalkerską bracią. Doktor miał deja vu. Ponownie wydawało mu się, że to Abi i Nick jak niegdyś dyskutują nad kolejną strefową przeszkodą. Za nic mając poglądy słuchaczy. Ostateczna decyzja mile go jednak zaskoczyła. Pojawił się promyk nadziei na lepszy dzień, choć świat nigdy już lepszy nie będzie...

- Masz rację. - powiedział z nutą słyszalnej sympatii. - Spróbujemy odpocząć, na ile warunki nam pozwolą. Dziękuję, że przekonałaś kompana do powrotu, doceniamy to, obaj - wskazał na Polaka.

- Wybacz mi pytanie, nie do końca jednak pojmuję, czemu nie rzuciłaś tego wszystkiego? - Mervin gestem zatoczył koło, jakby chciał objąć nim całą strefę z przyległościami. - Co skłania cię, by jeszcze tu wracać? Uparcie śnić ten strefowy koszmar, zamiast obudzić się do życia za murem? - westchnął, przecierając oczy i kładąc głowę na torbie z ekwipunkiem. Nie wiedział, czy zdoła usłyszeć odpowiedź nim ostatecznie zmorzy go zmęczenie.

- Dobre pytanie. Sama się często nad tym zastanawiam. I chyba każdy z nas. - Abi sprawdziła jak mocne jest jedno z krzeseł i chyba przeszło ten test jakości bo usiadła na nim. Uśmiechnęła się nieco sentymentalnym uśmiechem jakby biolog pytał o jakąś filozofię życia.

- My na to mówimy paradoks stalera. Jak jesteś tu to myślisz, żeby być tam, za murem, rzucić to wszystko w cholerę, więcej nie wracać a w ogóle, że to już ostatni raz. - powiedziała sadowiąc się wygodniej na krześle. Odpięła manierkę od pasa i zaczęła odkręcać nakrętkę.

- A jak jesteś tam to jak tylko przetrzeźwiejesz po powrotnej imprezie zaczynasz myśleć o kolejnej wyprawie.- zaśmiała się cicho nad tą ironią tych kolei losów. Chociaż pewnie gdy się samemu było w takiej sytuacji a nie patrzyło nieco z boku to nie musiało to być takie zabawne.

- Sama nie wiem. To trochę jak powołanie. Niektórzy tak mają. Strefa wygrywa. Rozwaliła cały dawny świat, wciąż prze do przodu. Jak ślimak. Ale jednak za każdym razem jak wjeżdżamy do strefy, to widać zmiany. Jak nic nie wymyślimy jak ją zatrzymać to w końcu pochłonie nasz wszystkich i to co zostało z naszego świata. Za rok, za dziesięć, za sto lat. Ale w końcu to zrobi. - pokręciła głową na to przekleństwo świata w jakim przyszło im żyć. Więc upiła łyk ze swojej manierki.

- Więc ją badamy. A jak nie działają tu drony, urządzenia, próbniki to zostaje wysłać ludzi. Ale zwykli ludzie… - mówiła powoli i niezbyt wesołym tonem. Gdy nagle sobie o czymś przypomniała i spojrzała na obu hibernatusów. - No już chyba sami wiecie jak to jest ze zwykłymi ludźmi w strefie. - uśmiechnęła się łagodnie jak się zorientowała widocznie, że ten fragment tego o czym mówiła duet przyjaciół powinien znać osobiście.

- No więc spada to na nas. Stalkerów. Przychodzimy, szperamy i liczymy, że to co zdobędziemy pozwoli rozgryźć jakiś sekret strefy. A jak się ich rozwiąże odpowiednio dużo to kto wie? Może się uda znaleźć sposób na tą strefę? - dodała tak jakby miała nadzieję, że tak właśnie będzie. Teraz, jutro, kiedyś. Ale, że z tych skrawków uda się uszyć materiał jaki weźmie w karby tą morderczą strefę.

- A trochę też ambicja. By być tym którym odkryje coś przełomowego. Aż inni nazwą coś twoim imieniem, zaczną robić tak jak ty. Albo rozgryźć jakieś zagrożenie. ze strefy. By być tym co wrócił stamtąd kto jeszcze nikt nie wrócił. Trochę też jak z odkrywaniem nowego lądu. Albo wchodzeniem na wysoką górę. Wyzwanie. Ciekawość. Poczucie, że jesteś pierwszym człowiekiem jaki tutaj jest. No i ciekawość. Ciekawość co jest za następnym zakrętem. - Abi snuła te rozważania dając pochłonąć się temu tematowi. Mówiła jakby sama zastanawiała się nad tym po raz nie wiadomo który.

- Oczywiście to droga jednokierunkowa. - powiedziała podnosząc głowę i uśmiechając się smutno do biologa. - Jak się nie wycofasz na czas to w końcu ci się nie uda. I zostajesz w strefie. Odliczasz kolejne wyprawy i przed kolejną zastanawiasz się czy to będzie tym razem. Czy to będzie ta wyprawa z której nie wrócisz. W końcu ile razy można trafić na pustą komorę jak grasz w rosyjską ruletkę prawda? - westchnęła nad tym stalkerskim losem. Jakby mimo świadomości ryzyka i tych prawideł jakoś nie umiała się z tego wyplątać. Albo może nie chciała.

- Możesz mieć rację... syndrom stalkera - powiedział z rezygnacją zauważalnie ziewając. - To przecież studium naszej ludzkiej natury. Nie poddawać się, buntować, szukać odpowiedzi. Strefa to po prostu odbicie nas samych, naszych poszukiwań, naszego strachu, wreszcie naszych błędów. Tak, zdecydowanie naszych błędów.. strefa... - mamrotał Brytyjczyk zawieszony między jawą, a bliskim snem. - Błędów, których już nigdy nie naprawimy...

Mervin zasnąwszy był już po drugiej stronie muru, oddzielającego go od wpływu strefy.
 
Deszatie jest offline