-
Nie mogło być przecież łatwo, nie? - mruknął John.
- Skieruję go na siebie i jak pieprznie w ścianę, to doskoczcie z boków. - rzucił do towarzyszy po czym machnął ręką skupiając uwagę potwora na sobie. Cofnął się prawie pod bramę z której wyszli.
- No choć kutasie! - zawołał wyczekując szarży. John spiął się gotowy do skoku patrząc jak olbrzymia bestia się zbliża. Kropelka potu pociekła mu po łysej głowie, ale nie zważając na to zacisnął pięści i na chwilę przed uderzeniem teleportował się za potwora.