Po zakończeniu walk z nietoperzami i cieniami, Vaala wróciła do przerwanego jej wcześniej zajęcia… przebywała więc w kuchni statku, coś tam niby warząc, choć nie do końca wyglądało to jakby przygotowywała jakiś zwyczajowy posiłek. Było za dużo ziół, i mamrotania pod nosem, nad sporym kociołkiem stojącym na ogniu…
- Co pichcisz? - spytał zaklinacz, stając w progu kuchni. - Może jakieś lecznicze miksturki? - dodał.
Zaraz po nim do kuchni wparowała Imra.
- Vaala czy potrafisz przywracać siły wyssane przez cienie?
- Eee… tak - Odpowiedziała po chwili namysłu obojgu Druidka, po czym dalej zajmowała się kociołkiem - Ze mnie też jeden wyssał siły.
- To czy możesz, tak przy okazji, nas poratować? - spytał Harran. - Mi by się przydało leczenie. Cienie mnie nie dopadły, ale ten nietoperz potraktował mnie swym paskudnym oddechem.
- Cromharg i Kvaser również potrzebują pomocy. Najlepiej jak najszybciej - dodała widząc, że druidka ciągle miesza w kociołku.
- Nie wiem, czy starczy dla wszystkich - Vaala poklepała drewnianą łychą po kociołku, po czym wzięła małą, drewnianą miseczkę i napełniła ją kleistą zawartością. Podała naczynie Imrze - Pij. To na utratę siły.
Następnie wyciągnęła różdżkę ukrytą gdzieś w swym ubiorze, i zaczęła leczyć zwykłe rany Harrana… a on sam zauważył, iż Vaala miała sama ślady lodowych oparzeń na rękach.
- O siebie nie zadbasz? - spytał zaklinacz, gdy Vaala zakończyła leczenie. - I dziękuję - dodał.
Imra skrzywiła się nieco na smak kleiku.
- Kvaser niech się martwi sam o siebie, ale daj dla Cromharga jeszcze jeden.
- Później… - Druidka odpowiedziała Zaklinaczowi, po czym spojrzała na Imrę - Już ci lepiej? Czy jeszcze jedna porcja? A dla tego twojego golasa to też weź jak potrzebuje…
Imra zacisnęła kilkukrotnie dłoń.
- Nie jest jeszcze najlepiej, ale niech teraz on dostanie - wskazała na Cromharga. - Zasłużył aby się o niego zatroszczyć - przy tych słowach uśmiechnęła się krótko.
Cromharg po wytłumaczeniu przez Statek sytuacji, podjadł kleiku odzyskując siły.
Imra po krótkim namyśle wypiła jeszcze dwie miski dziwnej mikstury i w końcu uznała, że czuje się na siłach.
- Uch nareszcie. Nie znoszę tego uczucia kiedy braknie sił w mięśniach.
Odpowiedzią Vaali było kiwnięcie głową… Widząc, że druidka nie zamierza podejmować żadnego tematu Imra zostawiła dwójkę samym sobie odchodząc na pokład.
- Myślałem, prawdę mówiąc, że masz jakieś zaklęcia albo mikstury - powiedział Harran. - Coś, co można łatwo odzyskać.
- Mikstury idzie łatwo odzyskać? - Zastanowiła się Vaala, po czym dodała - Jest czas, można powoli, nie ma, bo walka, to wtedy szybko i dużo… - Wzruszyła ramionami.
- Teraz jest cisza i spokój... Możesz spokojnie pracować. Szkoda, że nie można od razu wyszykować całego wiaderka mikstur leczących - zażartował.
- Ja nie kapłanka - Vaala znowu wzruszyła ramionkami -...a wy nie krowy? - Parsknęła.
- Nikt nie jest doskonały - odparł z poważną na pozór miną. - Czyżby ci mleko było potrzebne do szczęścia? - Uśmiechnął się lekko.
- Umm… dobra.. - Vaala się trochę zmieszała.
- Przepraszam - powiedział Harran. - Nie pomyślałem, o pojeniu wszystkich z wiaderka - dodał, ponownie się uśmiechając.
.