Na pokładzie Imra dostrzegła Mmho, która siedziała ranna, cała odmrożona.
- I co ty robisz? - zapytała sucho.
- Siedzę sobie - odpowiedziała Mmho, przez zaciśnięte zęby. Nie, że ze złością, wydawała się wyjątkowo opanowana i skupiona.
- Jesteś ranna. Vaala właśnie uleczyła Harrana i mnie. Czemu do niej nie pójdziesz?
- Vaala nie chce widzieć Mmho - odpowiedziała jej pół-orczyca.
Imra zamknęła oczy w wyraźnej irytacji.
- Czyli będziesz czekać aż sama się nad tobą zlituje i ci pomoże, czy może celujesz w śmierć w boju? - dało się usłyszeć sarkazm w jej głosie.
- Mmho nie potrzebuje niczyjej litości - tym razem opanowanie pół-orczycy zmieniło się w irytację - nie potrzebuje też śmierci w boju z głupoty - dodała po głębszym wdechu. - I co mam jej powiedzieć twoim zdaniem? Wiem, że nie chcesz mnie widzieć, ulecz mnie i już sobie idę? Zapomnij.
Imra prychnęła.
- Cóż słyszałam kiedyś, że niektórzy używają takiego słowa jak “przepraszam”. Sama jednak nie mam w zwyczaju tego robić. Ale kto wie, może tobie by pomogło? - Imra chyba musiała żartować bo uśmiechała się jak wąż.
- Mogę dodać ci otuchy jak chcesz, potrafię być bardzo przekonywująca, ale mało kto potem mnie lubi.
Mmho roześmiała się głośno na te słowa.
- Pójdziesz ze mną i potrzymasz mnie za rękę? - zapytała nadal rozbawiona Mmho.
- Mogłabym nawet wziąć za włosy i trzymając blisko siebie zaciągnąć do tej naszej dzikiej druidki - Mmho dostrzegła błysk w oku półelfki. - Ale nie wiem czy to tylko nie pogorszy wszystkiego.
Rozbawienie Mmho zamieniło się w uśmiech, czy może raczej uśmieszek, zadowolenia.
- Taaaaak…- mruknęła, ale po chwili, gdy jej myśli wróciły do bieżącej rozmowy, dodała: - Pewnie wtedy i tysiąc słów przepraszam by nie pomogło. Obawiam się jednak, że w kwestii Vaali, Mmho nie czuje by miała za co przepraszać. To nadal byłoby nieszczere, rozumiesz?
- Nie musi być, niektórym wystarczy to usłyszeć. Tak dla zasady - Imra kiwnęła głową ponaglając półorczycę.
- Potrzebna jesteś załodze silna i zdrowa.
Mmho rzuciła kilka, a może kilkanaście przekleństw w kilku językach. Po czym zaczęła powoli się podnosić, by postawić swoje zmrożone cztery litery na nogi.
- Jak będę o siłach, to wrócimy do tej rozmowy o trzymaniu blisko siebie - mrugnęła do Imry okiem, z żartobliwym tonem. Ta się tylko na to uśmiechnęła tajemniczo.
--------
- Vaala! - Imra krzyknęła schodząc ze schodów. - Mam jeszcze jednego poszkodowanego! Szykuj różdżkę.
Mmho schodząc z nią nie kryła narastającego niezadowolenia, i póki mogła być niesłyszalna tam gdzie była Vaala, dorzuciła pod nosem jeszcze kilka brzydkich słów.
- He? - Spytała, jak to miała w zwyczaju, krzątająca się dalej po kuchni Vaala.
Imra stanęła w wejściu do kuchni i jak Mmho się tylko pojawiła to popchnęła ją delikatnie w kierunku Vaali.
- Zielona się nam odmroziła.
Druidka zmrużyła ślipka na widok Półorczycy, wyciągnęła jednak ponownie różdżkę.
- Coś więcej, poza sercem? - Spytała… w sumie nie wiadomo kogo.
- Wal w serce, śmiało, zobaczymy czy to, to - odpowiedziała pół-orczyca, starając się w tej poważnej sytuacji, ukryć swoje rozbawienia po usłyszeniu słów Vaali. - I chciałam ci powiedzieć przy okazji, że przepraszam.
- Ekhem...brszszsz...ychyyy… - Druidka dziwnie odkaszlnęła, po czym skierowała różdżkę serio w serce Mmho, no i zaczęła magiczne leczenie.
Zielonoskóra nie komentowała tego, cierpliwie czekając aż różczka przestanie być skierowana w jej serce. Gdy efekty czarów zaczęły być dla niej odczuwalne, popatrzyła po sobie. Niebieskie plamy lodowych oparzeń zniknęły, i po chwili Mmho poczuła się już w pełni zdrowia.
- Gotowe - Powiedziała Vaala, chowając różdżkę w zakamarki swojego ubioru.
- Dziękuję - powiedziała Mmho, po czym zaczęła się wycofywać z kuchni, zahaczając wzrokiem Imrę.
- Proszę - Odparła Vaala, i wróciła do mieszania kleiku w kociołku…
- No i po krzyku - półelfka rozmasowała skroń, bo zachowanie obu kobiet ją zmęczyło. Kręcąc z niedowierzaniem głową ustąpiła Mmho i również wybyła z kuchni. Niech sobie same dalej radzą. Na ten moment półelfce wystarczyło.
Poza kuchnią, Mmho skinęła tylko elfce głową, po czym udała się nieśpiesznym krokiem na pokład statku, by obserwować otoczenie.
__________________ To nie ja, to moja postać. |