Nadświat, gdzieś w górach
Łasica szedł ostatni, zamykając pochód. Czujnie rozglądał się na boki i nasłuchiwał zagrożenia. Instynkt podpowiadał mu, że musi być bardzo ostrożny. Znajdował się na obcym, zupełnie nieznanym mu terenie i nawet na chwilę nie mógł stracić czujności. A nie było łatwo zachować koncentrację, gdyż zarówno księżyc i jak i niesamowitość otoczenia wiodła go na pokuszenie. Chwila nieuwagi i mógłby zagapić się na jasną tarczę naturalnego satelity albo górskiego krajobrazu.
Przez cały czas szperacz szedł w milczeniu, wykonując swoją robotę jako tylna straż, ale kiedy już wszyscy znaleźli się w załomie i Cichy wyskoczył z rewelacjami na temat osady nad jeziorem, przerwał milczenie. Przysunął się do Łowcy i cicho wyszeptał.
- Co nam możesz powiedzieć o tej osadzie? Kto tam mieszka? Czy Łowcy utrzymują z mieszkańcami kontakt? Czego możemy się tam spodziewać? Jak mogą być do nas nastawieni tubylcy? Jak powinniśmy się zachować na miejscu? - Zasypał przewodnika pytaniami. - Zamierzasz nas przeprowadzić bokiem, czy wejdziemy w kontakt? - Ściszył głos jeszcze bardziej, tak, by tylko Łowca mógł go usłyszeć. - Nie zrozum mnie źle Cichy, nie poddaje w wątpliwość twoich kompetencji, ale mamy w tej grupie kilkoro narwańców, którzy lubią prosić się o kłopoty. - Spojrzał wyczekująco na towarzysza.
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 08-01-2021 o 13:25.