Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2021, 14:54   #151
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
2519.I.23; Agnestag (7/8); kryjówka sebastiana

Cyrulik westchnął. Co prawda plany miał dopiero na następny dzień, ale były na tyle ekscytujące, że liczył iż ten szybko dobiegnie końca. Ruszył jednak do drzwi, odciągnął zasuwę i sprawdził kto się tak do niego dobija.

Jak otworzył drzwi ujrzał trójkę postaci. Dwie kobiety podtrzymywały między sobą jakiegoś mężczyznę. Ten właściwie zwisał im na ramionach. Wyglądał na kogoś w ciężkim stanie.

- Pomóż! Ledwo trzyma się na nogach! - krzyknęła z ulgą ta sama co poprzednio widząc, że cyrulik im otworzył. To chyba była jedna z “dziewczynek” która pod koniec jesieni brała u niego jakieś maści a potem już jej nie spotkał. Obie wprowadziły tego słaniającego się mężczyznę jakiego przywlokły pomimo śniegu na ulicy i tego co gęsto sypał z nieba. Cała trójka ciężko dyszała z tego wysiłku.

- Gdzie go położyć? - zapytała ta druga której Sebastian nie kojarzył. Przynajmniej nie w tym półmroku i tak na pierwszy rzut oka.

Sterben się zawahał. Nie miał dzisiaj ochoty dzisiaj na wieczorne wizyty.
- Tutaj - otworzył szerzej drzwi i wskazał wolne łóżko obok kominka. Odsunął się aby zrobić przejście i lepiej przyjrzeć się nieproszonym gościom. - Co się stało? - zapytał po chwili.

- Nie wiem! Tak go znalazłyśmy! - ta trochę znajoma z widzenia odkrzyknęła przez ramię gdy obie złożyły mężczyznę na wskazanym łóżku. Dopiero wtedy cofnęły się i mogły złapać oddech. Mimo mrozu i śnieżycy na zewnątrz dźwiganie dorosłej osoby musiało je sporo kosztować. Oddychały głośno i miały zaczerwienione policzki.

- To Gustav. Kiedyś był naszym sąsiadem. Ale trafił do hospicjum i go nie widziałam od tamtej pory. Chyba wrócił ale jest z nim kiepsko. - brunetka otarła pot z czoła i wskazała na równie ciężko oddychającego mężczyznę. W półmroku izby leżał jęcząc cicho i oddychając szybko i płytko.

- Ja go nie znam. - blondynka pokręciła głową i zrobiła przeczący ruch dłonią na znak, że ona umywa ręce od tej znajomości i tylko pomogła koleżance.

- Zobaczmy co my tu mamy - Sterben zbliżył się do pacjenta. Najpierw sprawdził mu puls i oddech, a potem czy ma jakieś widoczne obrażenia. Następne w kolejności było obmacanie poszczególnych punktów jamy brzusznej a potem na plecach. - Ty możesz już odejść - powiedział do blondynki. - Ty zostań jeszcze chwilę - powiedział do tej, którą trochę kojarzył.

- Poczekam w przedpokoju. Nie chcę wracać sama. - blondynka skinęła głową i wskazała na drzwi przez jakie właśnie weszła cała grupka.

- Wrócimy razem. - obiecała koleżanka posyłając jej ciepły uśmiech. Pora i pogoda rzeczywiście niezbyt sprzyjała samotnym spacerom przez zaśnieżone miasto.

W półmroku izby cyrulik nie widział wszystkiego zbyt dokładnie. Ale widział całkiem sporo. Sporo powiedział mu też słuch i sprawne dłonie. Mężczyzna był ranny w pogranicze barku i łopatki. Rana musiała być świeża ale na tym mrozie krew nie tylko zakrzepła ale i zamarzła na serdaku tamtego. Swoją drogą miał całkiem porządny i podbity futrem serdak ale na taką pogodę wydawało się to dość skromnym przyodziewkiem. Raczej można było tak się ubrać by pójść po coś na podwórko i wrócić za parę chwil a nie na coś dłuższego.

Znalazł też krew i rozszarpaną nogawkę. Jakby go pies pogryzł. Tutaj też krew już zdążyła zamarznąć tak samo jak na górnej ranie. Jednak te rany raczej nie były aż tak groźne by wykończyły pacjenta na miejscu. Chociaż w cieple znów zaczną krwawić.

- I co z nim? - zapytała brunetka widząc, że cyrulik już skończył ten pierwszy przegląd stanu pacjenta.

- Rana nogi i pleców. Nie wydają się groźne, ale jego stan sugeruje jeszcze coś. Może jakaś trucizna lub toksyna. Zostawcie go u mnie i wróćcie jutro rano. Poobserwuję go przez noc - zdecydował. Następnie nie czekając na ich reakcję zapalił kaganek i dał sobie więcej światła. Dokonał bliższych oględzin ran, opłukał je dłuższy czas dużą ilością wody, zaszył i opatrzył.

- No dobrze. To do jutra. - brunetka pokiwała głową chyba nieco uspokojona i wyszła z izby. Jeszcze słyszał ich głosy przez chwilę, potem odgłos drzwi wyjściowych a potem zrobiło się cicho.

W tym czasie cyrulik mógł dokładniej obejrzeć pacjenta. Kaganek rzeczywiście rozjaśnił sytuację. Z raną nogi i barku zrobił co mógł. Wydawały się całkiem świeże. Tym razem mróz pomógł pacjentowi nie dopuszczając do zbytniego upływu krwi. Ta na łydce to musiała być od jakiegoś psa czy podobnego zwierzęcia. Większego niż jakiś zwykły kundel. Rana barku wyglądała na kłutą. Jak od ostrza albo strzały.

Przy okazji jednak odkrył pręgi na nadgarstkach. Jak po jakiś więzach. Gdy zdjął z niego serdak i koszulę buchnął z nich żar gorączki i nieprzyjemny zapach niemytego ciała. Mężczyzna wydawał się być pogrążony w jakiejś malignie. Nie do końca spał ale też nie zachowywał się jakby był świadomy tego co się działo dookoła. Jęczał czasem, coś mruczał albo wykonywał nie do końca skoordynowane ruchy. Wyglądało jakby był pod wpływem jakichś ziół czy leków. Bo trochę to wyglądało na jakąś gorączkę ale jednak chociaż wydawał się mieć podwyższoną temperaturę to nie aż tak by wywołać taki efekt. Nieco to wszystko utrudniało pracę cyrulikowi ale ostatecznie wykonywał już swoje obowiązki i w gorszych warunkach.

Po oczyszczeniu ran, jedyne co mógł zrobić, to zbicie gorączki. Kompresy i kuracja analogiczna jak w przypadku Adele. To wszystko w czym mógł wspomóc jego organizm, który resztę pracy musiał wykonać sam. Jedyne co w tym momencie dawało mu do myślenia to kto chciał porwać tego mężczyznę i w jakim celu. Ewidentnie wyglądało na to że wyzwolił się i uciekł skądś. Czyżby z tego hospicjum o którym wspominała dziwka? Być może warto byłoby się nim zainteresować.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline