5-8 marca 2020, z powrotem w Caligine
Dźwięk mechanicznych pojazdów sprawił, że Hector stężał w jednej sekundzie. Matryca powtarzalnego schematu właśnie uległa zniszczeniu! Pojawiło się w niej wydarzenie, które wcześniej nie miało miejsca i które na dodatek znacząco zmieniało stan rzeczy. Latynos nie miał pojęcia, co ten odgłos zbliżających się pojazdów mógł oznaczać, ale przezornie wolał przyjąć, że stanowił on kolejne zagrożenie.
- Uciszcie się! - syknął przykładając palec lewej dłoni do ust - Jeśli naprawdę nie macie z tym nic wspólnego, jeśli to nie wy otruliście tego motocyklistę na stacji, to posłuchajcie mnie bardzo uważnie.
Garcia przyklęknął na jedno kolano machając lufą rewolweru w sposób nakazujący trójce więźniów przybranie podobnej pozycji.
- Tutaj dzieje się coś bardzo złego. Wokół Caligine umierają ludzie. Grzyby są w pobliżu, chociaż wy chyba nie macie o tym pojęcia. Atakują pod osłoną mgły. Próbuję rozwikłać tę zagadkę, ale bez waszej pomocy sobie nie poradzę. Przestanę teraz do was celować i wycofam się w stronę głównego placu. Odczekajcie dziesięć sekund, a potem wracajcie do domów, zaalarmujcie rodziny i uzbrójcie się. Nie mam wobec was złych zamiarów. Jeśli mnie nie zaatakujecie, nic wam nie zrobię.
Monter obejrzał się pośpiesznie ponad ramieniem, na ułamek sekundy próbując wbić się bezskutecznie wzrokiem w gęsty mleczny całun.
- Zrozumieliście mnie? Przygotujcie się do obrony, ale uważajcie, żeby przypadkiem nie zaatakować mnie. Jeśli to zrobicie, uznam, że to wy stoicie za tymi wszystkimi morderstwami i wy manipulujecie Grzybami! Dziesięć sekund.
Nie spuszczając oka z trójki lokalsów Hector zaczął wycofywać się w stronę ulicy, zdecydowany zniknąć pośród mgły w zamiarze odnalezienia źródła mechanicznych odgłosów.