Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2021, 14:28   #15
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Wellentag, popołudnie, karczmy w Porcie Wyrzutków

Nie doceniał chłopaka, musiał to przyznać. Sam nie był zbytnio wprawny w gadce i nie wzbudzał zaufania u postronnych. W jego obecności nie kwapili się do zwierzeń, żartów i plotek. Na szczęście Thomas, ze swoją osobowością i karczemnym obyciem, bez problemu nawiązywał relacje. Z naturalną lekkością trafiał tam, gdzie toporne oblicze i pewna zimna powolność Eisena, była tylko balastem. Jednak w niektórych sytuacjach oraz miejscach doświadczenie i wykonywana profesja Carstena przydały się, by schłodzić natarczywe zapędy i podniety marynarzy, obficie podlane pijackim animuszem. Ostatecznie nie żałował, że wziął młodzika ze sobą, zyskał dzięki temu cenne wieści.

- Dobra robota. - pochwalił chłopca. - Biegły jesteś w gadce i wiesz, jak ćwierkać. - wyraził swe uznanie.

- W Imperium miałbyś zadatki na klerka czy żaka. Szkoda cię na tutejsze rajfurzenie. Powinieneś rozejrzeć się za jakimś protektorem, choćby z tej szlachty, co gromadnie przybywa tu ostatnimi czasy. Pasowałbyś z tą swoją gładkością i wdziękiem. - zaśmiał się i Thomas zanotował, że nie pamięta chwili, kiedy słyszał śmiech zazwyczaj ponurego mężczyzny.

- No, ale dalej już nie ma co zbytnio wścibiać nosa. - rzekł poważnie. - Odpuszczam tę sprawę i tobie też radzę młokosie. Do zobaczenia na targu.

Jakieś przeczucie mówiło mu, że dzieciak nie posłucha sugestii i może wpakować się w kłopoty.


Wellentag, wieczór, zamtuz "Czerwona Świeca"

Ochroniarz stal naprzeciw kobiety i choć wyraźnie górował nad nią postawą, nie było wątpliwości, kto w tym pokoju zarządza i z jakiej pozycji.

- Mam swoje powody, obowiązki wykonywałem sumiennie. - rzekł spokojnie. - Moja obecność w Lustrii ma inne podłoże. Sprawy, o których nie będę mówił, lecz całkowicie zajmujące moje serce i umysł. - lekko ściśnięte usta, znamionowały, że w środku targają nim emocje. - Dziękuje ci pani za to, żeś zawsze traktowała mnie nad wyraz uczciwie. Zadbam o to, by mój następca nie zawiódł twoich oczekiwań.


- Nie wiem, czy przygotowania do wyprawy pozwolą mi właściwie zadbać o rzecz, którą mi zleciłaś. Na dowód mej lojalności do ciebie, pani Eliane, przekażę jednak to, czego w sekrecie udało mi się dowiedzieć i co może wydatnie wpłynąć na twą decyzję odnośnie Amazonki. Możesz też liczyć na moją ochronę podczas dnia targowego, bez kosztów, honorowo. - zgarbił się lekko, oddając jej sakiewkę.

Carsten dyskretnie opowiedział o wynikach śledztwa. Kobieta zamyślona patrzyła na wodę, pluskającą w fontannie, a jej oblicze zdradzało zaciekawienie połączone z napływającymi wątpliwościami...


Aubentag, późny ranek, siedziba Carstena

Jadł w spokoju, Elke i Lothara traktował jak rodzinę. Bardzo pomogli mu w przetrwaniu trudnych chwil. A kiedy potrzebował rozmowy i towarzystwa, cierpliwie wysłuchiwali zwierzeń. Chociaż i w tych Carsten był nadzwyczaj powściągliwy. Z najtrudniejszymi rozterkami zawsze zmagał się samotnie.
Dziś jednak, kiedy został sam na sam ze swoim towarzyszem, jeszcze z czasów służby w przeklętej Sylvanii był bardziej rozgadany, niż zwykle.

- Rozmówię się z tym Riverą, jeszcze dziś. - oznajmił pozornie lekko, ale czuć było ukrytą powagę.
- Potrzebuję kogoś, kto zadba o ochronę. Podczas mojej nieobecności przejmiesz moje obowiązki. Pani Eliane się zgodziła, nie zawiedź mojego zaufania, nie pozwól, bym stracił renomę. Eliane to wymagająca szefowa, ale uczciwa kobieta. Poradzisz sobie. - wlał w serce przyjaciela nieco otuchy. - Gdybym nie wrócił... - zamyślił się, a wzrok miał nieruchomy jak głaz. - Instrukcję zostawię ci w liście, taki mój testament.. Wiesz dla kogo to wszystko, prawda? - głos nabrał znamion łagodności. - Przed powrotem do Imperium poszukasz pomocy u mistrza z wieży, jest jeszcze nadzieja...

Mimo wypowiadanych słów Lothar przez chwilę dojrzał bezradność krzepkiego ochroniarza. Były to bardzo rzadkie momenty okazywania słabości i zwątpienia. Wszystko trwało kilka uderzeń serca. - Muszę uzupełnić ekwipunek, sporządzę ci listę. Jutro na targu sam mogę nie mieć na to czasu, obiecałem służyć ochroną Eliane, ostatni raz...

Miał już odchodzić, kiedy zrobił gest, jakby o czymś sobie przypomniał.
- A.. mam prośbę, poślij po Cissero, niech ustali, w której gospodzie będzie dziś urzędował kapitan Rivera. Ja mam jeszcze coś do załatwienia...

Pewna myśl uparcie nie dawała mu spokoju, po latach intuicyjnie nauczył się wyczuwać takie bodźce. Dla pewności i spokoju sumienia, postanowił to sprawdzić.
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 11-01-2021 o 22:28. Powód: poprawki
Deszatie jest offline