Podobnie jak masa innych żołnierzy, Jadźka siedziała w kantynie, wpierdzielając przydziałowy posiłek. A siedziała... tak trochę dalej od tych pieprzonych Kurvinoxów, których nie trawiła. Nawet jak byli niby sprzymierzeni, mieli te same mundury co oni, walczyli po tej samej stronie, ale Kurvinox to Kurvinox. I jeszcze gówna wąchają. Nie ufała im i tyle. A oni mieli w oddziale aż trzech. No uj w dupę, ujma i tyle, a oddział pośmiewiskiem!
Bo przecież dobry kosmita, to martwy kosmita.
Gdy zrobiło się zamieszanie, poderwała się z miejsca z talerzem w łapie, spojrzała na pozostałych z oddziału, i zrobiło jej się głupio. Nosz kurwa, jak inni się nie ruszają, to ona przecież też nie będzie! Usiadła więc, i jadła dalej, gapiąc się we własny talerz, coś cicho marudząc pod nosem. Klęła na samą siebie?
- Ech, zjadłabym hotdogi, a nie takie ciulstwo - Burknęła w pewnym momencie pod nosem.
.
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |