Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2021, 16:50   #13
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Towarzystwo zaczęło więc podchody do budynku, licząc na… chyba tylko i wyłącznie szczęście. Teren wokół dziupli “Czerwonych Smoków” był bowiem w dużym stopniu pusty, i naprawdę było mało miejsc, gdzie można było się schować przed wypatrującym z budynku… kilka wraków aut, góry śmieci, a większość terenu płaska i otwarta. Jednak jak na razie się udało, nikt nie wszczynał żadnego alarmu, nikt nie strzelał, motor dalej co pewien czas gazowano.

James i Bob z jednej strony, Klara, Lucas i Oriana z drugiej. Po cichutku…

Wejście do budynku było kompletnie zdewastowane i zasyfione. Wszędzie pełno śmieci, rupieci, szkła, i śmierdziało nawet szczynami. Można było po prostu wejść tak prosto w ulicy, i tyle, drzwi już nie istniały. Odgłosy bawiących się Harleyem dochodziły jednak… z jakiegoś podwórka wewnątrz kompleksu? Tam też skierowano więc swoje kroki, i po paru chwilach, obie grupki zauważyły trzech typów zebranych wokół motoru. Cieszyli się z łupu, gadali między sobą, śmiali się… wyciągali rzeczy z toreb przytwierdzonych do Harleya, jeszcze bardziej się ciesząc z fantów.

Oriana została nieco z tyłu, kilka metrów za Lucasem i Klarą, pilnując pleców towarzyszy, oraz schodów na piętro… tam muzyka wciąż dudniła.

Z drugiej strony nadchodził James i Bob. Oni również weszli do budynku, przez jedne z wielu, nieistniejących już drzwi. Następnie już w środku, cicho przez zasyfione pomieszczenia, ku odgłosom Harleya.

Po chwili na widok motoru i tego, co z nim wyprawiano, Bob zazgrzytał zębami.
Liczba przeciwników niezbyt zgadzała się z tym, co Earl opowiadał o bandzie, ale nie opłacało się czekać na przybycie pozostałych.
James przeszedł po cichu parę kroków, by Klara i Lucas nie znaleźli się na linii strzału, pokazał Bobowi, które "Smoki" mają wziąć na cel, po czym uniósł sztucer do strzału.
Oriana miała wrażenie, że porusza się wewnątrz wielkiego kontenera na śmieci… nawet śmierdziało podobnie. Odór uryny kojarzył się w piwnicami starych ruin, albo zaułki obok często uczęszczanych knajp. Niemniej nie piwa można się było spodziewać, a kłopotów, więc z bronią w ręku dziewczyna zajęła miejsca przy schodach, chowając się za winklem i tylko wystawiała co parę chwil głowę aby patrzeć czy nikt przypadkiem nie zejdzie.
Klara przygotowała obydwa pistolety i czujnie obserwowała otoczenie.
- Tam skąd dochodzi muzyka może nadal ktoś być - wyraziła szeptem swoje myśli, jednocześnie już celując w grupkę przy motorze, chociaż na cel nie wzięła jeszcze konkretnej osoby.
Lucas starał się znaleźć kawałek osłony. Następnie wycelował i czekał na pierwszy strzał grupy która musiała nadłożyć drogi. Dłużej musiało im zająć wyjście na pozycję a nie chciał strzelić za szybko. Poszedł na łatwiznę celując w najbliższego przeciwnika.
- Damy radę zobaczycie, zadarli z niewłaściwą ekipą - wyszeptał Lucas zagrzewając dziewczyny do boju.
Tamta dwójka była już na miejscu, cel był wybrany.
- Teraz - powiedział do Boba James, po czym pociągnął za spust.
Klara ostatecznie wycelowała w najbliższą osobę, zaraz gdyby usłyszała, że ich towarzysze rozpoczęli ostrzał, zaczęła strzelać i ona.

Bob wywalił ze strzelby delikwentowi w plecy, robiąc w nich sporą dziurę. James posłał kulę w potylicę kolejnemu… Klara strzeliła dwa razy. W plecy, i również w czerep, jednemu z kolesi przy motorze. Wśród huku wystrzałów, na placyku obok motoru, padły trzy trupy.

A Lucas? Wycelował z Desert Eagle, nacisnął spust i… jego pistolet zrobił jedynie “klik”. Ja pierdolę, broń się zacięła.

Padły cztery strzały, padły trzy trupy. Motor stojący na nóżce się na szczęście nie przewrócił, ale za to na nieszczęście, ustała nagle na piętrze muzyka. No tak… nikt z bystrzaków szykujących taki ostrzał, nie pomyślał, żeby chociaż spróbować go zsynchronizować z gazowaniem motoru…

- Co się tam kurwa dzieje?! - Wydarł się męski głos z piętra - Mówiłem, że macie kurwa być ciszej z tym jebanym motorem?!

- Dobra! - odpowiedział, niezbyt głośno, James. Miał nadzieję, że praca silnika nie pozwoli typowi z piętra rozpoznać obcego głosu.
Podszedł do motocykla i na moment przekręcił manetkę gazu, jakby robił na złość swemu rozmówcy. Wnet jednak ściszył silnik. Wtedy też ponownie puszczono na pięterku muzykę…

Oriana w tym czasie stała spięta na swoim miejscu, wstrzymując oddech gdy z góry doszedł ludzki głos. Trzymała broń w lewej dłoni. Prawą sięgnęła po krótkofalówkę, ale tylko położyła na niej palce i westchnęła. Zastanawiało ją czy zwiną motor i oddalą się w kierunku zachodzącego słońca, a może dokonają pełnej eksterminacji celem zminimalizowania ewentualnego niebezpieczeństwa przyszłego pościgu ich śladem. Najchętniej by po prostu odeszła, rozsądek podpowiadał niestety drugą opcję.

Lucas podniósł ręce i chwilę nimi pojechał w powietrzu tak by grupa skupiła na nim swoją uwagę. Następnie zaczął pokazywać na migi. Wskazał siebie, Klarę, Boba, Orianę i pokazał Okno i wejście do budynku. Następnie pokazał Jamesa, motor, poruszał w powietrzu ręką jakby gazował. Na końcu pokazał znów okno i udał, że się z niego wychyla. Wskazał Jamesa złożył dwie swoje ręce razem jakby miał karabin i znów wskazał okno. Popatrzył po wszystkich.
James uniósł oczy i ręce ku niebu w geście rozpaczy, a potem wyjął krótkofalówkę. Nim jednak zdążył z niej skorzystać, Bob wyrwał mu ją z ręki. Następnie mechanik wskazał na krótkofalówkę, na Lucasa, po czym przyłożył palec do ust, i znowu na krótkofalówkę. Odczekał chwilę.
- Po kiego chuja mamy te krótkofalówki, żebyś się trzepał jak po amfie? - Syknął cicho - Dobra, nie ważne… jak tam jest do góry więcej niż jeden, to zrobi się burdel na kółkach, jak tylko jednego ustrzelimy. Trzeba więc ruszyć dupę na pięterko? No i przy okazji może sami zgarniemy jakieś fanty od tych fujar? - Zaproponował.
James skinął głową, po czym ruszył w stronę pozostałej trójki.
Klara nie zaśmiała się, chociaż bardzo ją rozbawiły słowa Boba.
- No to ruszajmy to obczaić - powiedziała, gdy James i Bob już do nich podeszli - sprawdźmy czy warto.
Oriana czekała w ciszy, nie zdejmując palca że spustu. Łypała za róg, zagryzając wargi.
 
Icarius jest offline