Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2021, 19:21   #153
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Noc; Zamtuz; Versana, Łasica, Brena.

Miejsce noclegu nieco zaskoczyło Versane. Chociaż znając Łasicę można się było tego spodziewać. Ważne jednak było teraz to że były tu bezpiecznie. Nie wiało, było ciepło i z dala od ewentualnego pościgu czy poszukiwań.

Siedziały więc we trzy patrząc się na siebie. Propozycja Łasicy była łatwa do przewidzenia i wdowa mimo wyczerpania nie była w stanie ukryć żywego zainteresowania postami. Wpierw chciała jednak dokończyć to co zaczęły tej nocy.

- Wpierw może jednak sprawdźmy co udało się nam zwędzić? - zapytała - Nie ukrywam, że zżera mnie ciekawość. - patrzyła to na łupy to na koleżanki.

- No dobrze. Ale mam nadzieję, że nie zamierzasz tu otwierać biura i grzebać w papierach do samego rana. - koleżanka ze zboru zmrużyła oko i popatrzyła na czarnowłosą nieco ironicznie. Widać było, że wolałaby aby Ver zajęła się innymi rzeczami ale mimo wszystko też chyba była ciekawa co jest w skrzyneczce jaką znalazła w biurze. Brena jak zwykle przybrała dość bierną i wyczekującą strategie oddając scenę dwóm bardziej aktywnym koleżankom.

Łotrzyca postawiła znalezioną skrzyneczkę na jednym z łóżek i kucnęła na podłodze. Sama wyjęła swoje wytrychy i zaczęła przy niej gmerać. Gmerała parę chwil nasłuchując cichutkich, metalicznych chrobotów dobiegających z zamka aż wreszcie dał się słyszeć nieco wyraźniejszy szczęk i zamek stanął otworem.

- Mam nadzieję, że to będą jakieś bransolety i kolczyki. Bo co innego może tak grzechotać? - powiedziała jakby miała właśnie spłatać jakiś figiel. Ale okazało się, że to skrzyneczka kupca spłatała jej figiel. Nie było w niej ani bransolet ani innej biżuterii. Tylko zestaw jakichś pieczątek.

- Tylko tyle? A gdzie złoto i klejnoty? - Łasica nie ukrywała swojego rozczarowania takim łupem. Bez przekonania obejrzała jakąś pieczęć i kolejną. Po czym rzuciła ją z niechecią na łóżko obok Versany. - Masz, może tobie się przyda. - mruknęła ze złością.

Ten czas jaki koleżanka spędziła na dobraniu się do szkatułki Versana zdołała wyjąć zdobytą papierologę Grubsona. Pęczek kilkunastu listów no i oprawiony w skórę notes. Zdołała zorientować się, że ten notes to chyba jakiś pamiętnik bo w oko wpadały regularne daty z tego nowego i starego roku oraz ręczne pismo. A listy były pisane przez kogoś do kupca bo zaczynały się od “Najdroższy…” co zwykle było używane przez bliskie sobie osoby.

- Wygląda jakby to było to. - uśmiechnęła się chytrze - Listy i stemple dla nas. Notatki zaś dla Czarnego. - podsumowała wertując kartki - Nim jednak mu je oddam. Sama muszę się z nimi zapoznać. - duma przyćmiła zmęczenie - No i z rana trzeba to gdzieś skitrać. Nie możemy paradować z tym przy sobie po mieście jakby nigdy nic. - mimo euforii nie przestawała myśleć rzetelnie na trzy kroki do przodu.

- No ale tutaj też raczej nie ma co tego zostawiać. - Łasica zwróciła uwagę obserwując jak partnerka cieszy się z zawartości pudełka które na niej samej jakoś nie zrobiło zbyt wielkiego wrażenia. Ale chyba była skłonna zaufać jej ocenie sytuacji.

- Jasne, że nie tutaj. - Versana pokiwała głową przyznając rację siostrze w wierze - Mamy od tego dziuple. - przypomniała - Powiedz mi jednak coś jeszcze. Mianowicie widzę, że dość dobrze znasz to miejsce. - zauważyła - Klientelę także? Takie przybytki to czysta kopalnia informacji. Bywają tu strażnicy z kazamat? - uśmiechnęła się na myśl o tym jakie możliwości rodzi burdel. Szczególnie taki w którym wtyki ma jedna z kultystek.

- Pracowałam tu kiedyś. Ale krótko… - dziewczyna o granatowych włosach przyznała się bez wahania i skrępowania. Co jednak wywołało całkiem żywą reakcję najmłodszej z wężowych sióstr.

- Byłaś ladacznicą?! - Brena była tak zaskoczona, że właściwie to przerwała łotrzycy jej wypowiedź. Tego się chyba w ogóle nie spodziewała, w końcu znała ją jako pokojówkę van Hansenów.

- Jak to byłam? Dalej jestem! - Łasica bynajmniej nie wydawała się rozzłoszczona takim przerwaniem i pytaniem. A jej wesoła i bezczelna odpowiedź zmieszała koleżankę.

- Tylko teraz to raczej czasem tu i czasem tam, z tym czy tamtą i zwykle jak mam na kogoś ochotę. No chyba, że praca tego wymaga. Jak moja pani mi każe się obsłużyć albo kogoś to przecież nie mogę jej odmówić prawda? - Łasica tak odpowiedziała zerkając na Versanę, że trudno było stwierdzić o czym właściwie mówi. O Starszym i rzeczach jakie robiła dla kultu, o van Hansenach i swojej oficjalnej pracy czy właśnie o swojej przyjaciółce z jaką ostatnio weszła w taką częstą komitywę i zażyłość.

- A ze strażnikami no to nie wiem. Jak mówię pracowałam krótko i nawet jak któryś był z kazamat to się tym nie chwalił. Można Oleny zapytać. Może jakiś tu przychodzi. Aha jakby co to z szefem niekoniecznie rozstałam się w przyjaźni więc chociaż z dziewczynami jak widzicie nadal się dogaduje to raczej nie powinno nas tu być. - kultystka wróciła do tego co koleżanka ze zboru pytała na początku. Ale niejako to jej przypomniało kolejną sprawę.

Wdowa pokiwała głową przyjmując do wiadomości to co słodka przyjaciółka jej przekazała. Znając życie mogło być tak, że ona szukała Buldoga po całym mieście podczas gdy on zabawiał niemal pod jej nosem. Nie było co gdybać. Trzeba było to sprawdzić.

- A ty Breno. - skupiła się nagle na swojej nieopierzonej sikoreczce - Nadążasz nad tempem wydarzeń? Nie ukrywam, że wskoczyłaś a raczej zostałaś wrzucona na głęboką wodę. - uśmiechnęła się ciepło kładąc dłoń na jej udzie - Zaufaj nam jednak. Tak się najszybciej nauczysz pływać a my ci nie pozwolimy utonąć.

- No pewnie. Jesteśmy przecież siostrami. Nie zostawimy cię przecież samej. - Łasica usiadła na łóżku obok Breny i raźno poklepała ją po ramieniu by dodać jej otuchy.

- No… Tego się nie spodziewałam… - rudzielec nieśmiało pokiwała głową i niepewnie uśmiechnęła się ale wskazała na zdobycze z biura Grubsona. - Nie sądziłam, że… Przecież to było włamanie… A jak nas złapią? - dziewczyna mówiła jakby miała wyrzuty sumienia. Chociaż jej rola w tym przestępstwie była najmniejsza. Niemniej gdyby trafiły pod sąd też by dostała swoje jako wspólniczka włamywaczek.

- Nie złapią! Widziałaś co się dzieje na zewnątrz? Sztorm zatrze wszystkie ślady. Nawet psy nas nie wytropią. - Łasica nie traciła pogody ducha i pewności siebie okazując przy tym sporą dawkę optymizmu.

- Miasto padnie nam do stóp. - dodała - Tak jak Nadja zaraz przed nami. - rzuciła zadziornie spoglądając zalotnie na koleżankę ze zboru.

- No nareszcie! - łotrzyca wyszczerzyła się radośnie jakby właśnie na to miała ochotę odkąd tylko Olena ich zostawiła same. A może i jeszcze wcześniej. Brena też się przyjaźnie uśmiechnęła i słowa obu sióstr widocznie dodały jej otuchy no a szczerość i niefrasobliwość Nadji była dość zaraźliwa. Trudno było pozostać obojętnym na tą nieskrępowaną chęć do zabawy jaką tak często zdradzała ich wężowa siostra. A dziewczyna o granatowych włosach nachyliła się by wesoło cmoknąć policzek młodej wdowy i jej pokojówki po czym raźno zeskoczyła z łóżka, odwróciła się do nich przodem i bez wahania uklękła przed siedzącymi na tym łóżku siostrami.

- Czy mogę jakoś służyć moim paniom i pozwolą mi spełnić swoje życzenia? - zapytała tym słodkim, uległym tonem jaki zwykle przybierała gdy wcielała się w pokorną służkę.

---

Poranek; Zamtuz; Versana, Łasica, Brena, Olena

- Taka z ciebie obrotna artystka? - rzucila zaczepnie unosząc jedna z brwi i dokladbie tym razem na spokojnie przyglądając się zielonookiej dziewczynie - To interesujące. Nawet bardzo. Masz doświadczenie w występach na scenie? Posiadasz jeszcze jakieś talenty? A może mnie byś czegoś nauczyła? - zasypała gospodynie serią pytań oglądając się przy tym w lustrze czy świeżo zakupiona peruka dobrze się prezentuje.

Peruka miała jasne, blond włosy sięgające nieco poza ramiona, gdzieś do połowy łopatek. Olena podeszła do modelki i pomogła jej wsunąć jej własne, czarne włosy pod tą perukę. Przy okazji pytania chyba ją rozbawiły czy może ucieszyły bo się roześmiała cicho.

- Tak, mam doświadczenie na scenie. Kiedyś występowałam w cyrku. Gdybym miała więcej talentu mogłabym zostać minstrelem ale raczej wolę pracę na scenie i uwielbienie widowni. - blondynka pozwoliła zażartować sobie sama z siebie ale niejako potwierdziła co o niej mówiła Łasica.

- Mogę cię podszkolić w grze na instrumencie, tańcu czy czymś takim. Ale to wymaga dużo czasu i wysiłku by osiągnąć wymierny efekt. No a mnie sporo zajmuje ta praca. Zwłaszcza nocami i wieczorami jak się pewnie domyślasz. - pracownica zamtuza mówiła łagodnym, spokojnym tonem gdy już uporały się z peruką i stanęła krok dalej aby nowa właścicielka mogła się w spokoju obejrzeć. W tej peruce młoda wdowa wyglądała mocno inaczej i miała podobne włosy jak Olena właśnie.

- Modulować głos również potrafisz? - zapytała o coś co mogłoby jej się bardziej przydać - Mówić jak nie ty albo co lepsza. Mówić jak ktoś konkretny.

- Tak by się pod kogoś podszyć? No to nie. Nie bardzo. Słyszałam, że jest taki jeden, taki komik. Nieźle udaje różne osoby. Ale ja to po prostu tańczę, śpiewam i gram na lutni albo mandolinie. - blondynka nieco zmrużyła oczy nie do końca pewna czy dobrze rozumie to o co pyta czarnowłosa koleżanka Łasicy.

- Co to za jeden? - informacja widocznie zainteresowała młodą wdówkę - Jeżeli zaś chodzi o twoją smykałkę artystyczną to myślę, że coś ciekawe dla ciebie znajdę. Ale to z czasem. Póki co jednak mogę powiedzieć ci, że w "Piwnicznej" karczmarz szuka kogoś, kto potrafiłby zabawić tamtejszych gości. - uśmiechnęła się serdecznie do koleżanki Łasicy. Rozmawiała swobodnie, niemal tak jakby znała się z kurtyzana już dłuższy czas.

- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie. - wiedziała, że goni ją czas postanowiła więc przejść od razu do rzeczy - Często goszczą u was strażnicy z kazamat? Znasz niejakiego Buldoga?

- Ten komik to Oxo. - blondynka odparła patrząc na koleżankę o granatowych włosach. Ta chwilę się zastanawiała ale w końcu pokręciła głową, że nic jej to nie mówi. Jednak jak Olena zaczęła tłumaczyć dokładniej w końcu uznała, że chyba go da radę odnaleźć bo kojarzy lokal i okolicę gdzie ten się zwykle kręcił. Właściwie to mówiła na tyle dokładnie, że Versana też zdawała się wiedzieć o który lokal chodzi a o jakimś komiku nawet słyszała wcześniej ale dopiero teraz wychodziło, że może właśnie chodzi o tego Oxo. Chociaż nigdy go nie spotkała osobiście a nawet imię jakoś nic jej nie mówiło.

- A z “Piwniczną” zobaczę. Dzięki za namiar. A tego Bulldoga kojarzę. Czasem do nas przychodzi. Ale nie nazwałabym go stałym klientem. - na koniec odpowiedziała na to pytanie o szefa nocnej zmiany strażników z miejskich lochów.

Versana podrapała się po głowie rozmyślając już teraz tylko o klawiszu.

- A wiesz o nim coś więcej? Gdzie mieszka bądź gdzie zazwyczaj przebywa? - starała się zdobyć choć troszkę wiedzy mogącej pomóc jej w odnalezieniu strażnika - Każda informacja w sumie mi się przyda. Często gościcie mundurowych? Może znany ci jest również... jak mu tam było… Hetzwig?

- Ja myślę, że jak ktoś pracuje w kazamatach to się tym za bardzo nie chwali poza murami. Ten Bulldog to też nawet nie wiem jak to wyszło, że on jest strażnikiem. - blondynka uśmiechnęła się smutno na znak, że klienci nie wylewają z siebie żali tak często jakby się to mogło wydawać.

- Wiem tyle co robi tutaj. Lubi brać dwie dziewczyny na raz i jak one się we dwie zabawiają ze sobą tak na rozgrzewkę i potem też. Lubi brać swoje suczki od tyłu ale też jak któraś go ujeżdża jak ogiera. Ale też jak w kilku obrabiają jedną dziewczynę. I wgnieść szmatę w gnój i błoto bo wszystkie jesteśmy kłamliwymi, zdradliwymi szmatami i zasługujemy tylko na takie traktowanie. Ale nie wiem co porabia jak stąd wychodzi. - Olena bez skrupułów podała preferencje Bulldoga jako klienta. Coś co zwykle było tak trudne do zdobycia zostało im przedstawione jak na srebrnej tacy.

- Słyszałaś Ver? Cóż za interesujący mężczyzna. - Łasica zerknęła ciekawie na swoją przyjaciółkę z kolei przyznając się, że sama też bardzo chętnie lubi takie zabawy. Obie pracownice, i aktualna i ta co tu pracowała wcześniej roześmiały się wesoło z tego sprośnego komentarza.

- Ale Olu, mamy do niego wielki romans. Bardzo zależy nam by go spotkać. Nie wiesz może jak by to można zorganizować? - dziewczyna o granatowych włosach zapytała prosząco blond koleżankę patrząc na nią jakby się zdawała na jej łaskę.

- Może na cmentarzu? - odparła po dłuższej chwili gospodyni. Sama raczej jakby pytała o zdanie mocno niepewna tego co mówi. Jej koleżanka zamrugała oczami i spojrzała na swoje dwie siostry niepewna czy dobrze to zrozumiała.

- Umarł? - Brena najmniej wtajemniczona w te wszystkie ścieżki biznesów i tajemnic widocznie wyciągnęła własny wniosek.

- Nie wiem. Mówię, że nie przychodzi do nas tak często. Ale ma kogoś na cmentarzu. Może żonę czy córkę. Jakąś kobietę. Kiedyś się żalił, że tylko ona go kochała a my to tylko jesteśmy kurwy i wszystko udajemy. I, że zawsze o niej pamięta i chodzi w każdy ostatni Festag miesiąca na jej grób. Ale tak mówił, nie wiem czy to prawda. - Olena rozłożyła ramiona zdając sobie chyba sprawę jak niepewny jest to trop.

- Ostatni Festag w tym miesiącu jest za tydzień. A cmentarz jest tylko jeden. - powiedziała cicho Brena. Dziewczyny pokiwały głowami bo tak właśnie było.

- A Hetzwig też czasem u nas bywa. Ale nie brał mnie zbyt często. Może raz. Zaczyna łagodnie, nawet czasem podobno od stóp i idzie w górę. I nie powiem, naprawdę dobry jest w takie klocki. Ale jak się już rozgrzeje to się zaczyna ostra młócka. Aha i lubi się ładować w to tylne wejście. - Olena streściła też po co czasem ratuszowy łowca nagród odwiedza ich przybytek.

- Ojej… Kolejny interesujący i jakże utalentowany mężczyzna… Aż nie wiem którego miałabym wybrać… - Łasica przygryzła palec ząbkami zerkając na Olenę i Łasicę jakby one reprezentowały dwóch potencjalnych kochanków o jakich rozmawiały i miała poważny dylemat którego wybrać skoro właśnie usłyszała, że mają tyle łóżkowych zalet. Przynajmniej w jej oczach brzmiały jak zalety. Chyba trochę się zgrywała bo obie z Oleną znów się roześmiały rozbawione.

Nie sztuką było zadawać mnóstwo pytań. Sztuką było wiedzieć komu zadać jedno odpowiednie. Tak też było w tym przypadku. Urocza Olena dostarczyła więcej informacji na temat dwóch interesujących kultystki mężczyzn niż wszyscy razem wzięci szeregowi klawisze.

- Spryciula z ciebie. - patrzyła teraz na ich gospodynie w zupełnie inny sposób. Ta w pewnym sensie jej zaimponowała. Śliczna, utalentowana i przebiegła. Widziała w niej kogoś więcej niż kurtyzanę. Widziała w niej idealną kandydatkę na swoją pracownicę i podwładną w komórce która wraz z Łasicą miały otworzyć.

- Widzę, że prócz umiejętności gry na instrumentach umiesz równie słuchać. - uśmiech goszczących na jej twarzy kipiał uprzejmością - Myślę, że niedługo wrócę do ciebie z kuszącą umową o pracę w dużo przyjemniejszych warunkach, które pozwolą ci w pełni rozwinąć skrzydła. Powiedz mi jednak jeszcze jedno. Byłabyś w stanie poinformować mnie bądź moją urocza siostrzyczkę. - spojrzała na Łasicę - Gdyby, któryś z panów miał tu zawitać?

- Wątpię. - blond główka pokręciła się przecząco. - Jak któryś z nich przyjdzie i wybierze mnie no to się nim będę zajmować. Jak nie wybierze to mogę obsługiwać kogoś innego i nawet nie wiedzieć, że jest w pokoju obok. A nawet jakbym była wolna możemy się minąć a gdyby nawet to wszystko się udało to pewnie by skończył zabawę zanim by ktoś zdążył przebiec przez miasto. - Olena zaczęła wyliczać dlaczego uważa taką możliwość za bardzo mało prawdopodobną. - Mogę wam posłać kogoś na drugi dzień, że któryś z nich był u nas. No ale już ich u nas raczej nie będzie. - dodała opisując realia zakładu pracy w jakim się znajdowały.

- A jakby któryś wziął nockę? I został do rana? - Łasica obyta w temacie zapytała o ten detal i zielonooka, zgrabna blondynka zastanawiała się chwilę.

- No niby tak. Można by kogoś posłać jak się pośpi taki po numerku. Albo nawet w trakcie zabawy. Ale wynajęcie dziewczyny na całą noc jest dużo droższe niż tak na numerek. Nie spodziewam się po nich by mieli aż taki gest. - Olena przyznała, że przy takim całonocnym wariancie to już bardziej prawdopodobnie ale chyba nie spodziewała się po jednym i drugim kliencie aż takiej rozrzutności.

- Jakbym wiedziała, że któryś z nich jest u was i bym miała wolną nockę to sama bym chętnie dołączyła. Lubię takie zabawy jak mówisz, że oni lubią. Nawet bym pieniędzy nie wzięła. Chyba nie mieliby czegoś przeciwko darmowej dziewczynce co? No ale jak nie wiadomo kiedy przyjdą i tak marne szanse na to, że zostaną na noc to chyba by nie wyszło. - dziewczyna o granatowych włosach przyznała, że obaj panowie świetnie wpisują się w krąg jej łóżkowych zainteresowań. Ale z opisu koleżanki wynikało, że szanse na to są dość małe.

- A co to za nowa robota? Jakiś nadziany klient co lubi umuzycznione blondynki? - Olena wzruszyła ramionami na znak, że nie bardzo wie jakby mogła im pomóc w tej sprawie. Więc zapytała o tą nową pracę o jakiej wspomniała przyjaciółka Łasicy.

- Nie mogę na razie zbyt wiele zdradzić. - odparła wzruszając ramionami na znak bezradności - Powiedzmy jednak, że miałabyś okazję wykazać się swoimi umiejętnościami artystycznymi i nie tylko za naprawde godziwa opłatę.
 
Pieczar jest offline