Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2021, 20:56   #57
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sven za późno dostrzegł rytuał odprawiany wewnątrz klasztoru. Wydawało się, że znalazł się pomiędzy młotem, a kowadłem. Tego nie dało się opisać normalnymi słowami co ostatnio wyprawiało się w tej - dotąd przecież w miarę spokojnej - okolicy. Wydarzenia wokół niego nieustannie eskalowały, a on sam nie bardzo wiedział co o tym wszystkim myśleć. Właściwie to nie miał ochoty w ogóle myśleć, a tylko znaleźć swoje łóżko i położyć się, a potem wstać myśląc, że to zły sen. Ale to nie sen. Biegł ze swoimi dziećmi prosto na odprawiany rytuał mając tylko nadzieję, że ktoś z reszty wisielców uratował się - przynajmniej jeden wojownik, ale nie oglądał się za siebie. Zrobił wszystko co w jego pomocy, żeby im wszystkim pomóc - a co stało się tam to się nie odstanie.

- Uciekajcie jeśli wam życie miłe! - krzyknął do bluźnierczych rytualistów. To nie byli ludzie, z którymi dało się pertraktować, ale przynajmniej wiadomo było jedno - potwór w lesie to nie ich robota. Pewnie nawet nie mieli o nim pojęcia... a może mieli? Ale przecież to myślenie, a teraz nie czas na pomyślunek! Trzeba działać.

Po wbiegnięciu do budynku licząc, że mężczyźni są choć trochę zaskoczeni spadającymi drzewami to pobiegnie dalej. Znał wszakże klasztor, bo wiele razy go odwiedzał. Wiedział między innymi o sekretnym pokoju, do którego można było dostać się poprzez bibliotekę. I tam właśnie skierował swoje kroki razem z dziećmi i ewentualnymi innymi uratowanymi, niedoszłymi wisielcami.

50 6 59 87 16
 
Anonim jest offline