Zatopiony w myślach diaboł wędrował po korytarzach kompleksu. Nie znalazł Horta, nie znalazł innych pułapek i – o zgrozo! – nie znalazł wina. Nie wiedząc kiedy zatoczył koło i powrócił do pozostałych. Galdaran pilnując pracujących magów trochę się nudził. W końcu usłyszał jak ktoś idzie. Już w korytarzu rozpoznał sylwetkę diabła.
- Jak tam?
- Nijak, pustka cisza - odparł Dragan.
Sadrax i Maximilian nie uzgodnili jeszcze adresu zwrotnego dla ich drużyny.
- A to aż tak istotne? Od początku improwizujemy jak młodzieńcy grający w mrocznej, zatęchłej piwnicy w Zaawansowane Smoki i Podziemia, możemy to jeszcze troszkę robić. Wyskoczmy tam, gdzie chce pradziad Wiktorii i coś się wymyśli.
Parsknął cicho.
- A znacie ten stary o pradziadzie przy saniach?