17-01-2021, 17:39
|
#111 |
| Przeraźliwy smród palących się zwłok stwora nie pomagał w przeszukiwaniu sali, ale uwinęliście się z tym szybko, bo i nie było zbytnio czego przeszukiwać. Komnata nie kryła niczego ciekawego, więc postanowiliście udać się kolejnymi schodami w dół. Pierwsza ruszyła Lavena i gdy tylko uniosła nogę, by postawić ją na drugim stopniu schodów, Aabidah i Bahadur niemal w jedno tempo prawie krzyknęli: - Stój! - A Lavena zastygła w bezruchu, jakby ktoś rzucił na nią zaklęcie.
Jak się okazało, krasnoludzica i ifryt dostrzegli w porę, że stopień, na którym stopę chciała postawić półelfka różnił się od pozostałych, głównie tym, że jego górna warstwa wchodziła w ściany po obu jego stronach. Dla nie skoncentrowanego i czujnego oka pułapka niemal nie do wykrycia. I raczej nie chcieliście sprawdzać, jaki efekt mogła wywołać w wąskiej klatce schodowej. Wszyscy ostrożnie ominęliście felerny stopień, patrząc czujniej pod nogi, jednak podczas zejścia w dół nic więcej nie zwróciło waszej uwagi.
Znaleźliście się w kolejnej komorze, tym razem w kształcie prostokąta, gdzie powietrze było wyraźnie chłodniejsze i wilgotniejsze. Ściany i sufit wyłożono kamiennymi płytami, ale podłogę stanowiła jedynie mocno ubita ziemia, co zdradzało, że prace nad tą komnatą nie zostały dokończone. Długi, kamienny stół spoczywał pod zachodnią ścianą, a na jego blacie znajdowały się dwie duże, mosiężne urny. Szybki rzut oka pozwalał stwierdzić, że w ich środku ostał się jedynie kurz, który grubą warstwą osiadł na wewnętrznych ściankach naczyń. Jedynym wyjściem z komnaty był otwarty korytarz na wschodzie, którym podążyliście, rozglądając się czujnie.
Dużą komnatę, do której zawitaliście, wypełniał wilgotny, ziemisty zapach. Sufit i ściany wyłożone były kamieniem, ale podłoga - jak w przypadku poprzedniego pokoju - to była ubita ziemia. Kamienne ławki ustawiono pod wschodnią i zachodnią ścianą, a uchwyty na pochodnie zamontowano w rogach i po obu stronach szerokich drzwi na zachodzie. Kilka płytkich, naturalnych portali rozpoczęto kopać wzdłuż wschodniej ściany i południowo-zachodniego narożnika, ale wykopaliska były niekompletne, kończące się ziemią i gruzem zaledwie po kilku stopach. W południowym krańcu pokoju krótkie, szerokie schody prowadziły do kamiennych, dwuskrzydłowych drzwi.
Ruszyliście w ich stronę, gdy nagle waszych uszu dobiegło poruszenie i dziwne dźwięki dochodzące z jednej z niedokończonych odnóg. Moment później z portalu najbliżej jednej z ławek wypełzły dwie ogromne skolopendry. Oba wije od razu ruszyły, by zaatakować. |
| |