Gdy tylko wyszli na zewnątrz, i nic nie spróbowało ich od razu zabić, Kennick odetchnął z ulgą.
- Czyli jednak się udało, teraz tylko wrócić do… - zamilkł, przyglądając się światłom miasta i próbując sobie przypomnieć, jak się ono nazywało i gdzie właściwie leżało.
Sadim zmarszczył brwi, widząc, że na przystani jest tylko jedna łódeczka, i to uszkodzona. Kiedy Baron zabrał się za jej naprawdę z pomocą magii, kapłan rozejrzał się po okolicy.
- Rzucanie tego zaklęcia trochę potrwa. Może w tym czasie poszukamy, czy nie ma tu gdzieś innych łodzi, albo czegoś co może za nie służyć? Jest nas sporo jak na jedną taką dłubankę –