Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2021, 12:52   #367
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 54 - Mur!

Mur


Wszyscy



- No to wracamy do cywilizacji. - Abi nie mogła powstrzymać się od wesołego tonu, spojrzenia i uśmiechu gdy spojrzała na kierowcę.

- Ta je psze pani. - Harry uśmiechnął się pogodnie. Przed przednią szybą widać było prostą drogę. Jakieś wraki samochodów na poboczu, nawet wypalony śmigłowiec gdzieś w polu. Ale gdzieś tam z przodu widać było poziomą smugę która powoli zmieniała się w kreseczkę i krechę aż wreszcie w pasek jaki ciągnął się przez zielone pola i wzgórza.

- Nick. Obudź się. Dojeżdżamy do muru. - Abi odezwała się do jednego z pasażerów jaki spał na ławeczce terenówki. Norton odkąd wyjechali z lotniska większość drogi przespał. Złożył ręce na piersi, oparł głowę o szybę i tak spał na siedząco. Zupełnie jakby odsypiał ten pobyt w strefie. A ocałała trójka miała pozostałe trzy miejsca siedzące.

Harry był wspólnikiem pary stalkerów. Tym trzecim co czekał na nich przy samochodzie. Był ubrany w kombinezon maskujący snajpera i karabin z lunetą też wskazywał na taką właśnie profesję. Nawet to, że pojawił się dopiero jak para stalkerów weszła do jednego z w ielu hangarów. Widocznie wcześniej był gdzieś na swoim stanowisku pilnując ich mienia. Pewnie widział jak cała piątka nadchodzi bo jak odsłonił maskę z siatki jaką zasłaniał twarz przywitał się ze stalkerami.

- Dobrze was widzieć. Ostatnia klepsydra się prawie przesypała. Już zaczynałem się martwić. - powiedział ściskając się po przyjacielsku z Abi i nieco mniej serdecznie z Nortonem. Ale dało się wyczuć, że stanowią zgraną trójkę. Potem Nick poszedł po coś do samochodu.

- Widzę, że gości przyprowadziliście. - snajper spojrzał z zaciekawieniem na trójkę hibernatusów jaka stanęła obok. Więc Abi zaczęła pełnić rolę gospodyni przedstawiając tej trójce Harry’ego co był im wspólnikiem i kumplem no i zostawał pilnować terenówki no i kierowcą i mechanikiem. Miał wiele talentów no ale nie był stalkerem na tyle by włazić do głębokiej jak pozostała dwójka. Dlatego zostawał na zewnątrz i czekał na ich powrót.

- Cholera. Ledwie się udało. - Nick wtrącił się w rozmowę pokazując trzymaną w ręku klepsydrę. Trzymał i patrzył na nią jakby była ważna. Mieniący się pył w klepsydrze rzeczywiście już prawie się przesypał do końca.

- No. Mówiłem wam. Już się zaczynałem martwić. - Harry pokiwał głową obwiązaną luźną chustą. Jakby ją zawiązał na twarz to w ogóle by wyglądał jak jakiś Arab. Chociaż rysy miał raczej europejskie.

- Oj… No faktycznie… - Abi zrobiła gest wachlowania jakby zdała sobie sprawę, że zdążyli w ostatniej chwili.

- Nie ma co czekać. Szykuj szprycę. - Nick mówił jakby przypomniał jej o jakiejś procedurze. Stalkerka pokiwała głową i podeszła do tyłów terenówki. Musiała nieco odgarnąć siatkę maskującą jaka była narzucona na maszynę. Po chwili jej partner do niej dołączył i dał sobie wstrzyknąć coś ze strzykawki. Potem Abigail sama zrobiła sobie podobny zastrzyk.

- No to nie będzie zbyt przyjemne. Zostawmy ich. Jesteście głodni? - Harry widocznie zdawał sobie sprawę co teraz się stanie. I niejako przejął trójkę gości pod swoją komendę. Zaprowadził ich do jakiejś dawnej kanciapy w jakiej było biuro a obecnie jego kryjówka. Bo był prymus, śpiwór i nawet trochę jedzenia, puszka z kawą, baniaki z wodą.

- Musicie trochę poczekać. Nie spodziewałem się tylu gości. Ale zaraz coś na to poradzimy. - we czwórkę w ten kanciapie było trochę ciasno. No a jednak jakoś się pomieścili i oporządzili. Skończyli już jeść i Harry chociaż był nieco małomówny to jednak wydawał się być cichym optymistą. Z charakteru wydawało się mu być nieco bliżej do Abi niż do jej ponurego partnera. Ci zresztą pokazali się nieco później. Wyglądali dość mizernie. Jakby ich walec przejechał albo wstali z kacem czy inną grypą. Chociaż wydawało się, że pozostała czwókrka ledwo zdążyła przygotować i zjeść posiłek.

- I jak było? - Harry zapytał z ciekawością z jaką niedawno przy tej kolacji czy śniadaniu pytał pozostałą trójkę.

- Strefowo. - burknął Nick siadając na wolnym krześle i wyciągając dłonie do ciepła prymusa. Harry prychnął z rozbawienia jakby obaj dopełniali jakiś swój rytuał.

- Nie uwierzysz co się stało! - Abi za to dla odmiany okazywała młodzieńczą radość i entuzjazm.

- Trafiliśmy na Pszczółkę i Kari! A oni na Instytut! A na samym początku ten pomysł Nicka zadziałał i udało nam się odnaleźć ten schron! I właśnie ich znaleźliśmy w środku! Ale na początku było ich o wiele więcej. - stalkerka w paru krótkich zdaniach streściła to co uznała za najważniejsze wydarzenia podczas tej wyprawy do głębokiej.

- Instytut? Powaga? - wzmianka o Instytucie zdumiała kolegę i zrobiła na nim ogromne wrażenie. Spojrzał jeszcze na Nicka ale ten w milczeniu pokiwał głową. I zaczął nabierać sobie do menażki tego co jeszcze gotowało się nad prymusem.

- A Pszczółka i Kari? - snajper zapytał o wspomnianych kolegach z branży. Abi żachnęła się i zmieszała. Spojrzała na Nortona.

- Pszczółkę wykończył Instytut. A Kari postanowiła tam zostać. - powiedział stalker wracający z 18-ej wyprawy do głębokiej. Teraz Abi potwierdziła jego słowa ze smutkiem w oczach.

Kari chyba zaskoczyła wszystkich gdy podeszła do nich w szlafroku jak już cała piątka była gotowa i spakowana do wyjścia. Chyba najbardziej stalkerzy byli zdziwieni widząc ją wciąż w szlafroku i kompletnie nie gotową na powrót do strefy.

- Ja tu jednak zostanę. Ale wy idźcie. - oznajmiła partnerka Pszczółki ze złożonymi na piersi ramionami.

- Ale Kari, jak zostaniesz nie wrócisz życia Pszczółce! Chyba nie chcesz tu się zabić co? - Abi zareagowała wtedy pierwsza próbując przekonać przyjaciółkę do zmiany zdania.

- Kari to, że teraz trafilśmy na ten Instytut to fart. Nie wiem czy uda nam się tu trafić ponownie. Nie wiadomo kiedy tu ktoś trafi ponownie. Będziesz tu sama z tymi trupami nie wiadomo jak długo. - stalker postawił na racjonalne argumenty i zareagował w bardziej stonowany sposób. Ale nie wyglądał jakby decyzja koleżanki go ucieszyła.

- Wiem Nick. Ale zostanę. Może jak się skończy prowiant to spróbuję wrócić. Może coś tutaj odkryję ciekawego? Albo pomogę komuś jak tu ktoś jednak trafi. A jak zmienię zdanie to wrócę. - Kari uśmiechnęła się nieco smutno ale łagodnie. I w końcu postawiła na swoim. Abi zmyła głowę Nortonowi, że chce jej na to pozwolić ale ten ją zapyta jak sobie wyobraża niesienie dodatkowego związanego czy nieprzytomnego ciała przez głęboką. No i w końcu się pożegnali z Kari. Dziewczyny się popłakały i ściskały się jak siostry co miały się już więcej nie zobaczyć. Potem już w głębokiej Abi była przygnębiona. Dopiero jak dotarli na lotnisko i spotkali się z Harrym jakoś odzyskała werwę i chęć do życia.

Na lotnisku panowała bezimienna mgła. Trudno było powiedzieć czy jest dzień czy noc. Wyglądało jak jakiś ponury świt albo zmierzch który się nie kończył ani nie zacznał. Po prostu trwał. Więc trudno było określić ile czasu spędzili na lotnisku. Trzy posiłki. Ten pierwszy po powrocie i jeszcze dwa. Nim Nick dał znać, że już. I wtedy zwinęli swoje manatki do terenówki i wyjechali z tego lotnika.

Jechali przez pola, lasy, rzeki, wiadukty, wioski i stacje benzynowe. Wjeżdżali w głęboką wodę, że wlewała się do środka pojazdu i przez fosworyzującą mgłę. Widzieli w oddali cienie sylwetek przemykających gdzieś dalej a czasem zatrzymywali pojazd by coś przeczekać. Raz ich chyba coś chciało zaatakować na jakimś postoju bo Abi wybiegła przestraszona podciągając spodnie w biegu. Ale to coś Nick odstraszył gwizdkiem i to coś się zmyło skąd przylazło. Aż wreszcie okazało się, że ta krecha do jakiej się zbliżali to mur.

- Rzeczywiście. - Nick przetarł zmęczoną i zaspaną twarz gdy wyjrzał na widok przed przednią szybą. I za bocznymi też. - Ciekawe który będzie rok jak wrócimy. - powiedział nieco sennie schylając się po termos z kawą. A Harry zwolnił gdy zbliżali się do jakiegoś checkpoint. Były zawalidrogi, spowalniacze i uzbrojeni na wojskową modłę strażnicy na dole i na górze. Na samej górze wieżyczki były stanowiska z ciężką bronią jakich lufy śledziły zbliżający się pojazd ale to chyba była norma bo nikt ze stalkerskiej trójki nie wydawał się tym przejęty.




Mur



Mervin i Marian



- I naprawdę nie byliście tu wcześniej? - Abi zajęła miejsce pasażerki więc dla duetu hibernatusów została tylna kanapa terenówki. Chris chyba przebolał to, że ta ekspdycja nie zakończyła się penetracją głębokiej strefy bo potem jak do nich wrócił to już więcej nie wracał do tego tematu.

Wydawało się, że pełnił rolę podobną do Nicka. Był tym co czytał teren i znajdywał drogę. I tak samo jak kiedyś Nickowi tak teraz Chrisowi Abi zdawała się ufać całkowicie i nie kwestionowała jego wyborów. Te hellhoundy im tak całkiem nie odpuściły. Więc para stalkerów wzięła dwójkę hibernatusów w środek. Abi każdemu z nich wręczyła w dłoń zapaloną śmieczkę którą sama sprokurowała i wręczyła im kiedy i gdzie indziej. Więc obaj szli z tymi odpalonymi flarami co dymiły na potęgę. Z przodu szedł Chris a pochód zamykała Abi. Chris przy pomocy swojego kompasu zawsze zdawał się wiedzieć kiedy hellhoundy się zbliżają. Wówczas kitrali się gdzie się da, Abi pryskała ich wszysktich jakimś sprejem i zamierali otoczeni dymem licząc, że stwory sobie pójdą. No i szczęście im sprzyjało na tyle, że za każdym razem sobie szły gdzieś dalej.

I tak doszli do jakiejś stacji benzynowej położonej na parkingu jakiegoś marketu. Tam jak się okazało była improwizowana baza czy raczej obóz stalkerów. Właściwie to jakiś ich kolega i ta terenówka jaką teraz jechali.

- Już? Tak szybko? Nawet jedna klepsydra się nie przesypała? Kto to? - tak ich powitał ten trzeci. Mark jak się okazało. Nie ukrywał zaskoczenia, wręcz zdumienia tak szybkim powrotem. I pytał jakby się spodziewał czegoś strasznego bo dało się wyczuć niepokój w jego głosie i spojrzeniu.

- Trafiliśmy na nich. - Chris skinął głową na dwójkę mizernie wyglądających hibernatusów. Abi przejęła rolę gospodyni i poznała wszystkich ze wszystkimi.

- To ryzykowne. Stracony czas go może dogonić jak wlazł w tak silną czasówkę. - trójka stalkerów dyskutowała o Marianie. Wydawali się być zaniepokojeni. Zwłaszcza jak Chris pokazał wynik na swoim kompasie gdy przystawił go w pobliże Polaka. Strzałka poruszała się całkiem szybko. Jakby Marian był zrobiony z samego magnesu. A przy Mervinie poruszała się o wiele spokojniej. Jednak stalkerów wydawał się niepokoić ten wynik.

Zastanawiali się nad tym przez cały posiłek. Tak samo jak to co robić dalej. Chris chyba chciał mimo wszystko wrócić do strefy. Teraz przecież goście mogli zostać pod opieką Marka który wydawał się być bardziej technikiem i lekarzem niż wojskowym czy zwiadowcą. Mógł być odpowiednią osobą do takiej roli. Potem wszyscy się pospali i zjedli kolejny posiłek. Ostatecznie stanęło na tym, że czas jednak wracać.

Było wystarczająco okazji by porozmawiać między sobą. Zwłaszcza podczas jazdy terenówką gdzie i tak byli na siebie skazani. Ze stalkerów najwięcej do powiedzenia miała Abi bo tylko ona była na tamtej wyprawie w jakiej jeszcze z Nickiem uwolnili z kriogenicznych trumien grupkę przybyszów z dawnego świata.

- Do muru dotrała Sigrun, David i Koichi. Joe sam się znalazł. Ale zginął w Instytucie. On i Pszczółka uratowali nam życie. Mnie, Nickowi i Kari. Ale zapłacili za to najwyższą cenę. - powiedziała nieco zamyślonym i smutnym tonem. Potem po krótce streściła tamtą wyprawę sprzed lat. Kari postanowiła tam zostać. Nikt jej nigdy potem nie widział. Ani nie trafił na Instytut. Chociaż z Nickiem bardzo próbowali przez kilka kolejnych wypraw. Ale nie udało im się. W końcu jak zabrakło Nicka i Abi zaczęła współpracę z Chrisem i Markiem darowała sobie. W strefie nie dało się zaplanować trasy czy odnaleźć coś co by sobie życzyło.

Ale tamta wyprawa coś jednak przyniosła. Udało się zdobyć jakieś zapiski, dokumenty i papiery. Oraz przewieźć je za mur. Dopiero tam różni spece i stalkerzy i jajogłowi zajęli się tym tak profesjonalnie. Badali je z rok i właściwie nadal się nimi zajmują. W końću to jak relikwia nie tylko z głębokiej strefy ale i na wpół mitycznego Instytutu.

Na swój sposób to było jak zapiski z prehistorii strefy. Z samych jej początków jak jeszcze nikt za bardzo nie wiedział z czym mają do czynienia. Po ewakuacji studentów i profesorów obiekt przejęło wojsko. I jacyś naukowcy. Być może oni właśnie wóczas dali początek badaniom strefy i położyli podwaliny pod fundamenty jakich używano do dziś. Prawdopodobnie potraktowali strefę mieszanką rozpylaną z wojskowych transporterów. Te jakie stały przy bramie Instytutu. Mieszanka była jakąś samoreplikujacą się nanotechnolgią bazującą na cząstkach strefy. Wizyalnie objawiała się jako ta charakterystyczna, czerwona mgła. Ograniczała i spowalniała rozpszestrzenianie sę strefy. Ale też miała nieprzyjemne skutki uboczne.

Był też inny mechanizm. Coś co nazwali polem stabilności. Przewodniki ściągały do siebie energię strefy i kumulowały w jakichś akumulatorach. Gdy masa osiągnęła punkt kretyczny następowało wyładowania jakie wypalało całą tą energię. A może odsysało z pworotem do strefy. Tego do tej pory nikt nie był pewny na 100%. Tak samo jak tego czy skok Instytutu był zamierzony czy był efektem ubocznym. Ale właśnie dlatego na terenie tego Instytutu praktycznie nie było strefy. Tyle co w płytkiej i to bardzo słabej. Ale dlatego też na ten Instytut można było się napatoczyć przypadkiem tak jak to się przytrafiło Pszczółce i Kari.

- Ale nie udało nam się odtworzyć tej technologii. Mamy tylko te hipotezy. Wielu rzeczy się domyślamy ale nie mamy jak tego sprawdzić empirycznie. - przyznała z żalem stalkerka. Tak jak mówiła wcześniej, chociaż udało się poznać jakieś tajemnice strefy, nawet z tak legendarnego miejsca jak Instytut to tylko generowało to nowe tajemnicze i pytania na jakie odpowiedzi mogły przynieść kolejne wyprawy do strefy.

- I jak się czujesz? Lepiej ci? - Mark co siedział na tylnej kanapie razem z pozostałą dwóją spojrzał uważnie na Polaka. Pytanie było na miejscu. Ten nie czuł się za dobrze. I nie wyglądał jakby było z nim dobrze. Postarzał się.Teraz wyglądał jak o pokolenie starszy. Jakby miał ze 4 albo i 5 krzyżyków na karku. Pojawiły mu się pierwsze zmarszczki a pory skóry stały się wyraźniej widoczne. Wszelkie oznaki jakie u ludzi pojawiały się z wiekiem. Tyle, że u Polaka pogłębiło się to wszystko jak tylko opuścili głęboką strefę. Ale jakoś teraz się uspokoiło i coś ostatni kawałek drogi przestał się starzeć.

- Już prawie jesteśmy. Jak już tu dojechaliśmy to teraz powinno być dobrze. - Abi włączyła się do rozmowy odwracając się do nich do tyłu i wskazując dłonią na checkpoint przy murze do jakiego się zbliżali. Chris zwolnił a lufy automatycznych wieżyczek śledziły zbliżający się samochód.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline