Dolna Marina, 5 listopada 2021, 14:28
Fatherboard przekręcił głowę w bok w charakterystyczny sposób ujawniając tym gestem uaktywnienie pełnego sprzęgu świadomości.
- Jeśli nie przyciągnęliśmy tutaj własnego ogona, nic nie powinno nam zagrażać - powiedział sieciarz stojąc w rozkroku nad basenem - A Pływak dziękuje za propozycję naprawy, ale nie skorzysta. Kupi sobie nowy syntezator za kasę, którą zarobi dzięki nam. Koszty utrzymania tego obiektu są spore, o konserwacji wszczepów nie wspominając.
- Wszystko to oczywiście bardzo smutne, ale czegoś tu nie rozumiem - oznajmił wyraźnie poruszony Abraham, starający się nie wpaść przypadkiem do brudnej wody, ale jednocześnie pożerający Pływaka wzrokiem - Jak ten biedak może nam w jakikolwiek sposób pomóc?
- Sierżant Johnson służył w jednostce rozminowującej Morze Południowochińskie. Pekin użył w trakcie tamtego konfliktu zaawansowanych technologicznie mobilnych min, potrafiących namierzać cele i ustawiać się na ich kursie. Oddział sierżanta, złożony z przystosowanych do teatru działań cybernurków, wyposażony został w specjalne łamacze kodów obsługiwane przez autonomiczne SI, uczące się na własnych błędach. To bardzo droga technologia, więc po wojnie wszczepione w ciała nurków łamacze zaczęto wyciągać.
- Ale nie jemu? - odgadnął w mig Rosjanin - On ciągle ma swój?
- Okazało się, że protokoły cyborgizacyjne zespoliły jaźń żołnierzy z SI w stopniu uniemożliwiającym ich rozdzielenie bez katastrofalnych skutków ubocznych. Wyszło to na jaw, kiedy poddani zabiegowi marines zmarli w trakcie operacji albo stracili bezpowrotnie rozum. Sierżant Johnson był ostatnim ze swego oddziału wysłanym pod laserowy nóż i ocalał tylko dzięki interwencji jakiegoś wojskowego lekarza, który zagroził nagłośnieniem sprawy.
- I korpus pozwolił mu odejść do cywila? - spytał z powątpiewaniem Vadim - Bez słowa?
- Kto powiedział, że było łatwo? - wzruszył ramionami Fatherboard - Nasza wspólna przyjaciółka zaangażowała w sprawę kilku naprawdę dobrych prawników, zagroziła nagłośnieniem sprawy w mediach. Dla dobra obu stron wszyscy poszli na ugodę, a Johnson trafił tutaj, bo nie miał żadnej rodziny. Opiekują się nim wolontariusze, a Wodne Szczury pilnują, żeby nikt nie zrobił mu krzywdy.
Przysłuchujący się opowieści sieciarza człekokształtny nurek wykonał kilka powolnych okrążeń basenu, wystawiając głowę cały czas ponad taflę wody.