Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2021, 13:05   #155
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Pierwszy kierunek, przynajmniej dla Leileny, przyszedł jednak z zewnątrz. Gdy nastolatka poczuła bowiem burczenie w brzuchu i poszła coś zjeść z resztek pozostawionych po rytuale, w głowie usłyszała znajomy głos mistrzyni Faelittio. Wieszczka bez wątpienia korzystała z możliwości kryształowej kuli.
~Widziałam, że wczoraj świetnie się bawiłaś ~ myśl emanowała podnieceniem, od którego po ciele Lei aż przebiegł dreszcz.
Kontakt był zaskakujący, ale też bardzo przyjemny. O wieszczce rudowłosa miała wyłącznie ciepłe myśli, a jej serce zabiło szybciej.
~Dobrze, lecz Siri lepiej. To dla niej tu przybyłyśmy.~ - odpowiedziała może mniej kusząco, za to zgodnie z prawdą. W końcu obiecała jej, że nie będzie miała przed nią żadnych tajemnic i zamierzała słowa dotrzymać, ciekawa gdzie ją to zaprowadzi.
~Z mojej komnaty wyglądałaś na bardzo zadowoloną~ kolejna myśl była doprawiona rozbawieniem. ~Szczególnie, gdy rżnęła cię cała trójka. Podnieciłaś mnie tym. I to nie pierwszy raz podczas twoich ferii~ dodała, sugerując, że podglądała Leilenę częściej.
~Bo było mi dobrze, wiesz jak lubię seks. A ich było wielu i byli napaleni. Szkoda, że nie mogę cię teraz podniecić bardziej bezpośrednio. ~ - odpadła rudowłosa.
~Och, miałam swoją zabawę~ zapewniła Carmi.~Szczególnie, gdy podglądałam cię w domu~ nastolatka niemal usłyszała westchnienie swojej nauczycielki.
~Tak, z mamą i bratem było wspaniale. Która pozycja najbardziej ci się podobała? Mi było chyba najlepiej, gdy siedziałam na twarzy mamy, a Marcus brał mnie w tyłek.~
Dziewczynę znowu oblała fala podniecenia, gdy wieszczka przypominała sobie to, co widziała przed dekadniem.
~Kiedy kazałaś matce wylizać z siebie nasienie brata~ odpowiedź padła dopiero pod chwili, jak gdyby Faelittio nie mogła się zdecydować.~W tamtych dniach dotykałam się tak często, że aż trudno było mi pracować.~
Leilena zachichotała, choć sama też czuła duże podniecenie na myśl o dotykającej się wieszczce.
~Szkoda, że nie odezwałaś się wtedy, abym zrobiła coś specjalnie dla ciebie.~
~To by zepsuło zabawę~ przecząca myśl pojawiła się natychmiast.~Lubię, gdy osoby, które podglądam niczego nie wiedzą. Są wtedy naturalne. Szczere w swoich pragnieniach. Przecież ciebie też właśnie to podnieca w podglądaniu, prawda?~
~Też, ale w niektórych przypadkach lubię mieć ogólne polecenia. Jak wtedy z moją mamą~ - dziewczyna znów zachichotała w myślach.
~A czy ja mogę mieć dla ciebie polecenie? Choć nie wiem, czy ci się spodoba~ zaznaczyła od razu nauczycielka.
~Oczywiście, że możesz. Kocham cię~- odpowiedziała prosto i szczerze Lei.
~No dobrze, ale sama tego chciałaś~ przestrzegła jeszcze Carmi, zanim przeszła do rzeczy. ~Niedaleko od miejsca, w którym teraz jesteś, znajduje się stary zagajnik. Oparł się magicznym kataklizmom i ma swoją wyjątkową moc. Tętni wprost życiem~ emocje towarzyszące wypowiedzi wyrażały szczery zachwyt. ~Żyją tam wróżki, a Akademii przydałoby się odnowić zapas ich pyłku. Od kiedy Blessed rozgniewał je swoimi przyzwaniami, wciąż się boczą, a przecież nie będziemy odbierać go im siłą. Pomożesz? To na pewno zapewni ci parę punktów przy decyzji, czy pozwolić cię już na indywidualne badania.~
~Myślałam, że to już zostało ustalone?~ Lei wystawiła w myślach język do swojej nauczycielki, kochanki i kobiety jednocześnie. ~Jak daleko? Powinnam przekonać Siri, aby mi pomogła? Wolałabym jej nie zostawiać teraz samej, a przynajmniej spytać czy chce mi towarzyszyć. ~
~Boisz się, że ci ucieknie z Kłem?~ spytała rozbawiona Faelittio.
~Nie wiem jeszcze co zamierza, ale droga tu była długa i wracać samotnie jest nudno. Uciec z Kłem może, ja mam swoją nową zabawkę…~
Ostatnia deklaracja wzbudziła zainteresowanie mistrzyni magii.
~Zabawkę? Co przegapiłam?~
~Pamiętasz tę kotkę, którą upokorzyłam na początku wczorajszej zabawy? Widziałaś ją? Wzięłam ją sobie, na swoją akolitkę…~
Leilena doskonale wiedziała, że “dokłada do pieca” i robiła to celowo, chcąc trzymać wieszczkę z niepełną wiedzą.
~Już szykujesz sobie harem do eksperymentów? Tylko o nią dbaj i nie posuń się za daleko~ przestrzegła surowo. ~Mieliśmy już problemy z za daleko posuniętymi badaniami.~
~Wszystko co będzie robiła, zrobi z własnej woli lub zrezygnuje~ - obiecała rudowłosa, która ani myślała mieć przymusowych niewolników. ~Jej futerko jest takie miękkie…~
~No i teraz znowu będę musiała cię podglądać, żeby zobaczyć co z nią wyczyniasz. Robię się mokra na samą myśl~ zapewniła Carmi. Jednak nagle myśli przybrały poważny ton. ~Możesz zabrać ze sobą do zagajnika kogo chcesz, to żadna tajna misja. Ale bądź ostrożna. Żyją tam też druidzi, którzy nie przepadają za obcymi. Nie zasiedź się do nocy, a w im mniejszej grupie pójdziesz, tym mniejsza szansa, że zwrócisz na siebie uwagę~ przekazywała ostrzeżenia. Widać, to wcale nie był taki zwykły spacer po lesie.
~Co mi zrobią, gdy mnie złapią? Jestem niewinną dziewczynką… ~ zamruczała w myślach dziewczyna. ~Jak znajdę to miejsce? Jak daleko jest, idąc pieszo?~
Faelittio wytłumaczyła krok po kroku trasę, która okazała się być bardzo łatwa. Wystarczyło udać się doliną w kierunku najwyższego szczytu na północy, a zagajnik był po drodze. W te i z powrotem, góra dwa dni.
~Z druidami nigdy nie wiadomo~ przestrzegła. ~Może tylko cię wygonią, może sprowadzą jakąś niegroźną chorobę, a może przeklną i trzeba będzie pomocy Olomy. Nie rozdrażnij zatem wróżek, bo jeśli uznają, że skrzywdziłaś jakieś stworzenia w ich domenie, to będą bardziej zgryźliwi.~
~Jak mi się coś stanie, będziesz musiała się mną opiekować, kochanie ~ przestrzegła Leilena. ~Bardzo dokładnie opiekować. Osobiście. ~
~Gdyby groziło ci coś naprawdę niebezpiecznego, to bym cię o to nie prosiła~ myśl Carmi była niemal oburzona. ~Ale jeśli otrzesz sobie nóżkę o jakieś krzaki, to będę ją całować, aż się zagoi~ dodała już zdecydowanie bardziej żartobliwie.
~W moim przypadku to zdecydowanie co innego będzie otarte ~ przypomniała jej dziewczyna.
~Zatem jak wrócisz do Akademii, to pokażesz mi gdzie. I będę cię tam całować tak długo, że aż będziesz mnie błagać, żebym przestała~ obiecała kochanka.

Ponieważ Leilenie wyprawa do zagajnika wróżek całkiem się spodobała, a groźba złapania przed druidów działała bardziej jak afrodyzjak niż straszak, mogła podjąć tylko jedną decyzję - iść. Najadła się zatem, napiła, zrobiła trochę zapasów, po czym wróciła do dwójki tantrystów. Skoro Carmi nie robiła z wyprawy sekretu, to i Lei nie planowała trzymać języka za zębami. Wyjaśniła dokładnie co chce zrobić i dlaczego.
- Wiem, o którym miejscu mowa - Burza fortunnie znała już trochę okolicę. - Zapuściliśmy się tam, by nabrać wody. Przegoniła nas jakaś łysa z wilkami. - A widząc zaciekawione spojrzenie Leileny i zmartwiony wzrok Siri dodała - no, poszczuć nas nie poszczuła, ale pewnie by się nie zawahała, gdybyśmy się nie cofnęli.
Ciemnoskórą uspokoiło to tylko trochę. Dopiero, gdy Lei obiecała, że nie będzie nadmiernie ryzykować, przyszywana siostra puściła jej rękę, którą wcześniej chwyciła, jakby bała się, że przyjaciółka pobiegnie do druidów na łeb, na szyję.
- Ja się jeszcze nie nacieszyłam lokalnymi chłopakami, ale jeżeli chcesz, żebym ci pomogła, to możesz na mnie liczyć - zapewniła. Rudowłosa nie miała jednak serca odrywać kochanki od tych wszystkich jurnych barbarzyńców. Wszak orgie z nimi były jej wieloletnim marzeniem. Zapewniła zatem, że Burza w roli strażniczki w zupełności wystarczy.
I tak oto panna Mongle wyruszyła na pierwszą przygodę ze swoją akolitką. Z lekcji u Blesseda, dziewczyna pamiętała, że wróżki są istotami z natury radosnymi. Ich malutki rozmiar sprawiał, że nie były niebezpieczne, ale i z drugiej strony nie miały wrogów na łonie natury. Pomagały zapylać kwiaty, na jesień zrywały z drzew zeschłe liście - wykonywały mnóstwo małych zadań, by wspomóc naturę. A swoją ciężką pracę wynagradzały sobie równie ciężką zabawą: uwielbiały tańczyć, śpiewać i się bawić. No i gryźć w palce, gdy jakiś czarodziej nagle przyzywał je zaklęciami. Leilena doskonale pamiętała śmieszną scenę, gdy jej nauczyciel ssał krwawiący kciuk.

Często i intensywnie uprawiany przez Leilenę seks wyrobił u niej niezłą kondycję, bo wielogodzinny marsz potrzebny by dotrzeć na miejsce wcale nie sprawił, że padła z wyczerpania. Burza była doświadczoną tropicielką i myśliwym, zatem i po niej nie było widać znoju. Za to słońce miało dosyć swojej pracy i opadało już ciężko za góry Muru. Wieczór wydłużał cienie, tłumił światło, ale pozwalał też spostrzegawczej nastolatce wypatrzyć ogniki pełgające między drzewami gaju.



Faelittio przestrzegała jednak, by nie zapuszczać się do wróżek nocą… Tylko czy Lei miała zamiar jej posłuchać?
Podczas ich wędrówki, rudowłosa wprowadzała swoją akolitkę w tajniki świata cywilizowanego i odpowiadała na mnóstwo pytań. Nie przeszkadzało jej to wcale, było nawet wesoło, gdy porównywały swoje jakże odmienne światy. Burza kiedy odrzuciła swoją fałszywą butę, była bardzo przyjemną kompanką - do wielu rzeczy. Jej natura sprawiała też, że była idealną kandydatką, pozbawioną jakiejś wyuczonej obłudy i nauczonej kłamstw. Leilena ceniła naturalność. Kiedy dotarły w pobliże wróżek, zatrzymała się.
- Moja mistrzyni mówiła, że nocy jest większa szansa spotkać druidów po drodze. Chcesz zaryzykować? - błysnęła ząbkami wcale nie zrażona perspektywą złapania. - Wiesz może ile się idzie do wróżek z tego miejsca?
- Raz już ich spotkałam i żyję - kotka wzruszyła ramionami. Na wyprawę wzięła ze sobą włócznię, która okazała się być nie tylko bronią na wszelki wypadek, ale i kosturem na którym wygodnie wspierała się przez całą drogę. Teraz też zaparła ją mocno o ziemię, wpatrując się kocimi oczami w zagajnik. - To nie jest jakiś wielki las. Może z kwadrans do oczka wodnego. Ale chyba tych wróżek jest więcej i są bardziej rozproszone. Pewnie trafimy na nie szybciej.
Po pobycie w Akademii z cierpliwością Leileny było trochę lepiej… ale nie aż tak lepiej. Wciąż żywiołowa i chętna do działania od razu, nie zastanawiała się długo.
- Spróbujmy się przemknąć po cichu, skoro to taki niewielki las - zdecydowała. - Chyba, że wolisz tu zostać i poczekać na mnie?
- I się nudzić? Absolutnie nie - pokręciła przecząco głową. Spojrzała jeszcze raz na linię drzew i wskazała włócznią, jakby na chybił trafił, jakiś punkt. - Pójdziemy tamtędy. To lekkie zagłębienie, będziemy mniej widoczne.
Zmienna nie mnożyła problemów ani nie budowała w głowie czarnych scenariuszy. Po prostu ruszyła przed siebie, lekkim krokiem. Leilena była bardzo cicha, kiedy chciała, ale Burza ze swoim kocim krokiem była jak duch. Do tego zwierzęce oczy pozwalały jej dostrzec jej szczegóły, które nastolatce umykały. Tropicielka zatem prowadziła, a tantrystka szła za nią. Gaj nie był ani duży, ani specjalnie gęsty. Bardzo szybko natrafiły na strumyk, a ponieważ woda jest źródłem życia, to i minęło tylko parę chwil, zanim Burza zatrzymała rudowłosą i wskazała jej palcem malutką, nagą istotkę latającą tuż nad strumieniem.
 
Lady jest offline