Jezioro, gdzieś w górach
Cichy z pewnością nie kłamał - widok znad krawędzi skalnego masywu pozwalał sięgnąć spojrzeniem każdego bez mała zakątka nadbrzeżnej osady. Mrużąc nienawykłe do słonecznego blasku oczy Świrek przełknął ślinę i przycisnął się jeszcze bardziej do skalistego gruntu próbując uporządkować potworny mętlik w swej głowie.
Osada składała się z kilkunastu budynków, częściowo betonowych, częściowo wzniesionych z wyschniętego drewna i fragmentów złomu, usytuowanych nieopodal ciemnych wód jeziora. Wszystkie domostwa sprawiały wrażenie zaniedbanych i mocno podniszczonych, ale ich kres nie został zrządzony wybrykiem natury.
To wyraźny odór spalenizny unoszący się w powietrzu okazał się pierwszym sygnałem, że w okolicy wydarzyło się coś złego. Doczołgawszy się do punktu obserwacyjnego wędrowcy ujrzeli dymiące jeszcze leniwie szczątki zabudowań, poprzewracane metalowe ogrodzenia i połamane wieszaki na rybackie sieci.
Lecz najbardziej wstrząsającym odkryciem okazało się coś, co zwisało z wbitych na sztorc w twardą ziemię drewnianych belek i metalowych słupów. Świrek poczuł nagłą suchość w ustach uświadamiając sobie, że oczy wcale go nie mylą; że naprawdę spogląda na zmaltretowane ludzkie ciała zawieszone kilkanaście stóp nad ziemią na podobieństwo zakrwawionych worków śmieci, nieruchome i otoczone czymś, co mogło być rojami latających owadów .
Było tych groteskowych ofiar wiele, przerażająco wiele, rozrzuconych po całej zdewastowanej osadzie, kołyszących się leciutko pod wpływem podmuchów chłodnego wiatru. Dorośli mężczyźni i kobiety, liczne dzieci, w kilku zaś przypadkach nawet stworzenia przywodzące na myśl znane Świrkowi z dziecięcych książek kudłate psy - wisieli na pętlach ze sznurów bądź zardzewiałego drutu niczym porzucone na pastwę losu kukiełki.
- Co to... co tu się stało? - wydyszał wprost do ucha skamieniałego Cichego Magik - Co?
Łowca otworzył niepewnie usta chcąc coś odpowiedzieć, ale nie zdążył; przerwał mu odgłos stłumionych odległością dźwięków nie mogących być niczym innym jak ludzką mową, dobiegający od strony niewielkiego placu usytuowanego pośrodku osady.