Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2021, 20:01   #18
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Po opuszczeniu Nashville


Towarzystwo rozprawiło się z bandą, zgarnęło nieco łupów, po czym ruszyło w dalszą drogę. Ford na szczęście stał, gdzie go zostawili, i nikt im niczego nie opędzlował. W sumie była to kwestia czasu, jakby tak jeszcze pobimbali z kwadrans dłużej, to kto wie… no i pozostawała chyba i otwarta i bardzo kontrowersyjna kwestia rozprawienia się z Lucy. W normalnych okolicznościach tak się nie postępowało, ale co w obecnych czasach było normalne?

Wyjazd z miasta odbył się w ciszy. Nie tylko tej panującej w kabinie pickupa. Nikt nie ruszał w pościg, nigdzie nie było żadnego wściekłego tłumu z widłami i pochodniami. Ot dzień jak co dzień w tym parszywym świecie, zginęło parę osób, i nikogo to nie ruszało…


Przez następne kilka godzin nie działo się nic. Ot jazda resztkami autostrady 24, coraz dalej i dalej na północny wschód, w kierunku… Saint Luis?? Moment, przecież tam nie powinni się pokazywać! Tam są te religijne zjeby, ci “Błogosławieni” od braci Jefferson… ach no tak, bokiem na północ, przez 57.

Godzina, jazdy, dwie, trzy, cztery.

Jedynym “urozmaiceniem” podróży, był w pewnym momencie widok kilku Naberusów, pożerających blisko autostrady jakąś łanię. Pokraczne Demony były oddalone od drogi o jakieś 50 metrów, i ani jadące towarzystwo, ani zajęte posiłkiem stwory, nie miały ochoty na bliższą znajomość. Wyminięto się więc w ciągu paru sekund, i tyle. Po ciekawostce.

Bob musiał w końcu zatankować motor.

W Fordzie było zaś jeszcze sporo paliwa...

~

Clarksville, Kuttawa, Paducah. Kilometry za kilometrami, godzina za godziną, i w końcu opuścili Tennessee, przejechali i przez kawałek Kentucky, i natrafili na most pomiędzy właśnie Kentucky a Illinois.

Most jako tako wyglądał na cały, i nikt go nie pilnował. Po przejeździe towarzystwo znalazło się więc w Illinois… a gdzieś po kolejnych dwóch godzinach, Bob miał już oczy na zapałkach.

Ogólnie przejechano pierwszego dnia podróży prawie 500km, i minęło już 9 godzin. Kto mógł, podjadł “byle co”, w trakcie jazdy, ale i tak w sumie burczało w brzuchach. Wypadało zjeść coś konkretnego, jakiś porządny posiłek? W końcu była tak już gdzieś godzina 16. Zjeść, i jechać dalej jeszcze kilka godzin, póki się nie ściemni, robiąc zmianę kierowcy Forda? Ale co z Bobem? Mechanik już był nieźle zmęczony… ktoś go mógł zastąpić na motorze? Tylko czy ktoś umiał nim jeździć? Czy może już poszukać jakiegoś miejsca, i powoli rozpocząć biwakowanie, przygotowując się na nadchodzący wieczór?

Znaki drogowe pokazywały już nową autostradę 57, którą teraz powinni jechać dalej. A w pobliżu była dziura zwąca się Pulleys Mill, może tam poszukać jakiegoś schronienia na owy postój?

A w pickupie wskazówka paliwa spadła już niemal na zero.

Decyzje, decyzje, decyzje...






***

Komentarze jutro, ale możecie już zajrzeć do doca i... rozpocząć "dyskusje" z Jamesem w trakcie jazdy? :PP
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline