Jakimś dziwnym trafem udało im się dotrzeć na brzeg cało i zdrowo. I na dodatek sucho. Powinni się cieszyć, ale panująca w miasteczku atmosfera jakoś nie sprzyjała okazywaniu radości.
A jakby było tego mało, powitano ich w niezbyt entuzjastyczny sposób. Arthmyn miał po prostu wrażenie, że nie są w miasteczku zbyt mile widziani.
- Arthmyn Zheevys, lord Thursdale - przedstawił się. - Miło poznać - dodał. |