Wydostanie się ze Strefy okazało się dziecinnie łatwe - całkiem jakby zainteresowanie Strefy skupiło się na czymś innym. Wycieczka po zrujnowanym Londynie - tak można było nazwać zarówno spacer na lotnisko.
-
David - przedstawił się Australijczyk, witając się z Harrym - wspólnikiem stalkerów, kierowcą, snajperem i bogowie wiedzą kim jeszcze był tamten. Ale najważniejsze było, że czekał tu na nich z terenówką. A podwózka do muru stanowiła perspektywę milszą, niż konieczność maszerowania na własnych nogach.
-
A te zastrzyki to po co? - spytał. -
Każdy stalker je bierze, czy tylko ci, co przebywają w Strefie zbyt długo?
Najwyraźniej zastrzyki były konieczne, ale z pewnością nie byly przyjemne, jako że po nich tak Abi, jak i Nick wyglądali na nieco... sfatygowanych.
* * *
Dojazd do muru, chroniącego zwykłych ludzi przed Strefą i jej wytworami, odbył się dość spokojnych warunkach - parę cieni na horyzoncie, coś co miało chrapkę na Abi - i to wszystko. Bo mgła nie była przecież niczym specjalnie dziwnym czy strasznym.
Sam mur, wieżyczki, strażnicy i karabiny też nie były czymś dziwnym. Niepokojące za to było to, co powiedział na końcu Nick.
-
W jaki sposób czas płynie wewnątrz strefy? - spytał David. -
I jak długo można przebywać w strefie bez skutków... ujemnych? * * *
Mur oznaczał bezpieczeństwo i normalność. David jednak nie wiedział, jak odnajdzie się w nowej rzeczywistości.
Czy znajdzie swoje miejsce w tym innym życiu?
A może ucieknie od niego? Do Strefy...?