Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2021, 21:03   #157
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
01.24 fst; wieczór; kryjówka Sebastiana

Sterben rozebrał się i odłożył torbę, a następnie poszedł do Gustawa aby zdiagnozować jego stan. Zrobił mu kompres na zbicie gorączki. Spróbował też napoić wywarem z kwiatu lipy i kory wierzby. Gustawem nikt się za bardzo nie przejmował, a cyrulik też za bardzo nie widział korzyści z opieki nad nim. Ze względu na to, że ciężko było stwierdzić jaka jest przyczyna jego stanu, niewiele poza opieka paliatywną mógł zrobić. Gdy skończył wyszedł do Jonasa na kolację.

01.25 wlt; ranek; hospicjum

Kolejnego dnia, zaraz po śniadaniu, zgodnie z przeprowadzoną rozmową postanowił wrócić do szpitala. Być może hospicjum, które tak naprawdę tylko go interesowało, było tylko jednym z oddziałów tego przybytku. Sugerował to charakter rozmowy jaka była z nim przeprowadzona. Całkowite wyleczenie pacjenta to nie była droga Nurgla, a hospicjum dokładnie pasowało do charakteru jego boga i tam mógłby mu się lepiej przysłużyć. Nieuleczalni pacjenci, o kiepskim stanie psychicznym, bez nadziei i przepełnieni rozpaczą mogliby chętnie zwrócić się w jego kierunku w poszukiwaniu ukojenia.

Początek kolejnego dnia i tygodnia okazał się pochmurny i panował siarczysty mróz. W nocy musiało padać i to sporo bo o poranku powszechny był widok ludzi z łopatami którzy odkopywali swoje domy, kamienice, podwórka by je udrożnić. Ulic mało gdzie zdołał ktoś oczyścić więc były wyjeżdżone i rozchodzone tyle co się o tak wczesnej porze dnia udało rozchodzić. W efekcie tego gdy Sebastian otrzepał buty ze śniegu po wejściu na recepcje hospicjum był już nieźle zdyszany po tym zmaganiu się przez śnieżne zaspy. Dzisiaj drzwi były otwarte więc wystarczyło wejść na recepcję. Siedział tam jakiś młodzieniec pewnie podobny mu wiekiem. Chociaż też w habicie tyle, że białym i z dwoma zielonymi paskami po lewej stronie.

- Pochwalony. W czymś mogę pomóc? - zapytał cichym i uprzejmym tonem widząc zatukaną w zimowe ubranie postać jaka właśnie weszła do środka. W środku za to panowało całkiem przyjemne ciepło.

- Wczoraj miałem rozmowę z dwoma braćmi. Poprosili abym przyszedł dzisiaj rano - wyjaśnił przyjmując równie uprzejmy ton. - Cała tutejsza obsada to zakonnicy? - zapytał po chwili przerwy.

- Nie, nie, skądże. Większość personelu jest świecka. A jak twoja godność? I z kim byłeś umówiony? No albo z kim rozmawiałeś wczoraj. - młodzieniec uśmiechnął się i pokręcił głową jakby chciał rozwiać obawy o ten wymóg bycia duchownym aby tutaj pracować. I przystąpił do identyfikacji gościa aby sprawdzić jak to z jego wizytą w relacji do grafiku.

- Mam na imię Sebastian. Rozmawiałem wczoraj z mistrzem Hieronimem i bratem Benedyktem. Testowali moją wiedzę medyczną i prosili abym dzisiaj rano tutaj przyszedł.

- Sebastian… - rówieśnik cyrulika opuścił głowę i coś sprawdzał w jakichś zapiskach. - Tak, jesteś. No dobrze. - pokiwał głową, wziął jakiś dzwonek i walnął nim ze dwa razy. Po chwili drzwi za jego plecami się otworzyły i wyszedł jakiś młokos chyba jeszcze młodszy od każdego z nich. Albo tak wyglądał.

- To jest Sebastian. Zaprowadź go do mistrza Benedykta. Oczekuje go. - recepcjonista przekazał polecenie koledze, ten zerkał na niego i na gościa po czym pokiwał głową na znak zgody.

- Dobrze, chodź za mną. - młodzieniec wskazał gestem by gość podążył za nim. I poprowadził go raźnym krokiem tym samym korytarzem co wczoraj Sebastian zwiedzał ale jednak poszli jakoś inaczej. Weszli do jakiegoś korytarza i tam akurat natrafili na mistrza Benedykta który w towarzystwie grupki podobnie ubranych w habity osób szedł tym korytarzem rozmawiając z nimi. A raczej on mówił jakby wydawał im jakieś polecenia.

- O. Mamy szczęście. To on. - powiedział przewodnik Sterbena wskazując ruchem brody na tą grupkę. Podeszli do nich i skłonił się starszym wiekiem i pewnie szarżą. - Mistrzu Benedykcie, przepraszam, że przeszkadzam ale przyszedł ten nowy. - wskazał na stojącego obok cyrulika.

- A dziękuję chłopcze. Witaj Sebastianie. Moi drodzy to jest Sebastian. Wczoraj z mistrzem Hieronimem odbyliśmy z nim interesującą rozmowę. Bardzo obiecujący nowy człowiek co wyraził chęć podjęcia z nami współpracy. Dobrze, że już jesteś akurat mamy poranny obchód to wszystko zobaczysz na miejscu. - mistrz Benedykt okazał się nieco bardziej przyjazny niż wczoraj. A może po prostu był nieco mniej oschły. Dalej prawie się nie uśmiechał gdy dopełniał obowiązki mentora i gospodarza. Otaczało go trzy osoby, dwóch mężczyzn i kobieta. Wszyscy w habitach z tymi zielonymi paskami po lewej stronie. Wszyscy wydawali się znacznie starsi od młodego cyrulika. Przyjęli objaśnienia mistrza i przychylnie skłonili głowami na powitanie.

- Dziękuję za przyjęcie. Praktyka w ubogiej dzielnicy być może jest ciekawa, ale z czasem nie pozwala na rozwój. Mam nadzieję, że tutaj doświadczę czegoś nowego - Sterben się uśmiechnął lekko. - Jestem gotowy.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline