Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2021, 22:42   #127
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Obciążony dwoma walizkami Yusuf opuścił stację i zastanowił się nad swoim kolejnym krokiem. Mógł wrócić do reszty Heroldów, ale mógł też odświeżyć nieco swoją wiedzę o dzisiejszym Londynie. Zdecydował się na drugą opcję. A rzecz która go najbardziej interesowała to jak zwykle to co śmiertelnicy zrobili z prawem przez lata jego snu.

Oczywiście, reguły i zasady ludzi nie miały dobrego przełożenia na Kainitów, ale mimo wszystko stanowiły pewną bazę. Jeśli Spokrewnieni i ludzie mieli kiedyś przejść z stosunków bliższych pasożytnictwu na te podobne do symbiozy musieli się razem na jakiejś płaszczyźnie spotykać. A tą płaszczyzną było właśnie Prawo.

Z tą myślą ruszył w kierunku wschodnim, gdzie wcześniej widział stację policyjną. Sam budynek niczym się nie wyróżniał, ale późna pora oznaczała zmianę z dziennej na nocną, a zmiana oznaczała jak zawsze czas wolny. A ulubioną czynnością policjantów po służbie było picie. Nie zmieniło się to w najmniejszym stopniu przez wcześniejsze lata i był pewien że nie uległo to zmianie i teraz. Nie mylił się.

Szybko wyłapał trójkę policjantów po służbie, rozmawiających nieco zbyt głośno i nieco zbyt radośnie jak na powrót do domu. Już po kilku minutach śledzenia zaprowadzili go do uroczego baru, z fasadą wyrwaną z 18 wieku. Policjanci weszli do środka, Yusuf natomiast skupił się na Vitae w swoim ciele i rozesłał ją do najdaszalszych tkanek.

Serce zaczęło powoli, choć miarowo bić, jego pierś zaczęła unosić się w spontanicznym oddechu, a skóra nabrała ciepła i różowego zabarwienia. Krótko mówiąc wyglądał jak człowiek.

***

[media]https://s3-media0.fl.yelpcdn.com/bphoto/xJtl3pxB4a4GvE4tzFkU9A/o.jpg[/media]

Bar przywitał go zapachem piwa, acetonu, jakiegoś środka do czyszczenia i ryby z frytkami. Krótko mówiąc pachniało dokładnie tak jak w każdym innym pubie w londynie, ale ten z jakiegoś powodu przyciągał do siebie policjantów i innych pracowników z powiązanymi zawodami. Szybko wyłapał trójkę którą wcześniej śledził, ale nie podążył do ich stolika. Wygladało na to że dołączyli do jeszcze większej grupy.

Jego uwagę przykuł natomiast siedzący samotnie mężczyzna, o barach szerokich jak u profesjonalnego gracza rugby, z mięśniami nawet w spoczynku przywodzącymi na myśl siłę dzikiego lwa. Z jakiegoś powodu w okół niego powstała “bańka”. Niby był w pubie. Niby niektórzy z patronów podchodzili do niego na moment się przywitać, ale był sam.

Yusuf skierował się do nieznajomego zdecydowanym krokiem i zajął miejsce obok niego. Uniósł dłoń by przywołać uwagę barmana.
- To samo co dla kolegi obok. - złożył zamówienie i obrócił się do barczystego mężczyzny.
- Yusuf. - przedstawił się.
- Benjamin. - odparł obojętnym tonem mężczyzna.
- Zawsze miło spotkać innego stróża prawa. -
- Jak masz sprawę to spierdalaj, jestem na urlopie. -
- Sprawa? Nie. Jestem nowy w mieście, pracowałem najpierw w wojsku, potem w sądownictwie w imperium osmań… W turcji. - Sędzia zamilkł na chwilę - Z cywilami nie da się nie raz normalnie rozmawiać.
- Z tym się zgodzę. - mruknął Benjamin - Przestępczość zorganizowana, co cię przywiało do Londynu?
- To samo co wszystkich, nowe możliwości. - mruknął Yusuf - Dorabiam jako kurier. - dodał i poklepał dwie walizki, pełne broni.
- Dobrze płacą?
Yusuf uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Absolutnie do dupy, ale ciężko znaleźć robotę imigrantowi. Mam dosyć by mieć dach nad głową.
- Myślałeś nad wejściem do policji? Jak masz doświadczenie to pewnie chętnie by cię wzięli. Tak właściwie to w jakiej jednostce byłeś?
- Jednostki od… zadań specjalnych. Wołali na mnie Cetin - Silny po angielsku.
- Na mnie wołają Byk… Chcesz zobaczyć który z nas ma lepszego kopa w łapie?
- Dawaj! - uśmiechnął się w odpowiedzi Yusuf.

***

- Dycha na Byka!
- E tam, Cetin go przetrzyma, zobaczysz!
- Nie no kurwa, nie ma szansy, nikt nie wygrał z Bykiem!
- Tak? To patrz kurwa, jest jak z betonu. Byku go napierdala, a ten się nawet nie skrzywi!


Rozgrączkowaną rozmowę przerwało głuche uderzenie. To Yusuf wylądował na betonie w zaułku za pubem. Cetin poklepał ziemię, poddając się przy tym, co natychmiast wywołało falę jęków i radosnych okrzyków. Zwinięte banknoty szybko zmieniły właścicieli. Towarzystwo rozeszło się, Yusuf wstał, symulując ból, a Byk podszedł do niego z szerokim uśmiechem na twarzy.

- No kurwa! Pod koniec myślałem że mnie dojedziesz. Jesteś cały? Nigdy się z nikim nie napierdalałem tak ostro. No chyba że na służbie. - spytał z odrobiną współczucia w głosie.

- Spoko. Zagoi… Się. - odparł Yusuf, spluwając na ziemię Vitae i wciąż symulując ból - Która godzina?

- Dochodzi pierwsza.

- Klient czeka… Na przesyłkę. Muszę lecieć. - odparł wskazując dwie walizki które czekały grzecznie pod ścianą pubu. Kto by pomyślał że policja będzie pilnować jego nielegalnej broni?
- A… No tak, robota nie czeka, odprowadzić cię kawałek? -
- Jasne.

***

- A tak serio… Dlaczego opuściłeś turcję? - spytał Byk niosąc większą walizkę.
- Brak… Porozumienia z przełożonym. Powiedzmy że jego decyzje były… Nienajlepsze. Prawo to wspaniała rzecz, która odróżnia nas od zwierząt, ale w rękach głupca... Staje się najgorszym więzieniem i traci jakiekolwiek znaczenie. Nawet gorzej, Prawo może stać się najlepszym podłożem dla bezprawia.
- Amen bracie. - Byk zamilkł na chwilę, nim podjął temat - Wiesz, ten urlop… To przymusowy jest. Złamałem chłopakowi rękę, sprzedawał dragi, trochę mnie poniosło. Teraz ma wyjść, a ja kurwa nic nie mogę z tym zrobić. Co ty byś zrobił?
- Oficjalnie? Nic. - odparł Yusuf. - A tak szczerze? Jeśli przez jego czyny ktoś stracił życie, jeśli kogoś skrzywdził? Dopilnowałbym by nie mógł już zrobić krzywdy nikomu innemu. - powiedział szczerze i zatrzymał się - To moja stacja. - dodał wskazując schody do metra, po czym odebrał walizkę od Benjamina.
- A no, spoko. Na pewno wszystko ok?
- Tak, dam radę. - odparł Yusuf.
- Cet? Jakbyś miał ochotę kiedyś wyskoczyć na jakieś piwo, czy się ponapierdalać dla spuszczenia pary to wal śmiało.
- Jasne, daj mi swój numer.

Chwilę potem Yusuf był już w metrze, z telefonem cięższym o jeden numer i sercem nieco bliższym człowieczeństwa.
 
Zaalaos jest offline