Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2021, 11:59   #459
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Anna nie zważając w ogóle na Teresę podbiegła do George. Czuła łzy zbierające się pod powiekami, ale powstrzymywała je. Nie był tylko jej… był też z innymi kobietami, a ona… ona… Ostrożnie zdjęła mężczyznę ze stołu i rozejrzała się za czymś czym mogłaby go przykryć, gdy to znalazła, okryła mężczyznę, wiedząc iż w pojedynkę nie da rady nasunąć mu spodni. Nie chciała też by się wyziębił po utracie krwi. Bo… Teresa była wampirem, czyż nie. Odgarnęła swemu opiekunowi włosy z twarzy i obejrzała się na siedzącą w fotelu kobietę. Smutek trawił jej serce. Bo kochała.. Czuła to teraz całą sobą i to też jak wielką słabością dla niej to się stało. Spoglądała smutnym wzrokiem na Teresę.
- Kto ci to uczynił? - Nie miała wyrzutu, że piła z George, bo czy nie bestią teraz była, która oddaje się swym instynktom? Stracona dla Pana i ludzi.
- Ależ trafiłam - przemówiła Teresa podnosząc się z krzesła.
- Byłam pewna, że to ledwie pożądanie. Dzikie. Młodzieńcze. Myślałam, że tylko ty tutaj jesteś beznadziejnie zakochany.
Spojrzenie Teresy powiodło wprost na Eberharda. Uśmiechnęła się zalotnie i przekrzywiła głowę.
Zakonnik odpowiedział ciszą. Eberhard był zszokowany i skonsternowany. Cały czas sprawy uległy zmianie Walter okazał się Wilkołakiem. Piotr jedyny szlachetny wampir jakiego znał zginął. Teraz Teresa zamordowana i ożywiona. Tylko czy to naprawdę była przemieniona Teresa a nie demon zamieszkujący w jej ciele… Eberhard pomógł Annie zająć się Georgem. Podciągnąć spodnie a nawet nakrył go swoim płaszczem. By nie tracił niepotrzebnie ciepła.
- Mogę jakoś pomóc? - on też dostrzegł uczucia Anny. Znał również własne słabości. Chwila pomocy Annie, wyraz współczucia i empatii. Odrobina dobra w tym brutalnym świecie pomagała mu też oswoić się z sytuacją. Zawsze gdy myślał, że jest szansa na odzyskanie kontroli. Wszystko uległo gwałtownej zmianie. Wydarzenia przerastały go ale nie tylko.. One wprost go przerażały. Potrafił je objąć umysłem. Jego wiedza i doświadczenia były niezwykłe. Tylko obraz jaki się z tego wyłaniał nie był pocieszający. Wydawało mu się, że są w oku piekielnego cyklonu. Koszmarze splotu wydarzeń który wciąga ich a nawet plugawi.
- Tutaj… bardziej mu nie pomożemy. - Anna podziękowała Eberhardowi ciepłym uśmiechem i powróciwszy do smutnej miny przeczesała włosy swojego ukochanego. Czemu to się tak skończyło? Co wydarzyło się od tamtego poranka nad rzeką, od tamtych niewinnych kwiatów? Niechętnie oderwała wzrok od Gerge, spoglądając na Teresę.
- Po co nas tu przyzwałaś? - Spytała patrząc na piękną kobietę. - Który wampir ci to uczynił?
- Nie nas mnie… Wezwałeś tych Inkwizytorów którzy kochają szczerze? - powiedział Eberhard do Teresy - Sądząc, że to tylko ja. Ciebie Anno jej moc jeśli dobrze rozumiem objęła poniekąd przypadkowo. Zajmij się Gergem, czas może być ważny dla jego życia. Zbyt wielu zginęło i stanowczy zbyt szybko. Hugin ci pomoże go przenieść. Poradzę sobie. Gdybym nie wrócił będziecie wiedzieli kogo szukać. - Eberhard po pierwszym szoku powoli odnajdywał się w sytuacji.
- Wezwałam was oboje na początek.
Kobieta wstała. W jej ruchach była gracja. Ona całe życie zarabiała ciałem i umiała każdym swoim ruchem przyciągnąć do tego ciała uwagę.

Tymczasem w drzwiach budynku stanęła Francisca wraz z młodym Jakubem.
- Cóż, są i nieproszeni goście.

Wtedy coś się stało, coś co spowodowało, że ciarki pokryły ciało Eberharda, Anny i Francisci. Coś, czego do końca nie mogli zrozumieć.
- Odejdź stąd i nigdy nie wracaj! - Powiedziała Teresa niskim tonem głosu, jakby zmienionym.
Zagadką pozostaje co widział i słyszał Jakub. Wybiegł z pomieszczenia uderzając po drodze w futrynę. Spadł kołczan jego strzał i długi nóż.

- Reszta może zostać. Przybyliście tu, żeby stać się moimi sługami. I myslisz się kochany myśląc, że chcę tylko ciebie. Me nowe życie mnie nie ogranicza.*

- Nie jesteś Teresą. W najlepszym przypadku nie tylko Teresą. Kim jesteś? - Eberhard zadał pytanie jednocześnie dając czas towarzyszom na reakcję. Po słowach o sługach okazało się, że walka jest nieunikniona. Nie jemu było jednak ją rozpocząć. Miał zamiar krzyknąć do Hugina by przebił jej serce włócznią. Powinna zadziałać jak kołek…. Co pozwoli im pojmać przeciwnika. Po odprawieniu egzorcyzmów może nawet przesłuchać prawdziwą Teresę? Powinna wiedzieć sporo o planach demona będąc z nim w jednym ciele. O ile ich umysły były w jakiś sposób połączone. Hipoteza do sprawdzenia ale nic nie ryzykowali. Zabijanie zawsze powinno być ostatecznością. Gdy rozpocznie się walka liczył, że Panie spróbują sparaliżować przeciwnika. Jeśli dopisze im szczęście Hugin miałby wtedy łatwy cel.
Francisca tymczasem obrzuciła pomieszczenie i kobietę uważnym spojrzeniem.

Teresa patrzyła z uwagą na Eberharda
- Nie przywykłeś, że ktoś poza tobą udaje kogoś innego niż jest w rzeczywistości?
W oczach kobiety było coś takiego… coś co powodowało, że Eberhard się zatracał. Gdy jej oczy powędrowały do Anny, to Eberhard marzył o tym, żeby znów patrzyła na niego.

- Ty ślicznotko zostaw go i usiądź. Nie chcesz go przecież stracić, prawda? Co zrobisz jeśli jego dusza nie zazna odpuszczenia? Jeśli jego dusza spędzi całą wieczność z dala od Twojej? Co jeśli właśnie ostatni raz dotykasz jego ciała? Nie rób więc niczego co w konsekwencji doprowadzi twoje serce do pęknięcia z żalu. - Głos Teresy był spokojny i czuły. Kuszący wręcz. I chyba właśnie ton głosu w połączeniu z groźbami jakie demonica wsączała do uszu zakonnicy. Anna walczyła z przerażeniem.

Francisca nie była przekonana, czy Eberhardt był przygotowany na zmierzenie się z istotą w kierunku której wlepiał teraz wzrok niczym szlachecki prawiczek w bujnie obdarzoną pomocnicę kucharki. Kobieta nie wiedziała, dlaczego nie jest jeszcze pod wpływem jej uroku. Wprawdzie czasy kiedy kogoś kochała minęły bezpowrotnie zastąpione wyrachowaniem ukrytym pod podszewką wyuczonej subtelności, ale ta istota miała moc daleko bardziej potężniejszą, aby ograniczać się tylko do nieszczęśliwych kochanków. Ciekawe, że jako jedyna z ich trójki miała męża i jako jedyna nie pałała pożądaniem. Małżeństwo skutecznie leczy z popędów ciała.
Odezwała się do Hugina:
- Musisz go stąd zabrać - wskazując na Gerge, po czym szarpnęła Eberharda za ramię.
- Skup się. To nie twoja kobieta - i już dużo ciszej, choć wiedziała, że nic jej to nie da - Demon bezcześci jej martwe ciało, które zmieniono wcześniej w krwiopijcę. Nie o tym słyszeliście?

Hugin nie czekał na reakcję innych. Najwyraźniej również uznał, że wyprowadzenie Gerge z przybytku to najlepszy pomysł. Ruszył pewnym krokiem przejąć inkwizytora z rąk Anny.

Tymczasem Teresa stojąc dumnie uniosła swoją dłoń na wysokość twarzy. Wokół niej zaczął się formować jakiś czarny kształt skrywający coś wewnątrz. Anna odniosła wrażenie, że jest to bardzo ciemna chmura burzowa, w której wnętrzu trzaskają bezgłośne, czerwone błyskawice.

Jednym ruchem, jakby od niechcenia, strzepnęła ów kształt z dłoni. Promień mrocznej energii z szybkością błyskawicy przeleciał tuż przed Huginem trafiając w stojące obok krzesło. Wszystko trwało krócej, niż dwa uderzenia serca. Krzesło spłonęło w zimnym i bezgłośnym ogniu. Na podłogę opadł jedynie biały i przepalony pył. Inkwizytor z włócznią zamarł w bezruchu.

- Zachęcam ponownie, żeby jednak nikt stąd nie wychodził - Teresa przekrzywiła głowę zalotnie i obdarzyła uśmiechem Franciscę i Hugina. - Obiecuję, że nie pożałujecie.

Annie zajęło chwilę otrząśnięcie się po myślach, które na chwilę zamroczyły jej umysł. Mimo iż udało się jej je odepchnąć, usiadła na podłodze obok Gerge, ujmując jego chłodną dłoń w swoją. Ledwie to uczyniła tuż obok przeleciał ten dziwny pocisk. Jej usta rozchyliły się w akcie i zaskoczenia i przerażenia.

- To przez ciebie Gerge się tak zmienił? Przez ciebie, czy przez tego, który uczynił cię demonem? - Spytała słabym głosem, mocniej zaciskając palce na dłoni ukochanego.

Wenecjanka nie była przekonana, czy oglądanie Eberhardta bez odzienia za to o umyśle ogiera miało być czymś czego nie mogłaby uniknąć bez żalu. Zwróciła się w końcu do demona by przedyskutować swój punkt widzenia.
- Śmiem wątpić. Żadne to atrakcje oglądać bezmyślne ciała pogrążające się rozpuście. A może pokażesz nam jak oddajesz się modlitwie pańskiej? To byłoby coś co warto zobaczyć.

- Tak, jam to sprawiła - powiedziała kobieta do Anny - a ty żeś korzystała.
Teresa zaczęła powoli iść w stronę Francisci.
Wenecjanka momentalnie zrozumiała dlaczego obcowanie z demonami jest takie groźne. Dlaczego egzorcyści muszą posiadać żelazną siłę woli i ogromną samokontrolę. Gdy Teresa patrzyła w jej oczy kobieta miała wrażenie, że demonica wdziera się do jej duszy wyszarpując z niej wszystkie grzechy, których Francisca się wstydziła. Gdy Teresa przemówiła położyła dłoń na klatce piersiowej Eberharda.

- Czyli chcesz, żebym klękła tutaj przed nim i mu mówiła: „zgrzeszyłam ojcze, nadaj mi pokutę, bom niegodna. Zasłużyłam na karę.” Tak to odgrywałaś?

Eberhard patrzył się jedynie na Teresę. Jakby znajdował w tym zatraceniu ukojenie. Nie protestował już nawet nie mówił. Jedynie patrzył.

Anna nie była pewna na ile ona skorzystała, a na ile Gerge skorzystał z niej, ale czułą co chciał uczynić demon. Wywolać w niej wyrzuty sumienia które i tak miała. Nie wiedziała o co chodziło Teresie. \czemu Francisca miałąby cokolwiek odgrywać? W duchu zaczęła się modlić do Pana prosząc o siły by zmierzyć się z tą sytuacją. Gdy na chwilę ich spojrzenia spotkały się poprosiła Pana by unieruchomił demona.

Najwyraźniej zadziałało. Teresa na moment zamarła w bezruchu musząc ukorzyć się przed Boską mocą. Położyła sobie dłoń, którą dotykała Eberharda na szyi i delikatnie wygięła głowę. Po chwili przemówiła głosem zakłopotanej niewiasty.
- Kochanie, pomóż mi proszę, bo oni chcą mnie skrzywdzić - patrzyłą na gładko ogolonego młodzieńca z włócznią.

Hugin sprężystym krokiem przemieścił się od Gerge do Teresy. Teraz stał obok Eberharda, ale jego broń mierzyła w Annę.
 
Aiko jest offline