Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2021, 12:52   #24
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Aldberga zastali w pracowni. Odłożył narzędzia i naprawiany właśnie but. Pokazał im przejście do domu.

- Wejdźcie, zamknę drzwi i dołączę do was.

W środku jego żona nakładała właśnie dwójce dzieci parującą owsiankę do misek.

- Dzień dobry - burknął krasnolud poważnie zdając sobie sprawę, że to maniera jego własnego ojca i natychmiast w myślach postanowił poprawę.
Cóż mógł jednak zrobić, gdy nic stosownego nie przychodziło mu do głowy i groziła wszystkim wokół niezręczna cisza?

- Którędy do wychodka? Wrócę nim pani mąż dołączy - zapytał gospodynię. Ta, bez słowa, pokazała palcem drzwi. Garil, wyszedłszy na podwórze obejrzał ich domostwo oraz pozostałe, malutkie domki porozdzielane wąskimi uliczkami. Wkoło unosiła się para wydobywająca się z otworów w ziemi służących odprowadzaniu deszczówki. Krasnolud szybko się odlał i podreptał z powrotem do kuchni, przerywając cichą rozmowę szewca i strażnika.

- Nie chcemy wracać po raz kolejny do tych wydarzeń, panie krasnoludzie. - Adrian przeczesał ręką lekko siwiejące włosy. - Straciliśmy już nadzieję i próbujemy nauczyć się żyć dalej.

- Chwała wam za to
- odparł krasnolud spokojnie - ale pomyślcie chwilę o swoich sąsiadach. Lepiej wam będzie, gdy ich dzieci też zaginą? Gdy wasze pociechy stracą kolegów do zabawy? Może pokażcie mi choć tyle: gdzie sypialnia, gdzie to okno i pozwólcie dom z zewnątrz obejrzeć?

Pod spojrzeniem Bauera szewc skinął na zgodę głową. Wskazał drzwi gestem, lecz nie towarzyszył gościom w inspekcji postanowiwszy zostać przy żonie.
Krasnolud wszedł do sypialni tylko na chwilę by rzucić okiem na to, co za oknem. Widok z piętra nie zapierał tchu w piersiach. Garil niemal mógł wbić własny toporek w podokiennik domu naprzeciwko. Wskazał kciukiem na budynek obok.

- Kto tam mieszka? Widział coś?

Nie zaprzestając oględzin dokładnie obejrzał okno szukając wskazówek. Nic ciekawego nie rzuciło mu się w oczy.

- Tam? Rohgeini. Stary pracuje w stajniach garnizonu, a jego żona gotuje w “Bożym Młocie”. Po co tu weszliśmy? Dziecko zginęło z sypialni na parterze.

- Nie wypytaliście ich?
- Odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Kogo, Rohgeinów? Nikt z sąsiadów nic nie widział.

Dla krasnoluda brzmiało to jak kpina. Jeśli coś było niemożliwe, to właśnie to - nie zauważyć porwania dziecka przez okno pokoju na parterze.

- Macie ich zeznania? Ich i innych sąsiadów? A może pytając byliście zbyt pobieżni, w końcu to było pierwsze zaginione dziecko - łypnął Garil zniechęcony.

- Może i nie jestem śledczym hrabiego, ale robotę wykonuję jak umiem. Nie wierzycie, to idźcie i sami pytajcie czy widzieli. - Bauer brzmiał na lekko urażonego. - To mały dzieciak był, późny wieczór, ciemno… Myślelim, że może kto dzieci od razu do jakiegoś wozu chował, ale nikt nie spostrzegł takiego, w żadnym przypadku. Ani nie słyszał końskich kopyt.. Tak, pytałem.

- No, już nie zwieszajże nosa. To frustrujące, ktoś musiał coś widzieć. Chodźmy na dół. Rzucę tylko okiem, bo pewnie tam już wszystko wysprzątane
- odparł półgłosem.

Garil miał rację, choć jednocześnie właśnie tego chciał ora wolał jej nie mieć. Zdawało się, że Aldbergowie przywrócili swoją sypialnię do normy. Zniknęło małe łóżeczko, podłoga była starannie wysprzątana. W oknie powieszono świeżo wypraną zasłonę. Krasnolud odgarnął ją, z niedowierzaniem spojrzał ponownie na okna sąsiadów znajdujące się tuż obok.

- Jak niby nie widzieli - mruknął pod skromnym wąsem. Zamykając okiennicę pod palcami wyczuł nacięcia na ramie okna. Rzucił tylko okiem na płytkie szramy, takie na pół paznokcia, zdając sobie sprawę, że nie powstały one wczoraj. Nie były jednak poszarzałe zatem zimy jeszcze nie widziały. Po krótkiej wizycie w sypialni śledczy pożegnali się z szewcem. Krasnolud odezwał się ponownie przed jego domem.

- Późno już. Do kapłana zdążymy za dnia ale czy rodziców małego Daniela uda nam się jeszcze dziś znaleźć? - zapytał Bauera.

- Raczej tak, nie należą do tych, co szybko kładą się spać by wstać wcześnie rano - odparł strażnik.

- To zjedzmy tylko coś po drodze. Nie podpowiadaj, spróbuję sam trafić do “Bożego Młota”.

Poszli do gospody drogą tylko nieco dłuższą niż optymalna.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline