Lasy planety Summit
Czas misji 21:03:11
Czas lokalny 12:18:16
Po zakłóceniu sygnału kamery, oraz zhakowaniu drzwi do jakiegoś podejrzanego bunkra, oddział Marines pod dowództwem sierżanta Singa, znalazł się na środku jakiegoś szerokiego, i dosyć zapuszczonego korytarza.
Pojawił się więc dylemat, czy w prawo, czy w lewo...który jednak został szybko rozwiany odczytem sygnału da Silvy. Mimo zakłóceń wywołanych zapewne tonami betonu i stali, sygnał dyrektor dochodził z lewego kierunku, i to wcale nie tak daleko. Ledwie jakieś 40 metrów.
Ruszono więc tam, po cichu i w gotowości.
Motion Trackery milczały… do pierwszego skrzyżowania. Tam pojawiły się przytłumione sygnały, dobiegające z nowych korytarzy po prawej i lewej. Odległość około 30 metrów, po prawej trzy sygnały, po lewej dwa. Ktoś tam krążył, poruszał się, jednak nie w ich kierunku. Gdzieś pewnie za kolejnymi drzwiami tego kompleksu, coś robiły Androidy. No właśnie, ale co? Sprawdzać, nie sprawdzać, brać Veronicę i w nogi, nie interesując się tym tajemniczym miejscem pośrodku lasów, i nadal dosyć nieznanym wrogiem? A może to były Xenomorphy?? Kto tam wie.
Z kolejnymi drzwiami JJ poradził sobie już perfekcyjnie. Ledwie 3 sekundy i stały one otworem. Wewnątrz z kolei, duży magazyn, pełny jakiś pudeł… a na jego środku, leżąca na podłodze w kałuży krwi, da Silva.
Tak, Arc by ją rozpoznał wszędzie, to była zdecydowanie ona.
Motion Trackery milczały. W magazynie nic się nie poruszało...
***
Komentarze "za chwilę".
Bez komentarzy nic nie pisać.