Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2021, 13:13   #129
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Z ust Malkava wypłynął prawdziwy potok słów. Scarlet była kobietą z klasą, dla której obcowanie z klanem Lunatyków nie było nowością. Pozwoliła spokojnie skończyć wypowiedź Qwertemu, po czym teatralnie westchnęła.
- Wpiszę państwa w księgę. Księżna będzie mieć wiele audiencji tego wieczoru, ale myślę, że znajdzie czas dla państwa… - w jej głosie na moment pojawiło się zawahanie - najlepiej będzie, gdy przychodząc na bal przypomną mi państwo o tym podając godności i dokładną ilość wszystkich chcących wziąć udział w audiencji. Co do pozostałych pytań, to obawiam się, że nie dysponuje stosowną wiedzą, którą mogłabym się podzielić.

Była to oczywista wymówka. Ot nie rozmawia się o takich rzeczach przez telefon. Churchil musiała być przedstawicielką jakiegoś Wysokiego Klanu, który właśnie napawał się swoją wyższością spławiając Qwertego.

Po rozmowie wszyscy się rozeszli do swoich zadań.

Qwerty zadzwonił do swojego nowego znajomego, który dość entuzjastycznie podszedł do tematu. Shard okazał się powszechnie znany. Oto największy budynek w Londynie. Ozdoba nocnego nieba. Oddany do użytku w połowie tego roku. Jake powiedział, że ma pewien pomysł na to skąd zdobyć plany, ale będzie potrzebować kilku godzin.

Catherina i Spoon wsiedli w auto i postanowili zaopatrzyć się w eleganckie ubrania. Wiele sklepów było otwartych jeszcze o 21:00, a nawet o 22:00. Udało się im kupić ubrania, choć nie takie jak chciałaby Cath. Kilka odwiedzonych sklepów i nagła świadomość, że 2 000 funtów to już nie to co kiedyś. Niby oczywiste, w końcu bardzo dobrze znała mechanizmy inflacji. W ogóle zakupy uświadomiły jej, że wiele wie o finansach, czy tak trywialnej rzeczy jak system podatkowy. Ale coś i tak wierciło jej w głowie, że gdy zapadała w letarg średnie miesięczne wynagrodzenie nie przekraczało 10 funtów.

Temat telefonów również był się problemem. Okazało się, że można zakupić je na tak zwany “abonament”, ale wiązało się to z szeregiem formalności. Okazaniem dokumentów tożsamości (których nie mieli). Bez tego ich cena była nieporównywalnie wyższa. Nad tym trzeba było pomyśleć…

Zmiana hotelu okazała się niewielkim problemem. Niestety nie dało się odzyskać wpłaty za poprzednią miejscówkę, gdzie mieli opłacone jeszcze pięć nocy. W ciągu jednego wieczora Spoona i Catherinę ponownie przytłoczył problem gotówki, który trzeba było jakoś rozwiązać.

Utamkeeus dotarł do Shard. Jak się okazało nie było to miejsce, które z jakiegokolwiek powodu miało być ukryte.



Siedemdziesiąt dwie kondygnacje szkła i stali. Prawdziwy “Odłamek” wbity w tkankę Londynu. Górujący nad Tower. Górujący nad Mostem Londyńskim. Przytłaczający w swoim bezkresie. Zdawał się wypełniać niebo ponad nimi. Nie… ani Indianin w tym momencie, ani Qwerty kilka godzin później nie był gotowy ujrzeć czegoś takiego. Żaden z nich nie był w stanie uwierzyć, że ludzie są w stanie zbudować coś tak ogromnego bez udziału magii. Siedemdziesiąt dwa piętra. Łączna powierzchnia dziesiątek tysięcy metrów. Nie znając celu w budynku można błądzić tygodniami.

Pies Navaho zwracał uwagę i utrudniał im poruszanie się. Jednak nie trwało to długo. Wystarczyło kilka groszy na smycz, ciemne okulary na straganie z pamiątkami i oto Utamkeeus został “niewidomym z psem przewodnikiem”.

Zaskakującym było to, z jaką łatwością społeczeństwo akceptowało inwalidów. Pies, który nie pozwolił im na wejście do autobusu, teraz (w zasadzie tylko dzięki ciemnym okularom Indianina) powodował, że wszyscy ich przepuszczali.

Najpierw z psem obeszli ulice. Do budynku było kilka wjazdów. Praktycznie z trzech stron. Każdy prowadził na podziemny parking. Sam parking miał kilka kondygnacji. Sam budynek był otwarty cały czas. Bez strażników. Najwyraźniej nie był elizjum. W każdym razie na pewno nie cały…

Utamkeeus musiał się zastanowić w jaki sposób poprowadzić zwiad, skoro miał na to jeszcze chwilę.

Tymczasem Qwerty właśnie zmieniał ubrania w zaułku na północ od centrum. Krążył i kluczył, żeby zapewnić bezpieczeństwo sobie, ale przede wszystkim Kielichowi. Wtedy zadzwonił Jake z infomacjami.

- W urzędzie urbanistyki nie mają jeszcze aktualnego planu, ale wyciągnąłem plany w oparciu o które dopuszczono budowę w 2008 roku. Mogą się różnić rozkładem części pomieszczeń. Założyłem Ci maila i wysłałem linka. Zaraz poślę ci sms z instrukcją jak zalogować się na maila - w głosie Jake’a była jakaś zaczepna drwina, choć raczej pozytywna. - W Lipcu tego roku miało miejsce oficjalne otwarcie. To najwyższy budynek w Londynie. 310 metrów. Dwa pierwsze piętra zajmuje przestrzeń handlowa. Dużo sklepów, choć nie należą do żadnej sieci handlowej. Każdy płaci wynajem do właścicieli budynku. Wyżej są biura na wynajem. Zajmują piętra od drugiego do dwudziestego ósmego.

Qwerty słuchał wyobrażając sobie ogrom budynku o którym mówił jego nowo pozyskany przyjaciel.

- Nad nimi aż do 31 piętra jest przestrzeń restauracyjna. Przy czym na kolacje możesz nie zdążyć, bo są czynne do 23:00, a zamówienia przyjmują do… No w zasadzie już nie zdążysz. Ale są tam też bary, które oficjalnie są czynne do trzeciej w nocy. A wyżej jest hotel. London Shangri-La. Dwadzieścia pięter pokoi i apartamentów dla ociekających forsą turystów, którzy chcą zasypiać patrząc na Londyn z góry. Od pięćdziesiątego drugiego piętra zaczynają się prywatne apartamenty własnościowe. Część jest nadal na sprzedaż, jeśli masz jakieś cztery czy pięć milionów do wybulenia. Na poziomie sześćdziesiąt pięć poza penthousem jest taras widokowy dostępny dla zwiedzających. I to byłoby tyle, bo poziomy powyżej tego to pomieszczenia techniczne. System utrzymania wind, wentylacji, przepompownia wody i takie tam. Wszystko masz na planach. Niestety, jeżeli naniesiono jakieś zmiany po 2008 a przed oddaniem budynku do użytku, to nie mam do nich dostępu. Mają czas do lipca przyszłego roku, żeby przekazać je do lokalnej urbanistyki. Choć jak mi znajoma z ratusza wspomniała, często zdarza się, że ktoś zapomina dosłać aktualizacje, a sam ratusz nie dopomina się o to.

Musiał to tylko zapamiętać do czasu aż zakopie kielich, albo przekazać swojemu współlokatorowi, który teraz właśnie zwiedzał ten budynek.

***

Czas biegł. Księżyc był wysoko na niebie i gdyby nie chmury, które zbierały się nad Londynem to pewnie Qwerty byłby bardzo niezadowolony. Kończył zakopywać bezcenny relikt razem z torbą, która go chroniła tuż przy drodze A20. W nerwach przyciskając się do pnia niewielkiego drzewa za każdym razem, gdy światła przejeżdżających samochodów mogły trafić na jego sylwetkę. Dwóch rzeczy był pewny. Wróci tu bez problemu i nikt nie pomyśli, że mogliby ukryć kielich w takim miejscu. Czuł się spełniony. Ubił chłodną ziemię, po czym zaczął rozmyślać nad powrotem. Do Shard miał jakąś godzinę samochodem. Pozostawało tylko znaleźć kierowcę, który chętnie podwiezie o pierwszej w nocy autostopowicza upaćkanego ziemią.

***


Mortlake było obszarem podmiejskim. W zasadzie dobrym miejscem na ukrycie kielicha. Qwertego jednak z nimi nie było. Nie zdradził dokąd zabiera kielich. Nie pojawił się też w Mortlake. Heroldzi poznali się już na tyle, że nie było dla nich problemem powierzenie powodzenia misji w ręce jednego szalonego Malkavianina. Zamiast tego skupili się na zdobyciu kolejnego artefaktu.

Okazało się, że w dzielnicy teatrów było kilka. Ale ten konkretny znajduje się w zachodnim Brompton. W zasadzie wszyscy musieli zasięgnąć języka u mijanych ludzi, czy też u kierowcy autobusu, który bardzo chętnie pokierował niewidomego.

W końcu spotkali się przed budynkiem. Było około wpół do drugiej. Ostatnie przedstawienie skończyło się o 23:30. Teatr był teatrem alternatywnym… tak alternatywnym jak tylko można było sobie to wyobrazić. Na parterze znajdował się spory pub, który nadal był czynny. W samym pubie było już niewiele osób. Kojarzyć się mogły ze środowiskiem artystów. Ot grupa ludzi oderwana od rzeczywistości.

Na ścianach pubu były oprawione wycinki z gazet, recenzje sztuk, zdjęcia aktorów w różnych kostiumach.

Najwyraźniej krytycy z lokalnie granych sztuk wychodzili… zakłopotani? Oszołomieni? Brakowało jakiejkolwiek pozytywnej, czy negatywnej recenzji.

W zacienionej części pomieszczenia znajdowały się schody na górę, odgrodzone grubym czerwonym sznurem. Stał przy nich baner mówiący o tym, że seanse są codziennie, pierwszy o 18:00, drugi o 21:00. Cena za bilet to 20 funtów lub 10 z legitymacją studencką. Na szczycie schodów znajdowały się szerokie drzwi na których wisiała kłódka.

Piątka wampirów i pies popatrzyli po sobie myśląc co dalej.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 27-01-2021 o 09:24. Powód: Szereg mniejszych i większych zmian związanych z wcześniejszym zignorowaniem deklaracji Ombrose. Zmiany dotyczą jego postaci.
Mi Raaz jest offline