- Osłaniajcie mnie - krzyknął Byku zrywając się do biegu. Rzucił się w stronę przejścia, gdzie stali wcześniej tarczownicy. Trzeba było wykorzystać chwilową przewagę i zdobyć przyczółek, aby móc posuwać się dalej. Zaraz w przejściu znalazł kilka ciał. Upewnił się, że trzej z nich już nie żyją, ale czwarty jeszcze dogorywał. W dodatku wyglądał na ich towarzysza, Nicollo.
Albo to on, albo jakiś diabeł ma dobrą iluzję pomyślał. Człowiek wyglądał jakby już witał się z bogami, ale...
- Irdulac!!! - ryknął z całych płuc. - Dawaj miksturę leczenia, szybko - nie było czasu na ceregiele i konwenanse. Czekając na odzew kompana omiótł wzrokiem okolicę szukając zagrożeń. Potem zabrał się za przeszukiwanie ciał zabitych i domniemanego Karalucha, czy nie znajdzie przy nich czegoś, co mu pomoże go uratować.