- Szlag by to... - zaklął Sing, widząc ciało da Silvy.
Jasne, nie lubił głupiej korporacyjnej suki, ale z pewnością nie życzył jej śmierci.
Kłopotów, degradacji - tak, ale nie śmierci, na dodatek w takich warunkach.
Ale cóż... leżąca na podłodze głowa Agnes świadczyła o tym, że przeciwnicy się nie patyczkowali i nie przebierali w środkach.
- Uważaj na tamtych dwóch - rzucił za odchodzącym Evansonem.
Być może powinien dać mu w łeb, związać i cierpliwie poczekać, aż tamten zmądrzeje, ale i bez głupich zachowań Arca miał dosyć kłopotów na głowie.
Teoretycznie wykonali zadanie - odnaleźli panią dyrektor. Mogliby wrócić z jej ciałem i nikt nie mógłby nic im zarzucić - najwyżej porwanie dropshipa. Jako że służyło to celom misji, zapewne zostałoby mu to wybaczone - gdyby da Silva została odnaleziona żywa, niekoniecznie zdrowa. Zakończona powodzeniem inicjatywa bywała niekiedy nagradzana, ale zwłoki dyrektorki o powodzeniu raczej nie świadczyłyby. Czyjeś głowy by poleciały, a im kto stał wyżej, tym mocniej obijał sobie dupę blachą.
- Pora poszukać gospodarzy - powiedział. - Najpierw strzelać, potem pytać - dodał - chyba że ktoś uprzejmie zdąży się poddać. Ważne, żeby nie zdążyli niczego zniszczyć. |