Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2021, 15:28   #246
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
24 Maius 816.M41, Chór Błysku

Troje darzonych największym zaufaniem astropatów Chóru siedziało na plecionych matach pośrodku wypełnionej wonią kadzideł komnaty, słuchając w skupieniu snutej półgłosem opowieści Mistrzyni. Bellita wiedziała, że nie istniało praktycznie żadne ryzyko tego, aby ktokolwiek podsłuchał jej słowa w ścianach tego pomieszczenia, ale nie potrafiła się wyzbyć wrażenia, że należało przedsięwziąć wszelkie możliwe środki, aby jej opowieść pozostała wyłącznie dla wiadomości Malchediela, Samiela i Brenien.

- Mentalna pułapka o tak zaawansowanym konstrukcie wymagała włożenia ogromnego wysiłku w jej stworzenie – zauważył Samiel, kiedy Bellita skończyła opowiadać – To może oznaczać, że ktoś nie był zainteresowany zwyczajnym zabiciem lady Winter. Uśmiercenie jej impulsem mocy kosztowałoby znacznie mniej wysiłku.

- Zakładasz, że to dzieło człowieka, choćby i szaleńca – skwitowała jego słowa Brenien – Ale to zbyt wąski punkt widzenia. Co jest ogromnym wysiłkiem dla człowieka, może być ledwie iskrą kaprysu dla Nienarodzonego. A biorąc pod uwagę upodobanie demonów do żerowania na negatywnych emocjach śmiertelników, cierpienie dziedziczki byłoby sowitą zapłatą za wykreowanie labiryntu.

- To ogromnie niepokojąca koncepcja – Malchediel bezwiednie ujął w palce noszony na szyi amulet Orła – Sugeruje, że być może autor tego zbrodnicznego ataku miał zupełnie inne intencje niż nam się do tej pory wydawało. Byliśmy pewni, że ktoś zamierzał w Port Wander zabić zarówno Winter jak i Ahalliona. A co, jeśli zgon świątobliwego był jedynie niezamierzonym przypadkiem?

- Nie rozumiem, dokąd zmierzają te dywagacje – prychnęła z zwyczajowym dla siebie brakiem szacunku Brenien – Sugerujesz istnienie drugiego dna w naszych hipotezach?

- Obracamy się tematycznie wokół esencji pierwotnej mocy, ta tematyka ma z natury swej trzecie lub czwarte dno – odparł Malchediel – Czerwony Bóg lubuje się w zadawaniu gwałtownej śmierci, ale nie jest jedyną składową panteonu Arcynieprzyjaciela. Nie każda dominująca jaźń Osnowy musi dążyć do fizycznej eksterminacji śmiertelników. Nie rozważałem wcześniej takiej alternatywy, bo wydawała mi się nieprawdopodobna, dopóki nie odkryliśmy wyczuwalnej tutaj aury manifestacji Chaosu. Wszyscy to przecież poczuliśmy, gdy Bel skanowała lokalny aether . Uznaliśmy zgodnie, że gdzieś w obrębie fizycznych granic Grace trwa proces rozdzierania Zasłony, ale nie braliśmy pod uwagę alternatywy dla założenia, że to lokalny fenomen Osnowy, być może demoniczna inkursja albo spontaniczne emanacje echa burz Immaterium.

Szczupły astropata przemawiał jednostajnym, w gruncie rzeczy wręcz monotonnym tonem, ale jego wywód sprawił, że krew w żyłach pozostałych mentatów gęstniała z każdym kolejnym słowem.

- To, co sugerujesz, niepokojąco ociera się o zdradę stanu – powiedziała w końcu Brenien, tym razem tonem śmiertelnie poważnym – Naprawdę myślisz... że to Winter jest źródłem emanacji?

Malchediel wzruszył w odpowiedzi ramionami.

- To scenariusz nie mniej wiarygodny od wszystkich pozostałych – powiedział z namysłem – Rozważmy go teoretycznie. Winter i Cane padają ofiarami ataku psionicznego w Port Wander. Celem sprawcy, czy to człowieka czy demona, było uwięzienie ich jaźni w skomplikowanym labiryncie utkanym z nie-materii Osnowy. Jeśli Bel poprawnie zidentyfikowała swe wrażenia... wybacz, Bel, nie zamierzałem poddać w wątpliwość twoich kompetencji... więc jeśli poprawnie je zidentyfikowała, Winter została umieszczona w pułapce, która w jakiś sposób oddziaływuje na jej oddzielony od ciała umysł. Co to za oddziaływanie? Chyba każdy z nas potrafi sobie wyobrazić, prawda? A jak długo śmiertelnik potrafi opierać się korozji duszy wystawiony na bezpośrednie działanie Chaosu? Czy taki był cel stworzyciela tej pułapki? Uwięzić w nim jaźń Winter Corax, przeinaczyć ją wedle swego życzenia, a następnie przywrócić do życia w roli pionka Nienarodzonych?

- To straszna hipoteza – powiedziała szeptem Brenien – I niechaj pozostanie znaną tylko nam hipotezą, dopóki Bel nie zdecyduje inaczej. By zyskać całkowitą pewność, że nasze złe przeczucia odnośnie Grace biorą się z bliskiego obcowania z ukrytą w umyśle Winter cząstką Arcynieprzyjaciela, będziemy musieli podjąć dalsze próby nawiązania z nią kontaktu. Sama nie potrafię uwierzyć, że Bel udało się dotrzeć tak szybko do tego labiryntu. To wygląda na konstrukt zbudowany ewientnie z zamiarem ukrycia go poza strukturą czasu i przestrzeni.

- Miejmy nadzieję, że znów wyrzuci niski wynik na stuściennej kości – powiedział Samiel uciekając się do popularnego żartu astropatów – Zgadzam się z Bel, że to straszna hipoteza... i zgadzam się z Malchedielem, że bardzo prawdopodobna. Jeśli ktoś zaplanował całkowitą zagładę rodu Coraxów, czyż nie byłby prawdziwym mistrzostwem plan przeciągnięcia ostatniej dziedziczki na stronę Chaosu?

- Nawet jeśli macie rację, nie został jeszcze zrealizowany – wtrąciła pośpiesznie Brenien – Bel twierdzi, że Winter próbuje wysłać wiadomość poza labirynt. To świadczy o tym, że nie straciła siły woli i że próbuje się przeciwstawiać oddziaływaniu czegokolwiek, co na nią napiera w pułapce. Musimy rozszyfrować ten komunikat, bez względu na to jak enigmatyczny i nieczytelny jest w tej chwili.
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 28-01-2021 o 17:55.
Ketharian jest offline