28-01-2021, 18:58
|
#166 |
| - Nie. Nie! NIE! - Daniel przypomniał sobie w końcu najważniejsze fakty z wyprawy Eona i resztka krwi odeszła mu z twarzy. Spojrzał po pozostałych kultystach. Kustosz wysunął się na przód, jeden z pomocników ciągle trzymał Jane, a drugi? Stał tam jak wryty.
Coleman uznał to za najlepszą chwilę żeby coś zrobić i żeby spróbować dać Jane chwile na wyrwanie się z chwytu kultysty. Zebrał się z ziemi i sięgnął po pistolet wciśnięty za pasek spodni. Gdy go dobył schował się jak tylko mógł za masztem i wycelował w kustosza, naciskając dwukrotnie spust. Raz, dwa - zaczął liczyć w pamięci. Jeszcze pięć. Potem przeniósł cel na kultystę który stał samotnie na boku i miał nadzieje, że Jane będzie w stanie jakoś wykorzystać to zamieszanie. Trzy, cztery - starał się czymś zająć umysł, żeby zupełnie nie utonął w szaleńczym przerażeniu spowodowanym widokiem potwora.
Liczył też na to, że potwór nie rzuci się na niego w pierwszej chwili i nie rozszarpie go na kawałki. Liczył... na cokolwiek. Na kogokolwiek. Byli w okrutnych tarapatach.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
| |