Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2021, 23:20   #79
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Kanały, noc 26/27 czerwca 1996


Odór według słów przewodnika ohydny, takim się okazał, chwilę wytrzymały nawoskowane glany, ale wilgoć wolno snuła się między sznurówkami, zaglądała paskudą pod język buta. Nie mógł Toreadore znaleźć nawet pocieszenia w udręce Alicji, a w przestrachu odkrył, że nieco jej współczuł. Prędko wygnał podobne próżności, mimo, a może właśnie przez wzgląd na wyjątkową atencję jaka darzył Arystokratkę, jej upokorzenie, choć wolałby oglądać inne, mile łechtało wyobraźnie w przeciwieństwie do labiryntu pośród ścieku.

Przezornie uśpił nadwrażliwe zmysły, by wyjątkowy aromat apartamentów Nosferatu, nie oszołomił go nad to. Odwróciwszy uwagę od golgoty Sovińskiej, obdarzył ją dla odmiany przewodnika, próbując dojść, czy tego Kanitę widział przed prosektorium, czy tylko szczurza koteria mami go iluzjami.

Z niezadowoleniem uznał, że postać wampira Nosferatu, szczególnie w naturalnym otoczeniu, budziła w nim pasję tworzenia, nie kalka w kalkę z oryginałem, Kordian już w wyobraźni rzeźbił pokracznego i groźnego syna Hadesa i czarownicy.

Scenę zburzyły bezczelne pytania, stwierdzenia, pomówienia, zachęcanie do mówienia. Bleinertwi nie spodobało się, że koterianie tak spolegliwie odpowiadali, zaraz jednak zreflektował się. Ani etykieta, co oczywiste, ani sytuacja, przecież zagubieni w labiryncie miejskiego szlamu, a przyszli sami, dobrowolnie, jak dzieci w bajce za cukierkiem, nie pozostawiały miejsca na milczenie.

Kordian zagryzł zęby w złości, bo wciąż był na przekór. Zdołał się opanować i przekuł na głupotę.

- To prawda. - zaczął niby nieśmiało - Mam swą tajemnice i niełatwo mi o tym mówić tu. - zrobił teatralną pauzę - Przyjechałem tu za Alicją. Śledziłem ją. Pragnąłem, by zgodziła się mi pozować. Ale teraz, sytuacja jest zgoła inna, mamy na głowie śledztwo, szczęściem ku końcowi. Więc może... - zamyślił się na chwilę - Tak teraz myślę, kiedy w Elizjum podeszłaś Phillipem, Phillip ma zapewne szczególne cele by tu być - zawracając myśli i zwracając się bezpośrednio do Ernesta - jednako, miałem wrażenie, że nieco przerwaliśmy. A Chiny zawsze Ludowe i nie przejesz, tyle luda. A i jeszcze coś. - ściszył głos do szeptu - Czy to prawda, że w Chęcinach siedzą magowie? Mają tam podobno Szukalskiego jeszcze nie skatalogowanego, rarytas.

Bleinert stał w szerokim rozkroku, w skurzanym płaszczu z krótką laseczką, w świetle słabej latarki wypisz wymaluj cień komendanta SS.

- A może i tu znajdziemy jakąś ciekawą kolekcję, godną nieśmiałego naśladownictwa - uchylił wymownie czapki z daszkiem z zadrukiem white sox, takim samym jak na przemakających skarpetkach, za które mógł w tej zatęchłej dziurze kupić dziwkę, wypić i pójść spać. Próżniactwo kusiło, ale Kordian wiedział, że jeśli ulegnie mu raz będzie to jak narkotyk.

Nie mógł zatrzymać się już po wieczność, po wieczność, musiał pobudzać wyobraźnie, stymulować zmysły, poszukiwać niebezpieczeństwa. Żyć na brzegu brzytwy, lub nie żyć.
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 24-02-2021 o 19:37.
Nanatar jest offline