Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2021, 21:32   #296
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Wilhelm obadał dokładnie Karalucha, z jego ciała wystawało od groma odłamków. Towarzysz nie mógł się ruszać, jego ciało trafił ból i tylko moment dzielił go od śmierci przez wykrwawienie. Pozostała trójka była mniej żywa. Starzec którego widzieli wcześniej przez lunetę, miał głowę roztrzaskaną toporkiem i podobnie jak Nicollo wyglądał niczym jeżozwierz. Kawałek dalej słychać było jęki tarczowników, żyli, byli okrutnie poturbowaniu, ale żyli. Tylko co to za życie jeśli ulatywało przez dziury w pancerzu który jednocześnie uratował ich przed nagłą śmiercią jak i wbijał się w ciało przerywając skórę, mięśnie i tętnice. Tarcze były roztrzaskane a broń pogięta. Niestety Byku nie znalazł nic co pomogłoby Karaluchowi. Jedyną ciekawą rzeczą był pęk kluczy który w swej kieszeni miał wrogi mag.

Irdulac przekazał miksturę Juniorowi i dość szybko wrócił do jeńców. Zamiast trzech, było ich już tylko dwóch. Z czego jeden na ziemi, przyszpilony przez psa, drugi szamotał się z magiem a trzeci zniknął gdzieś w tunelu, lecz bojowy okrzyk i głuche lupnięcie uświadczyło Elfa w przekonaniu że Felix zajął się niesfornym kusznikiem. Irdulac dobił żyjących jeszcze kuszników i wrócił do Juniora.

Byku klęczał nad naszpikowanym towarzyszem. Nie znał się zbytnio na leczeniu ran, lecz wywiedział wystarczająco dużo aby przy pomocy mikstury i odrobiny wyczucia podczas wyjmowaniu odłamków ustabilizować rannego towarzysza.

Nicollo poczuł jak płyn spływa mu do gardła i jakby rozlewa się po ciele. Ból podczas wyjmowania odłamków był marginalny. I tak bolało go wszystko i wszędzie, wiec dodatkowy dyskomfort nie robił na nim wrażenia. Stan Karalucha poprawiał się z chwili na chwilę, otwarte rany zasklepiały się w moment tworząc strupy, nie groziło mu już wykrwawienie.

Dym już jakiś czas temu wszedł do głównej sali dając bohaterom cenny czas na postawienie towarzysza na nogi, lecz teraz należało podjąć szybką decyzje, w którym kierunku się udać. A kierunki były dwa, cofnąć się do przejścia które otworzył Felix, narażając się na zatrucie dymem, lub ruszenie w tereny całkowicie nieznane, nie licząc zwiadu który był jedynie krótkim „spacerem” Karalucha.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline