Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2021, 00:26   #73
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Czas: 2053.IV.19 sb, popołudnie
Miejsce: Nowy Jork, Zachodni Pas, Columbia University (s.błękitna), wnętrze kombi
Warunki: wnętrze kombi, jasno, chłodno, sucho na zewnątrz jasno, zimno, sil.wiatr, mgła


Amanda i Kanmi


- Nie ma co. Ciekawy typek. - mruknął cicho kierowca przesuwając paznokciem kciuka po dolnej wardze. W zamyśleniu patrzył przed przednią szybę. Na kolanach leżała mu maska przeciwgazowa. W końcu na zewnątrz silny wiatr przywiał skądeś jakąś mgłę. Wyglądała jak zwykła mgła. Nawet nie taka gęsta. Ale jednak w tym mieście to jeszcze wiele nie znaczyło. Czasem opary były nie tylko przeszkodą wizualną ale wręcz toksyczne. Dlatego każdy prawdziwy Nowojorczyk zawsze miał przy sobie gazmaskę. No albo gdzieś pod ręką. Kanmi może nie sprawiał wrażenia wzorowego Nowojorczyka z jakiego pan prezydent byłby dumny ale zdrowy rozsądek podpowiadał by jednak mieć gazmaksę w pobliżu jak się mieszkało w tym mieście. Zdrowy rozsądek też podpowiadał, ze gdyby ta mgła była bardzo toksyczna to chyba by już coś ich wzięło. Przejechali w niej kawałek miasta a teraz już chwilę stali tutaj. A jakoś nie kręciło się w głowie ani nic. Nie dało się wyczuć jakiegoś podejrzanego zapachu. A przecież mało prawdopodobne by ten zdezelowany kombiak pożyczony od Seana był hermetyczny. Bezpieczniej byłoby pewnie schronić się w jakimś szczelnym pomieszczeniu. Na szczęście dokładnie z tych samych powodów większość zamieszkałych pomieszczeń była szczelna. Te które nie były rzadko były zamieszkałe czy użytkowane na stałe. Jak choćby kawiarnia w starym kinie przed nimi czy salon tatuażu obok.

- Ją też znasz? - trochę trudno było Amandzie ocenić czy Kanmi jest bardziej zdziwiony, zazdrosny czy pełen podziwu dla tych zdolności partnerki do znajdywania sobie przyjemnych dla oka koleżanek. No a jak zajechali tutaj to nomen omen blondyn zatrzymał wóz tam gdzie w tej mgle można było śledzić błękitną osobówkę. Czyli przed frontem salonu tatuażu. A specjalistka od dziergania skóry i jej przekłuwania pewnie tak zwyczajnie z ciekawości spojrzała kto się zatrzymał przed frontem salonu. No i dojrzała kto jest pasażerką. Więc Tracy przyjaźnie uśmiechnęła się do Amandy i pomachała jej rączką. Co z kolei nie przeszło niezauważone przez kierowcę kombiaka no i wywołało ten komentarz.

Wcześniej jak ruszyli spod głównej siedziby “Argos” Kanmi bawił się w jasnowidza. No a przynajmniej próbował domyślić się gdzie ten Kyle pojedzie tą swoją niebieską osobówką z jednymi brązowymi drzwiami.

- Nic z tego nie będzie. Pewnie wraca do domu. Od razu widać. Masz jakiś plan co dalej? Bo można coś z jakąś stłuczką kombinować. Chyba, że na miejscu chcesz coś go zagadać czy co. - tak mówił gdy stopniowo opuszczali południowy cypel Manhattanu gdzie były położone te najważniejsze instytucje i korporacje w tym mieście. I jechali na północ więc rzeczywiście wydawało się, że Kyle wraca do domu. Nawet jechali tak samo jak rano. Wtedy zerwał się ten wiatr jaki zamiatał śmiecie na ulice i machał całkiem grubymi, bezlistnymi konarami. I jeszcze przywiał tą mgłę. Mgła martwiłą blondyna bardziej niż wiatr. Musiał skrócić odległość i obawiał się, że Kyle może się zorientować, że ma ogon. Mgła może za bardzo nie przeszkadzała w pieszym ruchu. Ale jak się chciało jechać za samochodem w odległości kilku samochodów dalej to już nie było tak wesoło. I tak Kanmi wzięty w dwa ognie by nie podjechać zbyt blisko a jednocześnie nie dać się zgubić błękitnemu sedanowi skoncentrował się na tym właśnie.

- O. Nie wraca do domu? A to ciekawe. To gdzie jedzie? Może zjedzie kolejnym zjazdem? - zdziwił się dopiero jak śledzony samochód nie zjechał w boczne drogi prowadzące do enklawy “Z czołgiem” gdzie Kyle mieszkał. Tylko dalej jechał na północ. Tak minęli zjazd do Toxic Theater i jechali dalej.

- Ciekawe. Zjechał na uniwerek. - zdziwił się blondyn widząc gdzie w końcu zjechał samochód z jednymi brązowymi drzwiami. Co prawda “uniwerek” zwyczajowo to była cała strefa a niekoniecznie sam zrujnowany uniwerek do jakiego znacznie łatwiej było dostać się tak jak to zrobiła Amanda - metrem. A i niebieska maszyna stopniowo zbliżała się do okolic jakie przepatrywaczka zdążyła już poznać podczas poprzedniej wizyty. Ta sama ulica, zejście do metra gdzie można było dojechać do uniwerku, kawiarnia w ruinach kompleksu kinowego no i salon tatuażu Tracy. Właśnie tu chyba nieświadomie zatrzymał się Kanmi. Bo zwalniał w miarę jak zwalniał poprzedzający go samochód. Tamten się w końcu zatrzymał to i zatrzymał się kombiak. Kyle wysiadł ze swojej fury, rozejrzał się po tej zamglonej ulicy i przez moment nawet prześlizgnął się wzrokiem po zaparkowanym kombiaku. A potem poszedł ten ostatni kawałek do tej kawiarni w zrujnowanym kinie i zniknął im z oczu.

- Co teraz? Albo tam trzeba iść za nim albo czekamy to na niego. Albo nie wiem co. - zapytał Kanmi patrząc pytająco na pasażerkę. Z zewnątrz nie było widać środka kawiarni to nie wiadomo było co tam Kyle porabia. Z drugiej strony jakby tam wejść a on by wyszedł można było nie zdążyć wrócić do kombiaka nim ochroniarz by nie odjechał.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Pipboy79 : 30-01-2021 o 00:32.
Pipboy79 jest offline