Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2021, 15:03   #334
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 87 - 1940.V.30; cz; zmierzch; Beauvais

Czas: 1940.V.30; cz; zmierzch; godz. 18:20
Miejsce: Francja; pn Francja; Beauvais; szpital miejski
Warunki: główne wejście, jasno, gwar, zachmurzenie, d.si.wiatr, ziąb


Noemie (por. Annabelle Fournier), George (srg. Andree de Funes) i Birgit (kpr. Mae Gordon)


- O. To przyjechaliście kogoś odebrać a nie przywieźć? - pielęgniarka tym nietypowym jak na obecną sytuację zachowaniem mundurowych była wyraźnie zaskoczona. I nawet pozwoliła sobie na uprzejmie rozbawiony komentarz jak czegoś szukała po swoich przegródkach i rejestrach jakich sporo miała na swoim biurku. To ją mocno koncentrowało przez parę chwil. Więc trójka agentów miała do wyboru obserwować jej pracę albo otoczenie w tej szpitalnej recepcji. Podobnie jak na zewnątrz przykuwali uwagę mężczyzn w mundurach i piżamach. Zapewne z powodu dwójki młodych kobiet w mundurach w swoim składzie. Zapene żołnierską traydcją później będą o tym pytlować w chwili wolnego czasu póki świeższe wydarzenia nie przykryją obecnych. Ale może ci wewnątrz nie byli tak rozwydrzeni jak ci co stali lub siedzieli na zewnątrz. No a może interwencja sierżanta żandarmerii zrobiła swoje. W każdym razie nikt ich jakoś nie zaczepiał, nie zagadywał ani nie częstował papierosem.

- A tak. Mam coś. Kapral Joffrey Lejen? Belg? Z belgijskiej armii? - pielęgniarka coś musiała znaleźć w odpowiedniej stronie i linijce bo podniosła wzrok na trójkę czekajacą po drugiej stronie lady. Widocznie chciała się upewnić czy znalazła właściwego pacjenta. Wydawało się, że w tym zalewie rannych, głównie żołnierzy, jakiś kapral jest tylko wpisem w rejestrze bez żadnej twarzy i osobowości. Kolejna kropla w przelewającym się strumieniu rannych.

Potem jeszcze tylko poprosiła o dopełnienie formalności by pani porucznik potwierdziła odbiór pacjenta i zapisała się w rejestrze. No i zostało czekanie. Wcale nie takie krótkie. Ze szpitala ktoś przyszedł i zabrał tych co właśnie przywieźli ci z wojskowego ambulansu. Ale jeszcze musieli czekać aż szpital zwróci im nosze by mogli znów wrócić w kompletnym ekwipunkiem. Ten najbardziej wygadany sanitariusz co wcześniej rozmawiał z pielegniarką podchodził co jakiś czas w stronę recepcji by zerknać w głąb korytarza czy nie wracają z ich noszami. Wówczas ciekawe zerkał na czekającą trójkę. Zwłaszcza na obie kobiety. Może i chciał o coś zapytać czy zagaić no ale jak był tylko kapralem a widział przed sobą porucznika żandarmerii i sierżanta. No i brytyjską kapral. Też z żandarmerii. To w końcu się nie odezwał. Obie grupy czekały prawie tyle samu czasu. Właściwie wydawało się, że personel szpitala postanowił załatwić co się da za jednym zamachem. Więc jakaś pielęgniarka przywiozła na wózku jakiegoś pacjenta w piżamie a druga nosze wojskowego ambulansu.

- No to już jesteśmy kochana. - pielęgniarka jaka przyprowadziła wózek zwróciła się do swojej koleżanki z recepcji.

- A te nosze to dla kogo? - druga zapytała pokazując dwie czy trzy pary złożonych noszy. Sądząc po spojrzeniu ona też nie wiedziała co i kto jest wśród zgromadzonych dla kogo.

- Te nosze to dla tych miłych i dzielnych panów. A ten odważny kawaler do tych miłych państwa. - recepcjonistka wprawnie rozdysponowała co jest co. I jedna z koleżanek podeszła do sanitariuszy oddając im nosze a ci słysząc taką pochwałę od do tej pory dość oschłej i formalnej pielęgniarki nawet się uśmiechnęli i zrobiło im się miło bo żegnali się całkiem uśmiechnięci. No a pacjent na wózku został podrpowadzony pod czekających żandarmów.

- Żandarmeria? Coś się stało? Mam jakieś kłopoty? - pacjent w piżamie nie wyglądał zbyt bojowo. Właściwie wcale. Z góry widać było, że ma sporo bandaży na barku i piersi pod piżamą. Ale widocznie trzeźwo oceniał sytuację. W końcu jak żandarmeria wojskowa interesowała się jakimś żołnierzem to zwykle jak ten coś przeskrobał albo miał inne kłopoty z wojskowym prawem. Podobnie zresztą było gdy w cywilu po kogoś przychodziła policja. Można było zrozumieć dlaczego kapral jest zaniepokojony i zaskoczony, że nagle wydano go w ręce wojskowej żandarmerii.

Na kolanach miał jednak małą saszetkę a w niej między innymi książeczkę wojskową jaka potwierdzała, że to jest kapral Joffrey Lejen z armii belgijskiej. Trójce agentów udało się więc odzyskać pierwszego z dwóch kaprali. Z drugim jednak były większe trudności. Z tego co mówiła pielęgniarka a raczej co wyczytała z rejestru to owszem mieli tu kaprala Fabera. No ale został wypisany wczoraj i zabrany przez żandarmerię. Dokładniej przez srg. Arno Leclair. On przynajmniej pokwitował odbiór pacjenta tak samo jak dzisiaj pani porucznik. Ale jak domyślała się recepcjonistka pewnie zabrali go z powrotem do obozu jenieckiego. No a może na stację czy lokalny posterunek policji jeśli chcieli go wysłać gdzieś dalej od frontu.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline